Ujadanie polskich polityków na Rosję może mieć dwie przyczyny: głupotę, lub przekonanie, że za nimi stoi ktoś silniejszy. Druga z tych przyczyn sprowadza się do pierwszej, gdyż przekonanie o pomocy USA jest oparta na absurdalnych przesłankach. Stany Zjednoczone – jak wszystko na tym świecie – stale zmieniają się. Te zmiany dotyczą także stale dyskutowanych działań wojskowych poza granicami. Póki walka o wolność i demokrację przelicza się na duże zyski – przeważa nastawienie imperialistyczne. Jednak większość społeczeństwa jest przeciw takim działaniom. Jeśli więc nastąpi w USA zwrot ku rządom bardziej demokratycznym, to żadne pakty i układy nie skłonią ich do „umierania za Polskę”.

Potwierdzają to wyniki najnowszych badań opinii Amerykanów w sprawie trwających konfliktów: w Syrii, na Ukrainie i w Izraelu (źródło: yougov.com).

Na pytanie, czy USA jest zobowiązane, aby coś zrobić w tej sprawie, najwięcej – bo 1/3 pozytywnych odpowiedzi dotyczy Izraela:

 

Kilka dni temu John Kerry oświadczył, że istnieje "masa dowodów" za tym, że to Rosja dostarczyła separatystom ze wschodniej Ukrainy broń, przy pomocy której oni zestrzelili malezyjski samolot. W odpowiedzi wiceminister obrony Rosji wyraził przypuszczenie, że te „dowody” opierają się na doniesieniach mediów społecznościowych i nie odnoszą się do rzeczywistości. Niektóre gazety (jasne, że nie w Polsce) wprost napisały, że Rosjanie posądzają USA o fabrykowanie dowodów.

Sytuacja stała się – delikatnie mówiąc – niezręczna. Amerykańscy urzędnicy zaczęli wycofywać się rakiem, podkreślając winę Rosji polegającą na „destabilizacji Ukrainy”. Paul Craig Roberts komentuje to następująco: Departamentu Stanu USA, którego urzędniczka Victoria Nuland nadzorowała zamach stanu, prowadzący do obalenia demokratycznego rządu ukraińskiego i przejęcia władzy przez rusofobów nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Waszyngton jest niewinny. Rosja jest winna. Koniec historii.

Nie koniec – bo oto ogłoszono światu, że USA ma dowody zbrojnej operacji Rosji na Ukrainie. A tak konkretnie, to na wspieranie separatystów poprzez ostrzeliwanie pozycji wojsk ukraińskich. To nie są co prawda dowody o których wspomniano na wstępie, ale kto by się drobiazgami przejmował. Najważniejsze, że Putin jest winny.

Na zdjęciu dowody winy Putina (źródło). Duży tytuł głosi: „Putin winny wszystkiego – mówią ludzie, którzy nigdy się nie mylili”. Ilustracje dowodzą: poniewierania delfinami, bicia dzieci i zjadania niemowląt.

Komentujący zestrzelenie malezyjskiego samolotu politycy są głęboko wstrząśnięci. Przynajmniej tak mówią do kamery. Ale najwyraźniej większość z nich obchodzi tylko jedno: jak to rozegrać.

Rosyjski Minister Obrony wezwał Amerykanów, aby przedstawili dowody, których posiadaniem się chwalą. Być może Rosjanie są pewni swego i dlatego mówią: karty na stół. A być może wiedzą, że tego dnia niebo nad Ukrainą było zachmurzone i słynne szpiegowskie satelity guzik widziały. Ale skoro USA tak się chełpi swoją techniką, to jakieś chmury im nie straszne...

Na zdjęciu poniżej zdjęcie z satelity meteorologicznego zrobione mniej więcej w czasie katastrofy:

źródło: http://www.sat24.com/h-image.ashx?region=eu&time=201407171600&ir=False

Media żyją katastrofą malezyjskiego samolotu. W cieniu tego zdarzenia trwają zacięte walki w Strefie Gazy, Syrii, Afryce i na Wschodniej Ukrainie. Ilość ofiar liczona jest już w tysiącach. Przez ostatnie dwa dni w samej Syrii zginęło około 700 osób. Dla wieli komentatorów na całym świecie jest oczywistością, że w większości przypadków (poza Gazą) są to nie wypowiedziane wojny zastępcze (proxy war) USA. Poza brakiem bezpośredniego zaangażowania głównych decydentów, można zaobserwować kilka innych charakterystycznych cech tej wojny:

1. Prywatyzacja: Batalion Gwardii Narodowej "Dnipro" w samochodach pancernych z napisem Prywatbank, instytucji finansowej należącej do jednego z najbogatszych Ukraińców Ihora Kołomojskiego. Brygada powietrznodesantowa na nieoficjalnej liście płac tegoż oligarchy. Na ulicach Mariupola narodowe milicje złożone z pracowników holdingu Metinwest, należącego do donieckiego oligarchy Rinata Achmetowa. I kilka tysięcy uzbrojonych ochroniarzy z jego koncernu SCM, którzy mogą wziąć udział w walkach o jedność kraju.

Do tego zagraniczni instruktorzy z prywatnej firmy Academii, następczyni Blackwater. Większość z nich to byli żołnierze Navy Seal, Recon Marines, wojsk powietrznodesantowych, wywiadu wojskowego USA DIE. Po drugiej stronie rosyjski Swarog, prywatna firma wojskowa, która ma swoją delegaturę przy ulicy Frunzego w Symferopolu i świadczy usługi przy aneksji półwyspu. Instruktorzy z rosyjskiego specnazu GRU Wostok i spadochroniarze.

 

2. Propaganda

 Prawdziwe cele tych wojen nie są skrywane i ich opisy można znaleźć w poważnych opracowaniach strategicznych. Na przykład w rekomendacjach US Air Force czytamy: Stany Zjednoczone muszą wykorzystywać swoją siłę, aby skłonić kraje afrykańskie do współpracy. Trzeba to zrobić teraz, aby przed zabezpieczyć się przed inwazją Chin w państwach afrykańskich. Jeśli Stany Zjednoczone chcą zabezpieczenia dostępu do zasobów Afryki w przyszłości, muszą być przygotowane użycie także twardej siły w konfliktach zastępczych na tym kontynencie.

Tymczasem media całego świata pełne są bajdurzenia o demokracji, prawach człowieka i temu podobnych wartościach.

 

3. Barbarzyństwo.

Upiory przeszłości wydawały pokonane wraz z końcem Drugiej Wojny Światowej. Barbarzyństwo mordowania cywilów (w tym dzieci) oraz wartościowania ofiar według narodowości lub rasy kontrastowały ze wspólnym pielęgnowaniem pamięci przez wszystkie strony konfliktów. W telewizji pokazywano „chirurgiczne” uderzenia w czasie pierwszej wojny w Iraku. Jednak świat realny wygląda inaczej. Giną kobiety i dzieci. Używa się barbarzyńskiej broni chemicznej i kasetowej – bynajmniej nie dla osiągnięcia celów militarnych. Ofiary wśród „tubylców” w ogóle się nie liczą. Konflikt ma prawo wstrząsnąć opinią publiczną, jeśli giną przedstawiciele „zachodniej cywilizacji” - jak w przypadku zestrzelenie samolotu nad Ukrainą.

Rosjanie przedstawili wczoraj posiadane informacje związane z zestrzeleniem malezyjskiego samolotu.

[konferencja źródło]

Przedstawione na konferencji prasowej przez Ministra Obrony Rosji informacje są sprzeczne z informacjami przedstawionymi przez Ukrainę:

  1. W pobliżu malezyjskiego samolotu MH17 według rosyjskich kontrolerów leciał ukraiński samolot wojskowy SU-25 (Ukraińcy twierdzą, że wszystkie ich samoloty bojowe były tego dnia na ziemi).
  2. Ukraińcy mają we wschodniej części kraju 4 wyrzutnie typu Buk, z których jedna została przemieszczona w pobliże terytorium kontrolowanego przez separatystów.

Rosyjski minister zaprzeczył także tezie, że Rosja dostarczyła wyrzutnie Buk separatystom.