Rządząca mafia postanowiła wczoraj policzyć głosy, by z zadowoleniem stwierdzić, że nadal mają w sejmie większość. Pretekstem było wotum zaufania dla rządu. W debacie, jaka się przy tym odbyła wyróżniało się emocjonalne wystąpienie posła Krzysztofa Szczerskiego. Można się nie zgadzać z krytyczną oceną wyłaniających się z podsłuchanych rozmów reguł polityki Tuska. Ale trudno odmówić profesorowi Szczerskiemu zaangażowania i troski o polską rację stanu. Tymczasem jego wystąpieniu „towarzyszył śmiech i okrzyki ze stron posłów koalicji”.

Po odpadnięciu kolejnej drużyny europejskiej z mistrzostw świata w piłce nożnej, na polskim rynku obligacji rozpoczął się rajd. Rentowność obligacji złotowych, których termin wykupu przypada na 2023 rok, obniżyła się w poniedziałek o 10 pkt bazowych do 3,49 proc. Dzień wcześniej spadała o 6 pkt bazowych, najmocniej wśród obligacji z 24 rynków wschodzących monitorowanych przez Bloomberga. Co prawda Bloomberg wiąże to ze wsparciem przez inwestorów Donalda Tuska, ale przecież niemożliwe. Przecież inwestorzy nie są głupi i nie sądzą, że taki drobiazg może Tuska odkleić od fotela premiera. Są za to w większości kibicami i muszą jakoś reagować na to co dzieje się w Brazylii ;-). No chyba, że ktoś z nich uwierzył w proroctwa Hofmana, który twierdzi, że „Trup Tuska już płynie Wisłą”. Ale w to chyba nawet sam Hofman nie wierzy....

 

Innego rodzaju korelację zauważył jeden z inwestorów, który nabył akcje „Wprost” przed publikacją podsłuchów. Był to oczywiście właściciel tygodnika, który na aferze zarobił już milion złotych. A może jednak zbieżność między czasem zakupu akcji przez prezesa Lisickiego, a publikacją jest przypadkowa? Przecież tymi ludźmi kieruje tylko „propaństwowy instynkt”, a nie chęć zysku.

 

Od początku lat 90. XX w. zrobiono wiele, żeby przemilczeć polską wieś, żeby ją „zniknąć” z przestrzeni publicznej. Argumentowano, że Polska ma przestarzałą strukturę społeczną, niskie kompetencje kulturowe. A jeśli mamy się zmodernizować, to musimy „zabić w sobie chłopa”, zapomnieć o swoich chłopskich korzeniach. I odseparować polską wieś od wizji nowoczesnej polskości. To było i jest nieprawdziwe oraz szkodliwe. To fragment wywiadu z dr. Michałem Łuczewskim, opublikowanego przez Nową Konfederację. Bardzo ważny głos w dyskusji, która powinna rozpalać umysły polskiej inteligencji (gdyby takowa istniała). Czy prawdziwą jest teza Ryszarda Legutki „o zerwaniu ciągłości polskich dziejów” oraz konieczności odbudowania tej ciągłości. Michał Łuczewski uważa, że „Polskie ruchy społeczne reprezentują różne wizje polskości albo mocniej – różne narody” (co w pewnym stopniu zgadza się z wizją Marka Rymkiewicza). Jednak ciągłość istnienia narodu Polaka-katolika nie została zerwana, a jedynie został on zdominowany i podjęto próbę jego unieważnienia.

Jednym z osiągnięć demokracji jest ponoć odpowiedzialność władzy przed społeczeństwem, które go reprezentuje. W kontekście obchodów 25 lecia demokracji w Polsce należy stwierdzić, że nastąpił w tej dziedzinie znaczący regres. Nie chodzi przy tym o kłamstwa władzy (bo to jest trudno ocenić), tylko o to co jest jawne. Filozofię :solidarnościowych” rządów określił lapidarnie Bronisław Komorowski, który zwykł odpowiadać na propozycje opozycji: wygrajcie najpierw wybory. Zdobyty mandat zwalnia więc jego zdaniem z wyczulenia na głos społeczeństwa (przynajmniej tej części, która go nie popiera). Zdziwienie wobec słów premiera Tuska „teraz k... paliwo może być po 7 zł” jest niepoważne i głupie. Słysząc jak traktuje on opozycję (bydło, enerdówek itd...) naprawdę nietrudno było zrozumieć, jaki ma stosunek do społeczeństwa.

 

Czy polski rolnik jest „młody i bogaty”? Tak twierdzi Janusz R. Kowalski z „Gazety Prawnej”, powołując się na dane GUS. Poprawę sytuacji rolników po wejściu do UE podsumowuje on uwagę, że odsetek ankietowanych oceniających ją jako raczej złą lub bardzo złą spadł od 2003 r. z 44 proc. do zaledwie 15 proc.

 

Jak to bywa ze statystykami – bywają one bardzo zwodnicze. Przede wszystkim błędem jest obecnie porównywanie dochodów rolniczych z pracowniczymi. Rolnik jest bowiem przedsiębiorcą – tyle, że nasze prawo traktuje go (i nazywa) inaczej. Dochód w wysokości ponad 5tys miesięcznie dla rodziny pracowniczej to dużo. Dla przedsiębiorcy – niewiele. Drugim źródłem zafałszowań są rolnicy na niby. Ponieważ KRUS jest korzystniejszy od ZUS, wielu drobnych przedsiębiorców lub rzemieślników postarało się o status rolnika. Nie brakuje też osób żyjących z zasiłków i dopłat, ale posiadających grunty rolne (których nie uprawiają, a co najwyżej dzierżawią). To niszczy etos rolnika. W dawniejszych czasach ugory były powodem wstydu dla właścicieli. Teraz na wsiach w porze żniw można szybciej zobaczyć grila, niż żniwiarzy. Piękno pracy na roli związane jest z postawą ewangeliczną: Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem własny chleb jedli” (2Tes 3,11-12).

 

Pomimo tej krytyki – nie ulega wątpliwości, że sytuacja wsi się nieco poprawiła. Coraz mniej jest też przejawów antychłopskich fobii. Poznikali też gdzieś „eksperci” uważający, że mamy a dużo rolników. Może zrozumieli efekty likwidacji rolnictwa w przodujących pod tym względem krajach (Grecja, Portugalia, Irlandia).