Organ Adama Michnika wytropił, że niektórzy z członków Komisji Kodyfikacyjnej są katolikami. Mało tego: nie dość, że są katolikami, to jeszcze kierują się w swej pracy wyznawanym światopoglądem (zamiast wzorem byłego już ministra zostawiać poglądy w przedpokoju). A ponadto – zbrodnia to niesłychana – istnieją ślady ich powiązań z OpisDei. Gdyby to były powiązania (choćby rodzinne) z (post)komunistycznym aparatem ucisku – samo wspomnienie byłoby obrzydliwością. Ale OpusDei? To musi doczekać się stanowczej rekcji. Wśród podejrzanych wyróżnia się prof. Michał Królikowski, który na dodatek jest współautorem nieprawomyślnej książki. Nic więc dziwnego, że poseł PO zażądał, by zdjąć winnego ze stanowiska.

 

Z przykrością informujemy widzów, że dzisiejszy program "Jan Pospieszalski: "BLIŻEJ" został zdjęty przez TVP SA.

Powodem było zaproszenie do debaty redaktora Jacka Karnowskiego.

TVP nie zgodziła się na jego obecność w programie, ale nie przedstawiła merytorycznych powodów uzasadniających tę decyzję.

Zakaz zaproszenia do TVP redaktora Jacka Karnowskiego ma charakter przypominający cenzuralny "zapis na nazwisko" stosowany w PRL-u. Jako człowiek, który współtworzył niezależny obieg prasowy za czasów komunistycznych, nie mogę się na to zgodzić.

[...]

Paweł Nowacki, wydawca i producenta programu "Jan Pospieszalski: Bliżej",  Warszawa, 9 stycznia AD 2014

Ciekawy artykuł dotyczący przyjmowania nazwisk przez żydów publikuje www.businessinsider.com. Przyjmowanie nazwisk w Europie było jednym z elementów kształtowania nowoczesnych państw narodowych. Żydzi aż do końca XVIII wieku podtrzymywali tradycję używania tylko imion – na zasadzie „Mojżesz syn Mendla” albo „Sara córka Rebeki”. Proces przyjmowania nazwisk wymusiły władze w celu opodatkowania, ewidencji i edukacji.

 

Przyjmowanie nazwisk przebiegało według różnych schematów. Na przykład żydzi w krajach słowiańskich często dodawali do tradycyjnych form końcówkę „son” i tak z „syna Mendela” powstawał Mendelson („son of Mendel”). Zdarzało się też, że podstawą nazwiska były określenia z języków kraju zamieszkania (np. od nazw zawodów lub zwierząt jak „Sokołowski” od sokoła).

 

Później stało się to podstawą do sformułowania jednego z argumentów antysemitów: dowodem spisku ma być ukrywanie tożsamości pod obcymi nazwiskami.

 

W ubiegłym tygodniu Donald Tusk obiecał, że we wtorek obieca nam jeszcze więcej (prezentując Wielki Plan).

Ale plan musiał ulec zmianie (ostatecznie prezentacja nastąpiła w środę), bo pojawiła się okazja, by "zapunktować". Premier Wielkiej Brytanii znów zaatakował imigrantów.

Zamiast planowania planów, Tusk znów wyskoczył z oskarżeniami wobec PiS. To niebywałe, ale ta prymitywna strategia PO nadal działa bez pudła!

Ale po kolei.

Najpierw "minister Twitter" dał odpór na Twitterze. Potem zaczęła się medialna wrzawa, na fali której następny rządowy geniusz wezwał PiS, by opuścili frakcję PE w której "w której są też przedstawiciele partii brytyjskiego premiera Davida Camerona".  Ukoronowaniem tej absurdalnej akcji była konferencja Tuska, na której "wyjaśnił, że frakcja w Parlamencie Europejskim, której częścią jest PiS, z reguły zajmuje takie stanowisko, które jest wbrew polskim interesom".

Reakcja była szybka i łatwa do przewidzenia.

"Chciałem powiedzieć o atakach na nas - co jest dowodem niebywałej hipokryzji Tuska i innych polityków PO, która jest w EPP, gdzie siłą największą są Niemcy" mówi genialny polityk i jedyna nadzieja prawicy.

Była okazja do podtrzymania antypisowskich histerii, to trudno było nie skorzystać! Zwłaszcza wobec faktu, że większość polskiej prasy jest kontrolowana przez niemieckich wydawców.

Gdyby w miejscu Kaczyńskiego był ktoś mniej genialny, zrobiłby rzecznikiem prasowym Jana Pietrzaka, który śmiałby się do rozpuku z polityki "drużyny Tuska" (bo obiektywnie rzecz biorąc ten "Gang Olsena" jest niewymownie śmieszny). Nie trzeba nic więcej.... Tak samo jak Tusk nie potrzebuje niczego więcej by powstrzymać niekorzystne zmiany w sondażach, poza waleniem w PiS jak w bęben....

W Ameryce Północnej „arktyczne mrozy”. Temperatura odczuwalna według mediów to nawet -50C. Trzy ciekawostki związane z tą falą mrozów: 1. Nie jest znane stanowisko „apostoła globcio” Ala Gora (zapadł w sen zimowy?); 2. Media nic nie mówią o zimie w Kanadzie. Zamarzła? 3. Te koszmarne mrozy w kraju zamieszkałym przez kilkaset milionów ludzi, w znacznym odsetku mieszkających w domach „z dykty” pochłonęły kilkanaście ofiar. W Polsce w ciągu miesiąca lżejsze mrozy potrafią pochłonąć blisko 100 ofiar.