W USA kongres rozpatruje lewacką ustawę o zakazie dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i przynależność płciową. W tym samym czasie Rosjanie skarżą się, że Amerykanie przemycili już kilkunastu złapanych w różnych zakątkach świata Rosjan, by postawić ich przed amerykańskim sądem i skazać na długie lata więzienia. Jako przykład podano Wiktora Buta, handlarza bronią, który właśnie dostał 25 lat więzienia do odsiadki. Rzeczywiście nie są znane analogiczne procesy przeciw obywatelom amerykańskim (na przykład bohater afery Iran-Contras Oliver North bez przeszkód robi karierę w amerykańskich mediach).

Dodatkowo FBI, które wszak nie ma żadnego prawa do działań poza granicami kraju, wyznaczyło nagrodę $100 tys. za pomoc w ujęciu rosyjskiego hakera, który włamał się do dużych amerykańskich sklepów online.

 

Sejm odrzucił wniosek o referendum w sprawie obniżenia wieku szkolnego, podpisany przez milion obywateli.

Dziwić się mogą tylko ci, którzy nadal wbrew oczywistości uważają, że mamy własne, wolne i niepodległe państwo.

Jeśli już to najwyżej "oni" mają.

Eurodeputowany Janusz Wojciechowski jest jednym z nielicznych polityków, który umie jasno i krótko opisać ten problem:

"PSL-owi dziwię się najbardziej. Platforma patrzy na Polskę z perspeltywy Gdańska czy Warszawy. Cóż to za problem, 6-letnie dziecko podwieść samochodem do szkoły, albo trzysta metrów do szkoły odprowadzić.

A dzieci na wsi muszą o wpół do siódmej iść na przystanek, czekać na chłodzie na szkolny autobus, którym wróca do domu o piatej po południu. Małych, wiejskich szkół dawno już bowiem nie ma, już nawet średniej wielkości szkoły, po 100-120 dzieci są likwidowane. Dla wiejskich dzieci i ich rodziców to jest prawdziwy dramat."

Innowacyjne rozwiązanie sfinansowane przez polski kapitał i sprzedawane z powodzeniem na polskim rynku to prawdziwa rzadkość. Tym większa, im większa jego wartość. Dlatego prawdziwym rarytasem są płatności komórką, wdrożone przez PKO. A raczej nie są, tylko były. Wczoraj pojawiła się informacja, że PKO sprzedaje większość udziałów w spółce eService na rzecz EVO Payments International Acquisition GmbH. Oto jest szczyt marzeń (i wyobraźni) polskich innowatorów: osiągnąć coś, co Niemcy i Amerykanie uznają warte zakupienia. I tym sposobem – jako rzecze Bank Światowy – innowacje stworzą w Polsce miliony miejsc pracy.

 

 

 

Ponoć skradziono ponad 4tys bitcoinów, które według aktualnego kursu wymiany są warte około miliona dolarów. Jak informuje Puls Biznesu, „TradeFortress anonimowa osoba, która oferowała wirtualne portfele do przechowywania bitcoinów, takie jak inputs.io, o zdarzeniu poinformowała dopiero 8 listopada, czyli 2 tygodnie po zdarzeniu.” W internecie można znaleźć rejestr tego typu zdarzeń.

 

 

 

 

 

Rozwój innowacyjnej gospodarki ma według Banku Światowego tworzyć miejsca pracy w Polsce. Tak napisano w raporcie, w którym znajduje BŚ ubolewa, że „pomimo reform oraz powrotu wzrostu gospodarczego po kryzysie z 2009 r., bezrobocie w regionie jest wysokie, a tempo tworzenia nowych miejsc pracy słabe”.

 

Przypomina to dowcip o tym, jak wrona uczyła zająca latać. Za jej namową zając rzucił się ze skały machając łapkami. Oczywiście wyrżnął o glebę – aż mu się pyszczek wykrzywił i zęby na wierch wylazły. Wrona patrzy na nieruchomego zająca i mówi: ty się zając nie śmiej, boś okropnie o ziemię p*ął.

 

Ci ludzie już się nie zmienią i powinniśmy ich traktować tak jak w USA traktują huragany: od czasu do czasu nas nachodzą i jakoś trzeba z tym żyć. Problem główny w tym, że nasi ekonomiści zachowują się tak, jakby byli albo chcieli być na etacie w BŚ.

 

Pod wpływem związkowych protestów chwilowo przestali opowiadać o konieczności obniżenia kosztów pracy. Teraz ulubionym bon motem, który ma przykryć bezmyślność i brak pomysłów, jest „innowacyjna gospodarka”.

 

Najbardziej innowacyjny region świata: kalifornijska „Dolina Krzemowa” jest też jednym z największych skupisk bezrobotnych w USA. To się wydaje zupełnie naturalne, bo rozwój innowacyjności jest udziałem nielicznych. W początkach rewolucji naukowo-technicznej naukowcy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że innowacyjność (wówczas tego tak nie nazywano) obniży ilość tradycyjnych miejsc pracy. Dlatego nowoczesne społeczeństwo wymaga odpowiedniej struktury społecznej.