Portal businnesinsider na głównej stronie zilustrował wiadomość o zawarciu porozumienia w USA zdjęciem białej flagi:

 

Kiedy na początku obecnego kryzysu jeden z doradców Obamy zaatakował republikanów, wiadomo było, że będzie ostro. Wygląda na to, że rozgrywka była perfekcyjnie przygotowana i wykonana. Republikanie uzyskali jedynie tyle, że Obamacare zostanie uzupełniony o weryfikację dochodów osób korzystających z dotacji. Tylko, czy to sukces? Tak od razu zakładać, że koszty tej weryfikacji będą niższe niż skala ewentualnych nadużyć? Jedną z wad systemów dotacji jest uzależnienie obywateli od państwa. Weryfikacja tylko to wzmocni. Brawo GOP – jeśli o to chodziło, to sukces!!!

Norweski finansista Sverre Rørvik Nilsen wspomina aferę Enronu, prezentując „Kodeks etyki” korporacji, wydany na miesiąc przed początkiem afery. W swoim tekście Nilsen cytuje fragmenty kodeksu, który w sposób oczywisty były łamane przez autorów. „Chcemy być dumni z Enronu i wiedzieć, że cieszy się renomą z racji swej uczciwości i rzetelności” pisał Kenneth Lay jeden z głównych reżyserów przekrętu w wyniku którego pracownicy Enronu stracili swe oszczędności. Sam Kenneth Lay zdążył pozbyć się akcji firmy zarabiając wiele milionów dolarów. Jego nieetyczne działania były też sprzeczne z prawem (zmarł na serce przed uprawomocnieniem się wyroku).

 

Korporacja w swym działaniu jest podobna do prymitywnego materializmu. Znane nam ścisłe teorie naukowe pozwalają opisać świat na tyle precyzyjnie, że materialiści mają wrażenie kompletności opisu. Tymczasem to co najcenniejsze umyka opisowi. Podobnie dzieje się z ideami takimi jak uczciwość i humanizm po przełożeniu na język korporacji.

Za oceanem w miarę zbliżania się terminu po którym bez porozumienia świat się zawali, napięcie narasta. Republikanie prężą muskuły, podczas gdy wszyscy widzą, że zależy im głównie na wyjściu z twarzą. Wpadli przy tym we własne sidła, proponując odroczenie podatku związanego z Obamacare bez wstrzymywania tej reformy (co musi powodować wzrost deficytu – przeciw czemu ponoć protestują). Obama pozostaje twardy i nie chce żadnych ustępstw. Potajemne rozmowy każą sądzić, że jakiś kompromis jest wypracowywany, ale przecież w westernach zawsze ratunek pojawia się minutę/sekundę przed terminem. Czekając na ten moment uczeni bawią się w bezkarne wróżby dotyczące hipotetycznej przyszłości bez porozumienia. O marnym poziomie tej rozrywki świadczy następujący fragment opisujący analogię USA do Republiki Weimarskiej:Wszelkich trudności związanych z reparacjami nie udało się pogrzebać aż do momentu porozumienia w kwestii zadłużenia osiągniętego w Londynie w 1935 roku – głównie poprzez przesunięcie wszelkich płatności do czasu zjednoczenia Wschodnich i Zachodnich Niemiec w 1990 roku”.  

Na portalu forsal.pl mamy objaśnienie przyczyny wysokiego deficytu Polski na rachunku bieżącym. W sierpniu wyniósł on 719 mln euro, wobec prognoz ekonomistów 230 mln euro. „Zagraniczne podmioty otrzymały w sierpniu ponad 1,13 mld euro z tytułu swojego zaangażowania kapitałowego w polskich firmach. Ale też „skasowały” 796 mln euro z tytułu tzw. inwestycji portfelowych”.

Pytanie o przyczyny tak dużej rozbieżności między prognozą a rzeczywistością postawione w tytule artykułu pozostaje otwarte. A rzecz jest wielce interesująca. W komentarzach pojawia się hipoteza, że to wina zmian w OFE. Jednak dane są z sierpnia, a zamiar dokonania zmian w OFE ogłoszono we wrześniu. W sierpniu nie wydarzyło się nic, co byłoby zaskakujące i trudne do uwzględnienia w prognozach.

Racjonalne wyjaśnienia tych nie trafionych prognoz są tylko trzy:

1. Nasi ekonomiści nie potrafią korzystać z tych wspaniałych teorii i modeli, jakich dostarczają nam nobliści (może by tych noblistów zatrudnić?).

2. Gospodarka jest jednak systemem zbyt złożonym, by móc precyzyjnie prognozować jej zmiany.

3. Polski rząd i NBP nie ma żadnej kontroli tego, co dzieje się w polskiej gospodarce (co miałoby uzasadnić nazywanie jej „polską gospodarką”?).

 

Zapewne każdy z tych trzech czynników ma w tym wypadku znaczenie.

Tegoroczna nagroda Nobla z ekonomii skłania do refleksji. Wyczulonym na prawa autorskie Amerykanom wyjątkowo nie przeszkadza podszywanie się finansistów pod Nobla (nagrody tej nie ustanowił Alfred Nobel). W sumie nie jest to nawet nagroda z dziedziny ekonomii, tylko pewnego nurtu ekonomii (na co zwraca uwagę w swym komentarzu publicysta businessinsider.com). Stąd przewaga wśród laureatów ekonomistów z Chicago. Jeden z tegorocznych laureatów zasłynął książkami, w których długo przed kryzysem roku 2008 roku opisywał bańkę spekulacyjną na rynku amerykańskich nieruchomości i związane z tym niebezpieczeństwa. W komentarzu po otrzymaniu nagrody powiedział coś równie oczywistego, co jednak tak samo jest ignorowane, jak wspomniana bańka spekulacyjna: że "Finanse rządzą naszą cywilizacją". Widać w zakłamanym świecie ekonomii wystarczy mówić trochę prawdy, aby zostać noblistą.

„Trochę”, bo w dalszej części komentarza zamiast oczywsitej prawdy, że finanse działają na tą cywilizację destrukcyjnie, noblista zdobył się jedynie na półprawdę: stwierdził że finanse powinny służyć społeczeństwom. Skoro powinny, to widać nie służą – ale to tylko sugestia, zamiast otwartego postawienia sprawy.