- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Portal www.businessinsider.com poleca na weekend tekst, w którym autor ostrzega posiadaczy akcji w USA, że mogą one stanieć o 40%-55%. Swoje prognozy opiera on na fundamentalnych wskaźnikach ekonomicznych. Wynika z nich, że ceny akcji są znacząco zawyżone:
-
wskaźnik P/E (cena/zysk za rok) wynosi teraz średnio 25, podczas gdy przeciętnie było to 15;
-
wartość rynkowa (market cap) do przychodów to 1,6 wobec przeciętnej 1,0;
-
wartość rynkowa (kapitalizacja) do PKB dwukrotnie przekracza wielkość, którą można uznać za historyczną normę przed 1990 rokiem.
Nie powinno być więc zaskoczenia, jeśli na giełdzie nastąpi krach. Tyle, że nikt nie wie, kiedy to może nastąpić. Jednak prawdopodobieństwo tego rośnie. Artykuł zawiera szczegółowe uzasadnienie tego niebezpieczeństwa. W tym kontekście na postawione w tytule pytanie należałoby odpowiedzieć twierdząco. Analiza wskaźników gospodarczych dobrze sprawdza się w takim teoretyzowaniu. Jej wartość dla stawiania krótkoterminowych prognoz i trendów rynkowych jest jednak obecnie wątpliwa.
Kilka miesięcy temu podobną analizę umieścił na swym popularnym blogu ekonomicznym John Aziz. Dla niego przyczyny pompowania bańki były oczywiste: ceny akcji (i zyski przedsiębiorstw) rosną przy stagnacji płac, czyli gospodarka działa na korzyść bankierów i rynków finansowych, kosztem pracowników najemnych i producentów.
W USA (tak jak w wielu innych krajach zachodu) akcje stanowią ważny składnik przychodów pracowników (poprzez systemy emerytalne, albo premii wypłacanych w formie akcji). Pompowanie giełdowej bańki spekulacyjnej to prosty sposób na okradzenie tych ludzi.
W tym kontekście można lepiej zrozumieć utyskiwania pana Wiesława Rozłuckiego, który uważa, że „przeciw gieldzie jest czarny PR”. Jego oburzenie jest w sumie dość zrozumiałe, bo PR-em ze złodziejami jeszcze nikt nie wygrał. Ale jemu raczej nie o to chodzi.....;-).
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Innowacyjne rozwiązanie sfinansowane przez polski kapitał i sprzedawane z powodzeniem na polskim rynku to prawdziwa rzadkość. Tym większa, im większa jego wartość. Dlatego prawdziwym rarytasem są płatności komórką, wdrożone przez PKO. A raczej nie są, tylko były. Wczoraj pojawiła się informacja, że PKO sprzedaje większość udziałów w spółce eService na rzecz EVO Payments International Acquisition GmbH. Oto jest szczyt marzeń (i wyobraźni) polskich innowatorów: osiągnąć coś, co Niemcy i Amerykanie uznają warte zakupienia. I tym sposobem – jako rzecze Bank Światowy – innowacje stworzą w Polsce miliony miejsc pracy.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Ponoć skradziono ponad 4tys bitcoinów, które według aktualnego kursu wymiany są warte około miliona dolarów. Jak informuje Puls Biznesu, „TradeFortress anonimowa osoba, która oferowała wirtualne portfele do przechowywania bitcoinów, takie jak inputs.io, o zdarzeniu poinformowała dopiero 8 listopada, czyli 2 tygodnie po zdarzeniu.” W internecie można znaleźć rejestr tego typu zdarzeń.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Rozwój innowacyjnej gospodarki ma według Banku Światowego tworzyć miejsca pracy w Polsce. Tak napisano w raporcie, w którym znajduje BŚ ubolewa, że „pomimo reform oraz powrotu wzrostu gospodarczego po kryzysie z 2009 r., bezrobocie w regionie jest wysokie, a tempo tworzenia nowych miejsc pracy słabe”.
Przypomina to dowcip o tym, jak wrona uczyła zająca latać. Za jej namową zając rzucił się ze skały machając łapkami. Oczywiście wyrżnął o glebę – aż mu się pyszczek wykrzywił i zęby na wierch wylazły. Wrona patrzy na nieruchomego zająca i mówi: ty się zając nie śmiej, boś okropnie o ziemię p*ął.
Ci ludzie już się nie zmienią i powinniśmy ich traktować tak jak w USA traktują huragany: od czasu do czasu nas nachodzą i jakoś trzeba z tym żyć. Problem główny w tym, że nasi ekonomiści zachowują się tak, jakby byli albo chcieli być na etacie w BŚ.
Pod wpływem związkowych protestów chwilowo przestali opowiadać o konieczności obniżenia kosztów pracy. Teraz ulubionym bon motem, który ma przykryć bezmyślność i brak pomysłów, jest „innowacyjna gospodarka”.
Najbardziej innowacyjny region świata: kalifornijska „Dolina Krzemowa” jest też jednym z największych skupisk bezrobotnych w USA. To się wydaje zupełnie naturalne, bo rozwój innowacyjności jest udziałem nielicznych. W początkach rewolucji naukowo-technicznej naukowcy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że innowacyjność (wówczas tego tak nie nazywano) obniży ilość tradycyjnych miejsc pracy. Dlatego nowoczesne społeczeństwo wymaga odpowiedniej struktury społecznej.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
W czasach biblijnych postacią symbolizującą urzędnicze zło był celnik. We współczesnej Polsce podobnie silny jest stereotyp zła kryjącego się pod sędziowską togą. Stereotyp coraz bardziej zasadny i coraz bardziej ugruntowany dzięki wysiłkowi prawników. Jeśli od kogoś słyszymy, że w Polsce sprzedajną dziwkę można poznać po todze, to raczej pewne, że napotykamy kolejną krzywdę, niż człowieka bezzasadnie rozżalonego.
Dlatego nikt nie powinien się dziwić, kolejnym wyczynom tych sprzedajnych ludzi – pisze o nich Barbara Kasprzycka z forsal.pl.