Banki w Grecji zostały otwarte. Grecja dostała w poniedziałek unijną pożyczkę pomostową - nieco ponad 7 miliardów euro. To pozwoli jej spłacić inne kredyty, bo na pieniądze od Aten czekają Europejski Bank Centralny oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Prawie całość tych środków pójdzie na spłatę tych zobowiązań.

 

Według ankietowanych przez Bloomberga ekonomistów, nadal istnieje niebezpieczeństwo, że Grecja będzie zmuszony do wyjścia ze strefy z regionu euro do końca roku 2016. Na 71 procent respondentów w sondażu sądzi tak 34 ekonomistów. Siedemdziesiąt procent mówi, że liczyć Grecja powinna być bezpieczna do końca 2015 roku, choć prawie połowa twierdzi, że kwota 86 mld euro pakietu pomocowego okaże się zbyt mała.

"Bez jakiejś formie umorzenia długu, pakiet nigdy nie będzie wystarczająco duży" napisał Peter Dixon, główny ekonomista Commerzbanku AG w Londynie. "Pakowanie dodatkowych pożyczek w państwa, które nie mogą mają możliwości ich spłaty odpowiada definicji szaleństwa sformułowanej przez Einsteina : próbować to samo w kółko, w oczekiwaniu na różnych wyników".

Kryzysy i wojny pozwalają nam dostrzec, że istnieją wśród nas ludzie szlachetni. W ogarniętej kryzysem Grecji rozwijają się organizacje niosące pomoc dla najbiedniejszych: Na placu w centrum miasta znajdują się restauracje, lodziarnie, a w bocznych uliczkach znaleźć można pchli targ i sklepy z pamiątkami. Na samym placu coraz częściej też można zobaczyć grupę wolontariuszy, którzy rozdają jedzenie. […] Jeszcze kilka tygodni temu jedzenie było rozdawane tylko w piątki, teraz wolontariusze robią to niemal codziennie. W siedzibie organizacji każdy może też za darmo napić się kawy lub wziąć prysznic. Takich organizacji jak Oallos Anthropos w samych Atenach jest obecnie kilkadziesiąt.

Biorąc pod uwagę skalę ubóstwa, te działania nie wydają się wystarczające:

Ze statystyk OECD wynika, w ubiegłym roku 18 procent Greków nie było stać na kupno jedzenia. Według danych rządu, stopa ubóstwa w Grecji wynosi w tej chwili 23 procent i w porównaniu z 2008 rokiem, czyli do czasu przed kryzysem zwiększyła się o 3 procent. Stopa bezrobocia wynosi 26 procent, pracy nie ma co drugi młody Grek.

Grecja – tak jak wiele innych krajów potrzebuje rozwiązań systemowych, które pozwoliłyby ograniczyć skalę ubóstwa. Do takich krajów należy także Polska. Biorąc pod uwagę założenia realizowanej po wejściu do UE polityki spójności, należy uznać ją za porażkę: Przystąpienie do Unii wpłynęło na podniesienie standardów życia obywateli wschodnioeuropejskich państw, jednak nie wszyscy skorzystali z tego w równym stopniu. W Polsce PKB na mieszkańca według parytetu siły nabywczej sięga dziś dwóch trzecich średniej unijnej. Jeszcze w 2007 roku wskaźnik ten stanowił około połowę wspólnotowej średniej – wynika z danych Eurostatu. Według danych GUS, przeciętne dochody rozporządzalne netto mieszkańców miast kształtują się teraz na poziomie 18,7 tys. zł rocznie. Tymczasem dochody polskich rolników są o prawie 50 proc. niższe. „Jeśli spojrzymy na to, co dzieje się poza wielkimi ośrodkami miejskimi, znajdziemy mnóstwo ludzi, którzy nie czują się beneficjentami tego gospodarczego boomu”.

Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest brak silnych struktur, zdolnych do absorpcji funduszy unijnych w najbiedniejszych regionach kraju. Dlatego potrzebne są nowe idee, które byłyby impulsem dla rozwoju społecznego i organizowania się społeczeństw.

Możemy przy tym wyróżnić dwa przeciwstawne kierunki refleksji na ten temat: jeden wiąże się z ideą państwa socjalnego na wzór skandynawski (czyli w oparciu o redystrybucję), a drugi z ideą społecznej gospodarki rynkowej na wzór niemiecki (czyli poprzez integrację celów biznesowych z celami związanymi z rozwojem społeczeństwa).

Przyjęcie propozycji oddłużenia Grecji, wysuniętej przez MFW mogłoby być „otwarciem puszki Pandory”. Bowiem niewypłacalnych państw, które formalnie nie ogłosiły bankructwa jest ponad 20. Wśród krajów europejskich należą do nich Chorwacja, Cypr, Grecja, Irlandia, Macedonia, Czarnogóra, Portugalia, Hiszpania, Ukraina.

Najgorsze jest to, że to zadłużenie dynamicznie się zwiększa. Wyczyny naszego ministra finansów Rostowskiego nie są wyjątkowe. W ostatnich latach (począwszy od krytycznego 2012) dynamicznie rośnie dług w strefie Euro. W Hiszpanii z 69% do 98% PKB. We Włoszech od 116% do 132%. a we Francji z 85% do 95%.

Dynamicznie rośnie także zadłużenie państw poza Europą. Japonia i USA to obecnie najbardziej zadłużone kraje na świecie.

Nie za bardzo wiadomo co z tym zrobić. Apele do bogatych państw, aby pomogły uboższym trafiają w próżnię, bo te najbogatsze są też najbardziej zadłużone (w szczególności dotyczy to USA). Nasuwa się jedno rozwiązanie: uznać, że za sytuację częściowo odpowiadają wierzyciele i umorzyć część długów ich kosztem. To jednak nie jest takie proste, Państwowe obligacje składają się na majątek wielu banków, które z kolei na tej podstawie udzielają kredytów. Średnia dźwignia bankowa (a więc stosunek kredytów do kapitału) wynosi 26 do 1. Zmniejszenie wskutek umorzeń kapitału o 4% prowadziłoby do katastrofy w systemach bankowych (Deutsche Bank już jest na progu bankructwa).

Chwilowym załagodzeniem sytuacji jest wykup obligacji z rynku przez FED i EBC. O ile jednak takie działania w USA miały charakter czysto finansowy, to na przykładzie Grecji widać, że krytyczna sytuacja finansowa może być wykorzystywana politycznie. System finansowy stał się jedną z głównych przyczyn II Wojny Światowej. Szereg instytucji międzynarodowych powstałych po wojnie teoretycznie chroni nas przed powtórką z historii. Jeśli jednak będzie postępować polityczne uwikłanie tych instytucji (tak jak w przypadku EBC), a narody świata nie znajdą sposobu na reformę systemu finansowego, następny wojenny kataklizm na skalę globalną będzie nieuchronny.

Informacje na temat sytuacji Grecji podawane w polskich i światowych mediach są tak przesączone kłamstwem, że można podejrzewać, że jest to świadoma strategia dezinformacji. A może prawda jest zbyt przerażająca, aby w nią uwierzyć?

Znany ekspert ekonomiczny Piotr Kuczyński nazwał ostatnio (w telewizyjnym komentarzu) projekt wspólnej waluty euro „absurdem ekonomicznym”. W co jest łatwiej uwierzyć: w to, że przygotowywany przez lata przez wybitnych ekspertów projekt jest idiotyczny, czy też w to, że to co niektórym wydaje się głupotą jest celem tego projektu? Może od początku chodziło wyłącznie o to, aby zbudować mechanizm pozbawiania państw suwerenności (w nowomowie europejskiej: „pogłębionej integracji”)?

1. Dlaczego sytuacja Grecji ulega stałemu pogorszeniu?

Rzecz w tym, że to nie jest prawda! W roku 2013 pojawiły się oznaki stabilizacji. Kryzys zmienił też nastawienie Greków i ich gotowość do reformowania państwa). Rok 2014 był pierwszym rokiem poprawy sytuacji. Pomimo znacząco większego zadłużenia w stosunku do innych państw ogarniętych kryzysem (Hiszpania i Irlandia) – sytuacja Grecji nie wydawała się wobec nich dużo gorsza. Grecja uzyskała pierwotną (przed obsługą długu) nadwyżkę w budżecie. Dla inwestorów prywatnych ponownie greckie obligacje stały się atrakcyjne. Niemieckie banki zresztą nigdy nie przestały inwestować w Grecji. Punkt zwrotny nastąpił w roku 2015, gdy w Grecji zaczęła rządzić Syriza. Oficjalna propaganda mówi, że to wina „populistów”, choć jest to pierwszy rząd, który stara się mówić prawdę o kryzysie. Ten rząd nie podjął żadnych działań, które mogłyby wprost osłabić grecką gospodarkę. Jedyną jego winą jest porażka w „negocjacjach” z Niemcami i ich „unią”.

Chiny ujawniły wielkość rezerw złota.

Dlaczego to jest ważne?

1. Wielkość rezerw złota w Chinach była owiana tajemnicą. Okazało się, że chińskie zapasy złota szybko rosną i wynoszą już 53310 tys. uncji (trojańskich). A ponieważ uncja czystego złota (fine troy ounces) to 31,1035 g, otrzymujemy 1658 ton złota. Jest to znaczący wzrost w stosunku do ostatnio podanych danych (w roku 2009). Podobnie szybko rosną rezerwy Rosji, która posiada około 1200 ton złota. Powszechna jest opinia, że wzrost rezerw złota to część strategii de-dolaryzacji (czyli detronizacji dolara jako głównej waluty rezerwowej). Jednak tego złota jest mniej, niż się spodziewano. Rezerwy USA wynoszą ponad 8133 ton. Chińskie rezerwy walutowe przekraczają wartość 3,5 biliona dolarów. Przy obecnych cenach złota wartość chińskich zapasów złota jest warte tylko około 60 mld USD.

 

2.

Ponieważ jednak Chiny starają się, aby juan został uznany przez MFW za walutę rezerwową, muszą uczynić swoje finanse bardziej przejrzystymi. Pewnie dlatego ujawniono te dane. Oznacza to jednak, że Chinom bardziej zależy na przyjęciu do „dobrego towarzystwa” (gdzie ich zresztą nie chcą), niż na zdetronizowaniu USA. Chińska gospodarka raczej upodabnia się do gospodarek zachodu, niż buduje alternatywę. Mniejsze niż sądzono rezerwy złota są tego dowodem. Pod tym względem Chiny to ważny, ale nie najważniejszy element światowej gospodarki: