Jednym z przykrych (lub wesołych – to w wersji dla oglądaczy różnych szkieł i kropek) cech niepoważnego kraju jest nadzwyczajna rola komediantów. Redakcja Frondy bardzo się napracowała i dokonała wyboru „mądrości” dwóch takich – tatusia z synusiem: Stuhrowie kalają gniazdo. Tam zaraz kalają... Polacy lubią sobie ponarzekać. A komedianty swojskie som no i tyż biadolić im wolno. Nie ma się co ekscytować. Nawet polemizować z tym nie warto. Jeden z nich recenzuje księży: „Niestety, słucham tych kazań i rzadko ktoś ma mi coś ciekawego do powiedzenia”. No to nic dziwego, że ci panowie nie mają „poczucia wspólnoty”. Bo w tych kazaniach chodzi o budowanie wspólnoty właśnie, a nie o ciekawość. Chrystus mówił o takich coś o strzepywaniu sandałów.... Nie wiadomo więc czemu redaktorzy Frondy postępują inaczej...

Bez informacji nie ma terroru. Internet daje terrorystom nieograniczone wprost możliwości. To w internecie są publikowane filmy z egzekucji wykonywanych przez islamistów. Nie ma dyskusji redakcyjnych, ani cenzury...

Na szczęście większość użytkowników internetu okazują się być mniej zafascynowanymi przemocą, niż amerykańskie media (to dzięki nim byle łachudra staje się bohaterem po zamordowaniu odpowiedniej ilości osób). Zdjęcia i filmy nie są powielane i masowo rozpowszechniane.

Ostatnio akt terroru z wykorzystaniem mediów społecznościowych miał miejsce w Meksyku. Gangi porwały i uśmierciły dziennikarkę społeczną, która prowadziła internetową walkę przeciwko kartelom narkotykowym w północno-wschodnim Meksyku. Pisała pod pseudonimem, a jej dane osobowe były nieznane. Mimo to sprawcy odkryli jej tożsamość, uprowadzili, a następnie brutalnie zamordowali. Dzień po uprowadzeniu, 16 października, z konta dziennikarki została wysłana na Twittera wiadomość – Przyjaciele i rodzino, moje prawdziwie imię to Maria Del Rosario Fuentes Rubio. Jestem lekarzem. Dziś moje życie dobiegnie końca. – Kolejna wiadomość stanowiła ostrzeżenie dla wszystkich, żeby nie popełnili takiego samego błędu jak dziennikarka, bowiem zagrożenie jest bliżej niż mogą się tego spodziewać. Kolejne wiadomości to dwa zdjęcia, na których kolejno najpierw widać kobietę patrzącą wprost do kamery, a następnie leżącą na ziemi z raną postrzałową twarzy. Potwierdzono, że fotografie przedstawiają Felinę.

 Ukraińskie reformy to fikcja – twierdzi dziennikarz Obserwatora Finansowego, Michał Kozak: Żeby dostać jeszcze więcej pieniędzy z Zachodu, ukraińskie władze ogłosiły program zmian „Strategia 2020”. Jeśli jednak przyjrzeć się szczegółom, to okazuje się, że za reformatorskim zapałem kryje się chęć nabicia kieszeni polityków z Kijowa pieniędzmi zachodnich podatników, a sama strategia to zbiór ogólników i pobożnych życzeń.

Ta ocena nie jest pochopna. Wynika z analizy dokumentu i uwzględnia opinie ukraińskich specjalistów: Rozumiem, że ludzie, którzy to pisali, żyją poza granicami rzeczywistości i nawet nie chcą się do niej zbliżyć – komentował prezydenckie zapowiedzi Andriej Nowak, szef Komitetu Ekonomistów Ukrainy, przywołując przykłady Chin, którym podwojenie PKB zajmuje osiem, dziewięć lat, oraz Rosji, która mając zaplecze w postaci złóż ropy i gazu ziemnego, w 2003 r. stawiała sobie za zadanie podwojenie PKB w ciągu 10 lat.

Zapewne ani profesor ani dziennikarz nie mieli do czynienia z „wnioskami unijnymi”. Może i liczby nie są realne. Ale konkretne wskaźniki celu są. Przeciwdziałanie wykluczeniu jest. Standardy unijne są. A jeśli do PKB – zgodnie z najnowszymi tryndami doda się przestępczość, to i wskaźniki wzrostu okażą się realne.

Grzegorz Braun raczył niegdyś powiedzieć publicznie, co wie na temat współpracy niejakiego profesora Miodka z SB. Ponieważ Miodek był „nasz” - czyli władzy (nawet w telewizji bywał często), władza stanęła w jego obronie, skazując Brauna na wysokie kary. Bynajmniej nie dlatego, że mówił nieprawdę (w to sąd nie wnikał), ale że mówił....

No i po wielu perypetiach Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że mówić mu wolno. Straszne. I co teraz zrobi nasza władzuchna? Ano nic – jak będzie trzeba, to jeszcze raz mu dowali. To on w końcu traci czas i nerwy. A większość ludzi machnie ręką – bo i co z tego, że w Polsce nie ma wolności słowa? W domu można sobie mówić co się chce (jeszcze).

Grzegorz Braun ma jeszcze inny ciekawy proces – o pobicie 6-ciu policjantów (on sam i własnoręcznie tego dokonał i nawet mu okulary z nosa nie spadły). Tu jednak jest pewnie bez szans, bo nawet jeśli jakaś „przypadkowa” kamera to nagrała, to jest to kamera waadzy.

Dziwnym trafem podobne zdarzenie z udziałem posła Wiplera (dwoje pobitych policjantów przez podchmielonego posła) zostało nie tylko nagrane, ale i tabloidy uzyskały film. Dziennikarze „dotarli” (tak się u nas nazywa współpracę dziennikarzy ze strażnikami przestrzeni publicznej) do nagrań, które potwierdzają wersję wydarzeń przedstawioną przez posła. Aczkolwiek na poniższym zdjęciu widać wyraźnie, że opór władzy stawia (położył się umyślnie, żeby policjant musiał się schylać):

Skoro przestrzeń publiczna należy do waadzy, to nie ma się co dziwić, że chce ją urządzić po swojemu. Dlatego reklama "dość olewania" jest zbyt wulgarna, dosłowna etc... A olewający i opluwający są jak najbardziej na miejscu....

Stopy procentowe NBP to podstawowe parametry, od których zależy funkcjonowanie całej gospodarki. Sposób ich ustalania jest więc bardzo interesujący. Oczyma wyobraźni możemy zobaczyć te złożone symulacje komputerowe, uwzględniające wiele wariantów rozwoju sytuacji. Mędrcy z RPP w wolnych chwilach między parametryzacją modeli śledzą pilnie doniesienia o reakcjach na poprzednie. Dzięki współpracy z instytucjami międzynarodowymi mają dostęp do wielu danych, które są trudno dostępne dla zwykłych śmiertelników.

 

Tymczasem były wiceprezes NBP Krzysztof Rybiński ujawnia prozaiczną prawdę. Zmiany kursów zależą od czterech czynników: NBP stara się utrzymać inflację na poziomie około 2,5 procent, NBP stara się wspierać politykę rządu, czyli stwarzać warunki do solidnego wzrostu gospodarczego, o ile poprzedni cel nie jest zagrożony, NBP nie lubi zbyt dużej zmienności złotego i NBP nie lubi gdy PiS prowadzi w sondażach z PO (co ujawniło Wprost w taśmach prawdy).

 

Dlatego nie ma zaskoczenia, że stopy procentowe nie zostały obniżone. Bo w końcu osłabienie złotego i przewaga PO nad PiS w sondażach sugeruje brak takiej konieczności.

 

Może to i są żarty. Ale czy naprawdę można podejrzewać Jana Winieckiego i jego towarzyszy o coś więcej?