- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Ciekawe wyniki daje zestawienie nierówności mierzonych współczynnikiem Giniego przed i po uwzględnieniu podatków i transferów. Podobno polski system redystrybucji dochodów jest najbardziej skuteczny!
Czy w związku z tym nasze przekonania, że w Polsce następuje redystrybucja od biednych do bogatych, są subiektywne?
„Puls Biznesu” w komentarzu przywołuje Branko Milanovic, autor książki „The Haves and the Have-Nots” te same procesy, które zmniejszają globalną nierówność (tworząc miliony nowych przedstawiciele klasy średniej w takich państwach jak Chiny) zwiększają jednocześnie nierówność w obrębie państw rozwiniętych. Nasilenie globalizacji w ostatnich dekadach powoduje coraz większe rozwarstwienie dochodów wewnątrz poszczególnych krajów.
Taki obraz nieuchronnych procesów globalizacji, niwelowanych przez przepływy socjalne jest zbytnim uproszczeniem. Przede wszystkim nie można pominąć efektów monetaryzmu. Monetaryzacja bogactwa ułatwia jego kumulację, a wzrost znaczenia hazardu w gospodarce musi prowadzić do wygranej nielicznych (którzy na dodatek korumpując i szantażując rządy zabezpieczają się przed przegraną).
Na dodatek w Polsce prowadzona jest polityka gospodarcza prowadząca do wzrostu nierówności. Przykładów konkretnych działań władz mających taki efekt można mnożyć. Taki był (zamierzony) efekt prywatyzacji. Taki ma być efekt metropolizacji. Na dodatek mająca równoważyć efekty tych działań redystrybucja jest oparta na najgorszym z możliwych podatków: opodatkowaniu pracy w postaci „składek ZUS”.
To nie są subiektywne odczucia, ale opinie potwierdzone licznymi badaniami naukowymi, które przy okazji pokazują negatywny wpływ obecnego poziomu nierówności na rozwój gospodarczy. Wymienić należy tu przede wszystkim ekonometryczne modele Jana Jacka Sztaudyngera. Na Uniwersytecie Rzeszowskim wydawane jest czasopismo „Nierowności Spoleczne a Wzrost Gospodarczy, poświęcone tej tematyce.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
CDU i SPD uzgodniły umowę koalicyjną. Dla obywateli innych europejskich państw dziwnym wydaje się chęć zmian w niemieckiej polityce gospodarczej, która zdaje się święcić triumfy. Na przykład partie uzgodniły działania na rzecz wprowadzenia ustawowej płacy minimalnej i płatnych autostrad (powyższy tekst o tym nie wspomina). Opozycja także bardziej krytykuje koalicję za to, czego poniechała, niż za to, co chce zdziałać. Najwięcej kontrowersji wzbudza chęć wdrożenia unijnej dyrektywy o przechowywaniu danych (to z perspektywy naszych usłużnych piesków, gotowych z merdaniem ogona dostarczyć NSA co sobie tylko zażyczy, też wydaje się dziwne).
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Amerykański Bloomberg BusinessWeek opisuje, „jak Polska stała się najbardziej dynamiczną gospodarką Europy”. Polskie media z satysfakcją odnotowały, że inni nas chwalą, ale nie wysiliły się na najmniejszą refleksję. Można się też spodziewać, że tradycyjnie już mafia uzna to za pochwałę swych rządów, a opozycja będzie dowodzić, że wcale nie jest tak dobrze z perspektywy lodówki Kowalskiego.
Liczby, na których opierają swe opinie Amerykanie, nie kłamią. Dla przykładu poniższy wykres pokazuje realny wzrost PKB Polski na tle Europy:
Liczby nie mówią wszystkiego. Ten wzrost gospodarczy jest w dużym stopniu osiągany dzięki produkcji zachodnich przedsiębiorstw, wykorzystujących w Polsce tanią siłę roboczą. Transfer zysków za granicę połączony jest z drenażem finansowym przez system bankowy (w Polsce utrzymywane są bardzo wysokie stopy procentowe przy minimalnej inflacji). Stale rośnie horrendalne zadłużenie. Z drugiej strony wzrost jest w znaczącym stopniu wspierany funduszami UE oraz transferami od emigrantów. Nie jest więc miarodajnym świadectwem siły gospodarki.
Wymienione wyżej negatywne czynniki należy traktować jako poniesione koszty przemian, które możemy uznać za zbyt duże, ale nie możemy ich cofnąć. Powinny one jednak być zobowiązaniem dla takich działań, aby ponoszące je społeczeństwo jako całość miało realne i długofalowe korzyści z obserwowanego wzrostu.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
W ostatnich dniach indeksy na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie zniżkują. Rośnie natomiast kurs złotego wobec dolara i franka szwajcarskiego. Jednak nie to jest największym powodem do optymizmu. Równolegle dużo dzieje się w polskiej polityce. Także w obszarach związanych z gospodarką (w tym łączenie ministerstw i zmiana ministrów). Tymczasem wśród komentarzy giełdowych trudno znaleźć tradycyjnie pojawiające się w takich okolicznościach tezy w rodzaju: „rynek zareagował ...”, „rynek wcześniej zdyskontował ….”. Nie ma nawet dowodzenia, że gospodarka się uniezależniła od polityki. Czyż to nie jest optymistyczne?
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Ciekawy tekst Peter Turchina publikuje portal forsal.pl. Autor twierdzi, że USA znalazły się w okresie politycznej niestabilności, który może skończyć się rewolucją. Porównuje on obecną sytuację USA z analogicznymi kryzysami znanymi w przeszłości. Twierdzi, że „wojny domowe w okresie późnego imperium rzymskiego, francuskie wojny religijne i amerykańska wojna secesyjna, choć miały wiele przyczyn i były osadzone w charakterystycznych dla swoich czasów okolicznościach, miały coś wspólnego”. Wspólne były głębokie przyczyny kryzysu: nadprodukcja elit, spadające warunki życia ogółu populacji i wzrastające zadłużenie państwa.
Tymczasem www.businessinsider.com publikuje 25 wykresów pokazujących jak wspaniale jest żyć w USA.