W sferze społecznej ciągle mamy do czynienia z niejawnymi działaniami, nie podlegającymi osądowi moralnemu. W naszej „globalnej wiosce” działania te są coraz bardziej niebezpieczne. Socjopaci zarządzający miliardowymi funduszami są gotowi doprowadzać do nędzy całe narody, bo przecież „chciwość jest cnotą”. Poplątane umysły szpiegów wzmocnione przez współczesną technikę i socjologię inicjują działania skutkujące ogromem przemocy i nieszczęść. Słabnąca pozycja demokratycznych rządów sprawia, że społeczeństwa są poddawane praniu mózgów o jakim nawet Orwellowi się nie śniło.

 

Normalny człowiek widząc ogrom nieszczęść na Ukrainie, w Syrii lub Iraku, nie jest w stanie uwierzyć w to, że to może być część jakiegoś chorego planu. Ale przecież spiskowcy nie są i nigdy nie byli „normalnymi ludźmi”.

 „Ludzie kultury” z Polski, Europy i świata ruszyli na pomoc Adasiowi Michnikowi. Najwyraźniej jego skuteczność w „pałowaniu polskiej świadomości” słabnie. W liście otwartym owi „ludzie kultury” domagają się wystawienia w katolickim kraju bluźnierczej „sztuki”. Dlaczego?

Jako ludzie kultury domagamy się przestrzegania wartości, jaką jest wolność wypowiedzi.

Być może zainspirowało to młodego aktora, który na swoim prywatnym profilu społecznościowym napisał:

Moi znajomi z FB, którzy mają zdjęcia z „parady równości” czyli z pedałami i z Grodzko wyp…ją

I tu się pomylił!

Wbrew obiegowym opiniom społeczna gospodarka rynkowa ma w Niemczech ściśle określone ramy czasowe. Są to lata 1948-1966. W tym czasie udało się zbudować podstawy potęgi niemieckiej gospodarki. Później nastąpił rozwój państwa opiekuńczego.

Zasady społecznej gospodarki rynkowej odwołują się do nauki społecznej Kościoła Katolickiego. Obecnie znaczenie religii w życiu społeczeństw europejskich znacznie osłabło. Jednak trwający kryzys jest okazją do refleksji nad gospodarką. Nie należy się więc dziwić, że niemieckie Kościoły chrześcijańskie wystąpiły z inicjatywą budowy „kapitalizmu nacechowanego odpowiedzialnością za ludzi”.

Dziennikarze powołujący się na opinie użytkowników internetu mają dziwaczną manierę nazywania ich „internautami”. Konsekwentnie wyniki ankiety telefonicznej powinni poprzedzać pytaniem: a co na to telefoniarze?

Jednak obecnie w dorosłe życie wchodzi pokolenie ludzi, dla których internet jest bardzo ważnym obszarem działalności. Już widać tego skutki – i to w skali globalnej. Młodzi ludzie nie muszą czekać, aż zgrzybiali „mędrcy” przekażą im władzę. Mogą tworzyć swój alternatywny świat, pozbawiony wielu istniejących w realu ograniczeń, fałszu i konwenansów.

 

Afera podsłuchowa jest dla wielu aktywnych w sieci ludzi doskonałym pretekstem dla ekspresji swych poglądów. Rozwój tej afery ujawnia nieprawdopodobną wręcz niekompetencję ludzi na szczytach władzy.

Obserwując rozwój afery podsłuchowej, politycy PiS z pewnością wietrzą swoją szansę na powrót do władzy. W zasadzie nie wiadomo na jakiej podstawie. Na tej tylko, że ktoś odsłonił kulisy działania rządzącej mafii? Że w ich działaniach więcej jest sprytu niż mądrości? Że prezes NBP to wyjątkowy bufon? Naprawdę ktoś jest zaskoczony? Kogoś  to bulwersuje? A może bulwersujący jest język jakiego używają politycy przy wódce? Nawet jeśli - to chyba nie liczy na to, że jego niesmak podziela większość wyborców?

 

Teraz media zajmują się Tuskiem, a politycy opozycji zachowują się dość biernie. Dlatego może powstać mylne wrażenie następowania zmian w opinii publicznej i „zarządzających” nią mediami. W kampanii wyborczej znów pojawią się brudne chwyty, a na pierwszą linię frontu wrócą sprawdzeni funkcjonariusze propagandy. No i skończy się pewnie jak zwykle.

 

Z różnych stron słychać głosy, że PiS nie potrafi wykorzystać sytuacji (Konrad Piasecki, Marek Magierowski). Ale przecież oni mają swój „plan”. Najpierw rząd techniczny, a potem wybory. Dlaczego taka kolejność? Bo wiadomo czym grozi organizowanie wyborów przez Sienkiewicza. Na nieszczęście polityka, który wygłaszał tą opinię, dziennikarka spytała: czym konkretnie to grozi. No i mieliśmy przedsmak katastrofy..... :-(.

 

Dziwne jest to wszystko. Zwłaszcza jeśli pamiętamy, że w podobnych okolicznościach – gdy sypał się rząd SLD – obecny prezes PiS postawił trafną diagnozę strategii politycznej opozycji: TKM. Oznaczało to właśnie strategię korzystania z okazji.