Na dzień 5 listopada był wyznaczono „Marsz miliona masek”. Największe protesty „anonimowych” odbyły się w Londynie. Jednak i tam do miliona było jeszcze daleko.... Ruch ten nie ma przywódców, oficjalnego członkostwa, ani wykrystalizowanych zasad działania. Jego celem jest sprzeciw wobec pozakonstytucyjnych działań rządów, które są postrzegane jako główne źródło ucisku.

Główne media solidarnie przemilczały te protesty. Obszerną relację nadała rosyjska telewizja rt.com. W Polsce odzew na apele organizatorów były niewielkie. We Wrocławiu wszystkich demonstrantów było pewnie z 10 (ale przynajmniej odbyła się transmisja w internnecie).

Z ogólnopolskich telewizji chyba tylko tvp.info przedstawiło problem – na dodatek traktując demonstrantów jak chuliganów:

 Rzeczniczka Scotland Yardu powiedziała gazecie „Evening Standards”, że „ludzie mają prawo do swoich codziennych zajęć w Londynie, do powrotu po pracy do domu bez poczucia strachu. – Nie możemy tolerować przemocy w centrum Londynu i operacja policji ma zapewnić bezpieczeństwo dzisiejszej nocy – oświadczyła.

W sumie aresztowano 10 osób i to za jakieś drobne wykroczenia.

Jednym z przykrych (lub wesołych – to w wersji dla oglądaczy różnych szkieł i kropek) cech niepoważnego kraju jest nadzwyczajna rola komediantów. Redakcja Frondy bardzo się napracowała i dokonała wyboru „mądrości” dwóch takich – tatusia z synusiem: Stuhrowie kalają gniazdo. Tam zaraz kalają... Polacy lubią sobie ponarzekać. A komedianty swojskie som no i tyż biadolić im wolno. Nie ma się co ekscytować. Nawet polemizować z tym nie warto. Jeden z nich recenzuje księży: „Niestety, słucham tych kazań i rzadko ktoś ma mi coś ciekawego do powiedzenia”. No to nic dziwego, że ci panowie nie mają „poczucia wspólnoty”. Bo w tych kazaniach chodzi o budowanie wspólnoty właśnie, a nie o ciekawość. Chrystus mówił o takich coś o strzepywaniu sandałów.... Nie wiadomo więc czemu redaktorzy Frondy postępują inaczej...

Bez informacji nie ma terroru. Internet daje terrorystom nieograniczone wprost możliwości. To w internecie są publikowane filmy z egzekucji wykonywanych przez islamistów. Nie ma dyskusji redakcyjnych, ani cenzury...

Na szczęście większość użytkowników internetu okazują się być mniej zafascynowanymi przemocą, niż amerykańskie media (to dzięki nim byle łachudra staje się bohaterem po zamordowaniu odpowiedniej ilości osób). Zdjęcia i filmy nie są powielane i masowo rozpowszechniane.

Ostatnio akt terroru z wykorzystaniem mediów społecznościowych miał miejsce w Meksyku. Gangi porwały i uśmierciły dziennikarkę społeczną, która prowadziła internetową walkę przeciwko kartelom narkotykowym w północno-wschodnim Meksyku. Pisała pod pseudonimem, a jej dane osobowe były nieznane. Mimo to sprawcy odkryli jej tożsamość, uprowadzili, a następnie brutalnie zamordowali. Dzień po uprowadzeniu, 16 października, z konta dziennikarki została wysłana na Twittera wiadomość – Przyjaciele i rodzino, moje prawdziwie imię to Maria Del Rosario Fuentes Rubio. Jestem lekarzem. Dziś moje życie dobiegnie końca. – Kolejna wiadomość stanowiła ostrzeżenie dla wszystkich, żeby nie popełnili takiego samego błędu jak dziennikarka, bowiem zagrożenie jest bliżej niż mogą się tego spodziewać. Kolejne wiadomości to dwa zdjęcia, na których kolejno najpierw widać kobietę patrzącą wprost do kamery, a następnie leżącą na ziemi z raną postrzałową twarzy. Potwierdzono, że fotografie przedstawiają Felinę.

 Ukraińskie reformy to fikcja – twierdzi dziennikarz Obserwatora Finansowego, Michał Kozak: Żeby dostać jeszcze więcej pieniędzy z Zachodu, ukraińskie władze ogłosiły program zmian „Strategia 2020”. Jeśli jednak przyjrzeć się szczegółom, to okazuje się, że za reformatorskim zapałem kryje się chęć nabicia kieszeni polityków z Kijowa pieniędzmi zachodnich podatników, a sama strategia to zbiór ogólników i pobożnych życzeń.

Ta ocena nie jest pochopna. Wynika z analizy dokumentu i uwzględnia opinie ukraińskich specjalistów: Rozumiem, że ludzie, którzy to pisali, żyją poza granicami rzeczywistości i nawet nie chcą się do niej zbliżyć – komentował prezydenckie zapowiedzi Andriej Nowak, szef Komitetu Ekonomistów Ukrainy, przywołując przykłady Chin, którym podwojenie PKB zajmuje osiem, dziewięć lat, oraz Rosji, która mając zaplecze w postaci złóż ropy i gazu ziemnego, w 2003 r. stawiała sobie za zadanie podwojenie PKB w ciągu 10 lat.

Zapewne ani profesor ani dziennikarz nie mieli do czynienia z „wnioskami unijnymi”. Może i liczby nie są realne. Ale konkretne wskaźniki celu są. Przeciwdziałanie wykluczeniu jest. Standardy unijne są. A jeśli do PKB – zgodnie z najnowszymi tryndami doda się przestępczość, to i wskaźniki wzrostu okażą się realne.

Grzegorz Braun raczył niegdyś powiedzieć publicznie, co wie na temat współpracy niejakiego profesora Miodka z SB. Ponieważ Miodek był „nasz” - czyli władzy (nawet w telewizji bywał często), władza stanęła w jego obronie, skazując Brauna na wysokie kary. Bynajmniej nie dlatego, że mówił nieprawdę (w to sąd nie wnikał), ale że mówił....

No i po wielu perypetiach Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że mówić mu wolno. Straszne. I co teraz zrobi nasza władzuchna? Ano nic – jak będzie trzeba, to jeszcze raz mu dowali. To on w końcu traci czas i nerwy. A większość ludzi machnie ręką – bo i co z tego, że w Polsce nie ma wolności słowa? W domu można sobie mówić co się chce (jeszcze).

Grzegorz Braun ma jeszcze inny ciekawy proces – o pobicie 6-ciu policjantów (on sam i własnoręcznie tego dokonał i nawet mu okulary z nosa nie spadły). Tu jednak jest pewnie bez szans, bo nawet jeśli jakaś „przypadkowa” kamera to nagrała, to jest to kamera waadzy.

Dziwnym trafem podobne zdarzenie z udziałem posła Wiplera (dwoje pobitych policjantów przez podchmielonego posła) zostało nie tylko nagrane, ale i tabloidy uzyskały film. Dziennikarze „dotarli” (tak się u nas nazywa współpracę dziennikarzy ze strażnikami przestrzeni publicznej) do nagrań, które potwierdzają wersję wydarzeń przedstawioną przez posła. Aczkolwiek na poniższym zdjęciu widać wyraźnie, że opór władzy stawia (położył się umyślnie, żeby policjant musiał się schylać):

Skoro przestrzeń publiczna należy do waadzy, to nie ma się co dziwić, że chce ją urządzić po swojemu. Dlatego reklama "dość olewania" jest zbyt wulgarna, dosłowna etc... A olewający i opluwający są jak najbardziej na miejscu....