Podobno traktaty nie przewidują wyrzucenia państwa ze strefy euro. Grecy mogliby sami podjąć decyzję o powrocie do starej waluty, ale tego nie chcą. Mało tego! Zapowiadając referendum premier Grecji powiedział: „nie damy się też wyrzucić ze strefy euro”. Bardzo mądrzy ekonomiści (przecież tacy tylko są) a za nimi dziennikarze uważają, że to byłoby dla Greków dobre. Bo by sobie zbankrutowali i za jakiś czas ich gospodarka by się odrodziła. Dla gospodarki Grecji to byłoby jednak szkodliwe:

1. Nowy pieniądz z pewnością podlegałby szybkiej inflacji, co z kolei bardzo podrożyłoby import (w tym ropy naftowej).

2. Zarówno państwo jak i firmy zaciągnęły długi w euro. Wiele z nich mogłoby stać się zbyt dużymi do spłaty. Na to nałożą się wyższe ceny zaopatrzeniowe. Musi więc nastąpić dalsze „kurczenie się” gospodarki, która i tak już odnotowała spadek o 25%.

To jednak nie wyczerpuje listy argumentów za pozostaniem przy wspólnej walucie. Przede wszystkim będąc w strefie euro, Grecja ma dużo silniejszą pozycję przetargową. Wierzyciele muszą bowiem brać pod uwagę nie tylko możliwości wyciągnięcia od Greków spłaty zaciągniętych kredytów, ale też szkody jakie Grecy są w stanie narobić wspólnej walucie. Także szkody wizerunkowe. Dlatego pojawiają się nawet propozycje, aby „kraje-wierzyciele anulowałyby greckie długi pod warunkiem, że kraj dobrowolnie opuści strefę euro”.

Na razie jednak zamiast marchewki jest kij w postaci działań Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Tak jak w przypadku każdego kraju ze strefy euro, EBC pełni dla Grecji rolę banku centralnego. W sytuacji masowego wycofywania wkładów z banków, jaka ma obecnie w Grecji miejsce, bank centralny musi dostarczyć bankom gotówki, aby zachować ich płynność. Taki mechanizm został uruchomiony (w postaci ELA - emergency liquidity assistance). Jednak podobno od poniedziałku te transfery mają zostać wstrzymane. Lekcja jaką EBC udzielił w ten sposób Grecji jest warta zapamiętania. Grecy słusznie oburzają się, że to jest szantaż, zauważając przy tym, że "zasady, na jakich zbudowana została Unia Europejska, to demokracja, solidarność, równość oraz wzajemny szacunek - nie ma wśród nich szantażu i ultimatów”. Grecy twierdzą też, że w ten sposób naruszono zasady unii walutowej. Według nich to są czarne godziny dla Europy.

Władze Grecji podjęły decyzję, że w poniedziałek banki i giełda w Grecji będą nieczynne.

 

Grecy – tak jak wszystkie narody w tej części globu lubią i umieją się targować. Teraz targują się o swoją przyszłość. Grecję przyjęto do UE i strefy euro wyłącznie z powodów politycznych. Niemcy z pełną świadomością doprowadzili do niekorzystnych dla swych obywateli kursów przejścia na euro, aby ich towary stały się bardziej konkurencyjne. Pożyczali Grekom pieniądze, za które ci ochoczo kupowali wyprodukowane w Niemczech dobra. Później szwindle bankierów doprowadziły Grecję praktycznie do bankructwa. Osławiona „trojka” pospieszyła z „pomocą”. Tak naprawdę rozpoczęto wykup niespłacalnych długów w prywatnych bankach za pieniądze pożyczane Grekom przez instytucje finansowe. W ten sposób kraj stał się własnością tych instytucji. A ci kapryśni panowie zaczęli stawiać coraz to nowe wymagania swoim poddanym. Ostatnio wygląda to tak: Teraz mamy już, głównie z MFW, długą listę NOWYCH ŻĄDAŃ i zmian, w szczególności mniej obciążeń na bogate, duże firmy prywatne, w tym na monopolistów krajowych, za to znacznie więcej na szarego obywatela, w tym tak bezsensowne, a nieskuteczne działania (wiadomo, że gaszące tylko rynek, chyba, że omijane), jak przeniesienie całej żywności i zbiorowego żywienia do grupy VAT 23%... Ej ! Chwileczkę ! Czy to nie wierzyciele w styczniu-lutym "życzyli sobie", by Tsipras podjął skuteczny zbiór podatków także od greckich oligarchów ? Zwłaszcza, że na 72 mld zaległości, szara, biedna masa Greków winna jest rządowi tylko około 5 mld ?

Staje się coraz bardziej prawdopodobne, że to PiS bedzie po wyborach partią rządzącą w Polsce. Wczoraj odbyła sie konwencja programowa tej partii. Spośród wyborczych obietnic jedną z najważniejszych jest obniżenie podatków poprzez podniesienie kwoty wolnej. Choć w wyborach stawia się amboitne cele, z programu wynika, że są one rozłożone na wiele lat.

Oto co proponują eksperci PiS w dziedzinie podatków:

  1. Powrót do niższych stawek VAT

  2. Zmiany w podatku dochodowym:

    • kwartalne zaliczki na podatek dochodowy

    • jednorazowa amortyzacja wydatków inwestycyjnych

    • w przypadku wydatków na badania naukowe i rozwój podatnik będzie mógł obniżyć podstawę opodatkowania o kwotę tych wydatków w podwójnej wysokości w momencie opatentowania lub wdrożenia wynalazku.

    • trzecia stawka w podatku PIT – 39% od dochodów powyżej 300 tys. zł rocznie, przy czym podatnik inwestujący, tworzący nowe miejsca pracy, będzie mógł uniknąć tej stawki, odliczając kwotę wydatków inwestycyjnych od podstawy opodatkowania.

    • wzrost kwoty wolnej co roku o jedną dziesiątą, tak długo aż dochód zwolniony nie osiągnie poziomu minimum egzystencji. Oznacza to podwojenie kwoty wolnej z 3091 zł rocznie do ok 6000 zł rocznie.

    • 15-procentowa stawka CIT dla mikroprzedsiębiorców zatrudniających co najmniej trzech pracowników na podstawie umowy o pracę za wynagrodzeniem równym średniej krajowej

  3. Podatek od instytucji finansowych

  4. Podatek od sklepów wielkopowierzchniowych

Wszystkie rosyjskie instytucje w Belgii, poza ambasadą, otrzymały dziś decyzję sądu o nałożeniu aresztu na ich własność. Decyzję taką podjął sąd arbitrażowy w związku z powództwem spółki Jukos. Chodzi o niebagatelną kwotę 50 mld euro. Choć formalnie wyrok jest prawomocny, Rosjanie mają prawo traktować to jako udział sądu w grabieży. To może być zarzewie poważnego konfliktu na skalę międzynarodową.

Odszkodowanie w wysokości 1.8 mld euro na rzecz Jukosu zasądził także Europejski Trybunał Praw Człowieka. Rosjanie twierdzą jednak, że u nich w pierwszym rzędzie obowiązuje prawo i konstytucja rosyjska i bezprawnym żądaniom nie ulegną. „Rzeczpospolita” poinformowała, że Rosja wręcz „szykuje się do opuszczenia Rady Europy”.

Rosja zamierza na szczęście bronić swoich praw na drodze sądowej. Od podjętej właśnie decyzji przysługuje odwołanie.

Kommersant przytacza szereg wcześniejszych sporów tego typu. Jednak w nich chodziło o kwoty bez porównania mniejsze..... 

Czy rzeczywiści Rosja sprawi, że nastąpi wielki odwrót od dolara? Niestety rzeczywistość nie dorównuje sensacyjnemu tytułowi. Państwowe spółki energetyczne Rosji poinformowały, że w większym stopniu używają chińskiej waluty, co wiąże się ze zwiększonym eksportem do Chin. W ślad za tym banki oferują instrumenty finansowe oparte na juanach. Ministerstwo Finansów z kolei rozważa emisję obligacji w juanie. Ale to nie oznacza jeszcze utraty pozycji głównej waluty rezerwowej przez dolara na rzecz juana. Pozycja dolara słabnie, ale to proces powolny. Może on przyspieszyć, gdy juan stanie się oficjalnie walutą rezerwową na równi z dolarem, euro, funtem i jenem. W ubiegłym tygodniu chiński bank centralny opublikował raport, w którym opisano działania mające zachęcić MFW do wyrażenia na to zgody. Zgodnie z przewidywaniami nastąpi większe otwarcie chińskiego rynku finansowego. Złagodzone zostaną także ograniczenia dla chińskich podmiotów inwestujących w aktywa zagraniczne. Do Chin udała się delegacja MFW, aby na miejscu zapoznać się ze szczegółami. Ostateczna decyzja ma zostać podjęta pod koniec tego roku.

Chiny ujawniły, że w banki zagraniczne mają obecnie 666.7 miliardów rezerw w juanach ($107.41 mld). Według MFW suma rezerw walutowych wynosiła w ubiegłym roku 6 bilionów dolarów. Ponad 60% w dolarach, 23% w euro, 4% in the jenach i 3,9% w funtach.