Jednym z negatywnych aspektów urbanizacji i scholaryzacji społeczeństw są zmiany dotyczące języka. Zjawisko to opisała już 30 lat temu Mirosława Marody w książce „Technologie intelektu”. Najkrócej mówiąc, język prostych ludzi jest najbliższy ewangelicznemu ideałowi („tak” = tak, „nie” = nie). Są oni też najbardziej odporni na manipulacje. Tymczasem w erze powszechnego dostępu do informacji, przepustką do „elity” staje się umiejętność takiego formułowania zdań, aby nie dało się ani kłamstwa wykazać ani prawdy dostrzec. Nawet w obliczu tragedii i śmierci.

Po zestrzeleniu cywilnego samolotu MH17 we wschodniej Ukrainie, Władimir Putin obarczył odpowiedzialnością rząd Ukrainy, bo gdyby nie rozpoczął wojny z separatystami, to nie byłoby ofiar. Jest to logicznie poprawne rozumowanie i nie można mu kłamstwa zarzucić. Ale przecież wśród szanowanych powszechnie zasad prowadzenia wojen nie mieści się strzelanie do cywilnych samolotów.

Zachodnia propaganda z kolei mówi o niezbitych dowodach na to, że to rosyjskie rakiety Buk posłużyły do zestrzelenia samolotu. Kiedy dochodzi do przedstawienia tych dowodów, to mowa jest o tym, że USA wierzą w to, że to rosyjskie rakiety. Najsilniejszym dotąd dowodem są dostarczone przez Ukraińców nagrania z podsłuchów (https://www.youtube.com/watch?v=YgdqdklrqDA). Z tych rozmów jednoznacznie wynika, że separatyści posiadają rakiety Buk. Agencja AFP informowała w niedzielę, że amerykańscy analitycy potwierdzili autentyczność nagrań.

Czy to wystarczy, aby formułować takich tytułów: „Cameron: jeśli separatyści stoją za katastrofą, winna będzie Rosja”? W treści jest informacja o tym, że według Camerona „wówczas Rosja będzie winna destabilizacji kraju”.

Wszystko co wiemy o tej katastrofie można zawrzeć w jednym zdaniu: prorosyjscy separatyści przy użyciu rakiety Buk zestrzelili samolot cywilny – sądząc, że to ukraiński samolot transportowy.

Chyba żadna ze stron nie powinna mieć wątpliwości z przyznaniem, że to prawda. Kwestia odpowiedzialności nie jest już tak jednoznaczna i wypadałoby z wyrokami wstrzymać się choć do pogrzebu...

Na zdjęciu przejazd kolumny Buk przez Śnieżne w obwodzie Donieckim (około 50 km od granicy z Rosją i pona 80 od miejsca katastrofy).

Janusz Korwin-Mikke wystrugał kolejnego „korwinika” posługując się sentencją „cui prodest”. Czyli komu przynosi (zbrodnia) korzyść (ten ją popełnił). Ustalił „najbardziej prawdopodobną hipotezę” w kwestii zestrzelenia samolotu, posługując się typową dla siebie metodą. Jest to błyskotliwe rozumowanie w oparciu o założenia pozornie prawdziwe. Najczęściej pozór prawdy uzyskuje on poprzez zestawienie prawdziwych założeń, ale bez dbałości o ich kompletność. W tym wypadku brakującm elementem jest pomyłka separatystów. Wyszło mu więc, że człowiek, który podejrzewa o to Rosjan albo separatystów, ma nie po kolei w głowie.

 

Na podstawie obecnie dostępnych informacji można ustalić, że najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest omyłkowe zestrzelenie samolotu przez nieprofesjonalną obsługę zestawu rakietowego. Zestaw BUK został przejęty przez separatystów w wyniku zajęcia ukraińskich koszar wojskowych. Nie da się oczywiście wykluczyć także innych możliwości: że rakieta pochodziła od Rosjan, lub – że wystrzelili ją żołnierze ukraińscy.

 

Gdyby jednak posługiwać się przyjętą przez Janusza Korwina-Mikke regułą, to niestety najbardziej korzystne jest to zdarzenie dla Amerykanów. Na dodatek mamy do czynienia z jedynym państwem, które nie ma oporów przed masowym mordowaniem cywilów. Wydarzenie na Ukrainie odsuwa też w cień wyczyny Izraela, który ma wielki wpływ na decyzje USA. Przede wszystkim jednak burzy ono strategię Rosji, która wyraźnie zyskuje od początku konfliktu na Ukrainie. Ostatnia podróż na mundial w Brazylii i demonstracja Rosyjsko-Niemieckiej przyjaźni to wielki sukces Putina – wzmocniony gwałtownym ochłodzeniem na linii Berlin-Waszyngton. Zmiana układu sił w UE także jest dla Putina korzystna. Wielka Brytania sama się izoluje, a tradycyjnie antyamerykańska Francja dostała dodatkowe argumenty w postaci kary dla PNB Paribas. Również bezkompromisowe oparcie polityki na wartościach konserwatywnych było z politycznego punktu widzenia doskonałym posunięciem. Sukces partii prawicowych w wyborach do PE zapowiada ostry zwrot w tym kierunku całej Europy. Konserwatywna Rosja stałaby się w tej sytuacji naturalnym partnerem – przeciwwagą dla coraz bardziej lewicowych rządów USA.

 

I w końcu (co nie znaczy, że najmniej znacząca) sprawa powołanego przez państwa BRICS Nowego Banku Rozwoju – przeciwwagi dla Banku Światowego. USA podejmują wysiłki na rzecz uczynienia z finansów skuteczniejszego narzędzia polityki zagranicznej. A przecież Wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami.

 

Reguła „kto zyskał ten winny” może co najwyżej posłużyć szukaniu poszlak, a nie przedwczesnemu ferowaniu wyroków. Skoro jednak już jest ona stosowana, to warto to zrobić porządnie i bezstronnie.

Niemcy mają bardzo dobrą drużynę w piłce nożnej. Recepta na to jest prosta: dobry system szkolenia + dobra liga w której obcokrajowcy stanowią mniejszość. Zwycięstwo Niemiec ma jednak także inne aspekty. Było okazją do zademonstrowania rosnącego poczucia potęgi przez Niemców. Taką demonstracją było też obejrzenie meczu w gronie przyjaciół: kanclerz Merkel zasiadła na stadionie wraz z prezydentem Putinem. Nie zastanawiała się, co na to powiedzą za granicą? Gdyby Polska była w analogicznej sytuacji, to zapewne odbyłoby się posiedzenie RBN, a przy tej okazji odkopano by truchło Jaruzelskiego (Wojciech Cejrowski postulował, by trupa wysłać do nadawcy – czyli do Rosji).

Fifa president Sepp Blatter is flanked in the Maracana stands by Russia President Vladimir Putin and German Chancellor Angela Merkel

Na zdjęciu powyżej [źródło] prezydent FIFA Sepp Blatter, Władimir Putin i Angela Merkel oglądają mecz finałowy.

Polacy tymczasem są bardzo aktywni w PE, gdzie głoszą: "Nie ma wątpliwości co do podwójnej gry Moskwy". Jakieś „sankcje" będą nakładać. A może by tak na Izrael coś założyć? Głupota tych ludzi jest nieogarniona.

Chodzi nie tylko o to, czy głupi agenci USA zwerbowali w Niemczech trzeciorzędnych informatorów. Tak naprawdę należy porozmawiać o tym, co stało się z Ameryką i Niemcami, i o co naprawdę toczy się gra. To fragment jednego z komentarzy z niemieckiej prasy. Dziennikarze zauważają „pogłębiający się w Niemczech antyamerykanizm”. Rozważając sytuację na chłodno, Niemcy nie mają żadnego interesu w tym, aby trzymać z upadającym imperium, a głupota z jaką Amerykanie brną w aferę podsłuchową tylko ułatwia im zwrot w polityce zagranicznej.

Symbolbild NSA Spähaffäre

 

 

Jeśli ktoś chce wydać 5zł na zakup kolejnego numeru „Wprost”, to lepiej niech da je jakiemuś żebrakowi. Ten wyczyn Latkowskiego przejdzie zapewne do historii dziennikarstwa. W rozdziale jak napisać demaskatorski artykuł w którym niczego się nie demaskuje. Chcąc wierzyć tej publikacji, należałoby uznać, że uczestnicy rozmowy (Bieńkowska i Wojtunik) obawiali się upadku rządu z powodu przechwałek Sikorskiego. Jeśli ktoś ciekaw, to lepiej przeczytać relację blogera – bo więcej w niej faktów i dramatyzmu.