Metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź mówił dzisiaj w kazaniu podczas mszy św. za ojczyznę: „Polska nie jest własnością zwycięskich ugrupowań politycznych”.

 

Jeśli te słowa odczytać jako stwierdzenie faktu, to jest to oczywiste kłamstwo (a przecież „prawda nas wyzwoli”). A jeśli miałby to być apel, to w najlepszym razie świadczy o naiwności graniczącej z głupotą. W tym samym kazaniu Arcybiskup dziwi się, że Kościół jest tak atakowany, pomimo chlubnej historii. Zapomina on, że ta chluba się skończyła dawno temu. Kiedy dziś oburzamy się na szarych księży, godzących w Kościół swymi czynami, to warto wspomnieć zachowanie biskupa Warszawskiego, który zamiast być ze swymi owieczkami, wolał bratanie się z władzą. A że władza jest jaka jest – to i bratanie musiało się tak skończyć.

 

Od godziny ulicami Warszawy idzie nielegalny marsz, który jeszcze półtora godziny temu był legalny. I śmieszno i straszno.

 

Jan Pietrzak śpiewał kiedyś o nielegalnych kwiatach. Teraz chyba sam jest nielegalny (gdyby nie internet, to nikt nie wiedziałby, że żyje)....

 

 

 

Polscy libertarianie cierpią na brak sensownego przywódcy. Dowcipy kabareciarza JKM śmieszyć już przestały, a jego obrona „praw nabytych” przez ubeków mało komu w smak. Nic więc dziwnego, że Jarosław Gowin poczuł nagle wiew wolności.

 

W ramach „oczyszczania przedpola” J. Gowin zmierzył się z siedmioma trudnymi pytaniami libertarian. Najciekawsza jest odpowiedź na piąte z nich: „dlaczego głosowałem przeciw zniesieniu bankowego tytułu egzekucyjnego?” W odpowiedzi - zamiast przyznać, że głosował tak, jak mu „Donaldinio” kazał, opowiada coś o Trybunale Konstytucyjnym (on chyba rzeczywiście wierzy, że to ostoja naszej wolności). Wskazany przez byłego ministra wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest znakomity. „nie narusza zasady zaufania obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa, prawa do sądu ani zasady równości regulacja […] w zakresie, w jakim nadaje określonym dokumentom bankowym moc tytułu wykonawczego, bez potrzeby uzyskiwania sądowej klauzuli wykonalności, o ile dłużnik, zawierając umowę z bankiem, mógł znać wszystkie skutki prawne, jakie ona wywoła, łącznie z egzekucją” (WYROK z dnia 26 stycznia 2005 r. Sygn. akt P 10/04). Czyż to nie znakomita logika? Sejm może zgodnie z Konstytucją wprowadzić prawo, że bankierzy mogą wyjątkowo zatwardziałych dłużników wbijać na pal. Jeśli dłużnik będzie wiedział o tym prawie, no to jak najbardziej w porządku.

 

 

 

Pewnymi osiągnięciami pan Gowin jednak może się pochwalić: „w Ministerstwie Sprawiedliwości udało mi się usprawnić proces wystawiania bankowych tytułów egzekucyjnych wprowadzając elektroniczny obieg dokumentów pomiędzy sądami i bankami”. A jakby tak pominąć sądy i wprowadzić elektroniczny obieg dokumentów o razu między bankami a komornikami – to byłoby dopiero usprawnienie.

 

 

 

Libertarianom wypada pogratulować nowego kandydata na przywódcę.

 

 

 

Jednym z nieformalnych podatków, którymi obciąża się społeczeństwo, jest para-podatek informatyczny. Chcemy, czy nie – musimy finansować „komputeryzację”. ZUS właśnie podpisał kolejną umowę z Assecco: „rozwój KSI zapewni dalszą realizację wizji e-urzędu, ułatwiając kontakt i obsługę dla obywateli”. No obywatelu – nie cieszysz się? ZUS już wydał 3 mld złotych na ten system. Te kilkaset złotych na każdą Polską rodzinę to przecież betka. A jeśli komuś takiej kwoty brakuje, żeby jego dzieci nie chodziły przynajmniej przez miesiąc głodne, to sam sobie winien – nieudacznik jeden....

 

 

 

Jak informuje portal www.fronda.pl, znana aktorka opublikowała na portalu Instagram swoje zdjęcie klasowe z podpisem „Szwedzki stół dla księży”. Kilka dni wcześniej na tym samym portalu pojawił się film przedstawiający równie dowcipnego MWzWM (młody, wykształcony z wielkiego miasta).

Przypomina mi się sytuacja, w której podobnie nieprzychylna jak obecnie wobec księży atmosfera panowała w społeczeństwie wobec czerwonych (Polakom wypada pogratulować zmiany frontu). Wówczas ze stanowczą ich obroną wystąpił znany bojownik o prawa człowieka i wszystko co dobre i piękne (czytaj: czerwone lub przynajmniej różowe) -Adam Michnik. Wołał wówczas z wielkim zapałem, by powstrzymać „polowanie na czarownice”. Jednak chyba nikt się nie spodziewa, że zdaniem Aaadasia pojęcie „człowiek” obejmuje także kler (no chyba, że tych kilku idiotów, pisujących dla jego piśmidła).

 

 

 

Portal www.businessinsider.com poleca na weekend tekst, w którym autor ostrzega posiadaczy akcji w USA, że mogą one stanieć o 40%-55%. Swoje prognozy opiera on na fundamentalnych wskaźnikach ekonomicznych. Wynika z nich, że ceny akcji są znacząco zawyżone:

  • wskaźnik P/E (cena/zysk za rok) wynosi teraz średnio 25, podczas gdy przeciętnie było to 15;

  • wartość rynkowa (market cap) do przychodów to 1,6 wobec przeciętnej 1,0;

  • wartość rynkowa (kapitalizacja) do PKB dwukrotnie przekracza wielkość, którą można uznać za historyczną normę przed 1990 rokiem.

 

Nie powinno być więc zaskoczenia, jeśli na giełdzie nastąpi krach. Tyle, że nikt nie wie, kiedy to może nastąpić. Jednak prawdopodobieństwo tego rośnie. Artykuł zawiera szczegółowe uzasadnienie tego niebezpieczeństwa. W tym kontekście na postawione w tytule pytanie należałoby odpowiedzieć twierdząco. Analiza wskaźników gospodarczych dobrze sprawdza się w takim teoretyzowaniu. Jej wartość dla stawiania krótkoterminowych prognoz i trendów rynkowych jest jednak obecnie wątpliwa.

 

Kilka miesięcy temu podobną analizę umieścił na swym popularnym blogu ekonomicznym John Aziz. Dla niego przyczyny pompowania bańki były oczywiste: ceny akcji (i zyski przedsiębiorstw) rosną przy stagnacji płac, czyli gospodarka działa na korzyść bankierów i rynków finansowych, kosztem pracowników najemnych i producentów.

 

W USA (tak jak w wielu innych krajach zachodu) akcje stanowią ważny składnik przychodów pracowników (poprzez systemy emerytalne, albo premii wypłacanych w formie akcji). Pompowanie giełdowej bańki spekulacyjnej to prosty sposób na okradzenie tych ludzi.

 

W tym kontekście można lepiej zrozumieć utyskiwania pana Wiesława Rozłuckiego, który uważa, że „przeciw gieldzie jest czarny PR”. Jego oburzenie jest w sumie dość zrozumiałe, bo PR-em ze złodziejami jeszcze nikt nie wygrał. Ale jemu raczej nie o to chodzi.....;-).