Jerzy Buzek na Twitterze komentuje sytuację na Ukrainie: „To władze Ukrainy odpowiedzialne są za znalezienie rozwiązania chroniącego przed dalszym rozlewem krwi. Nie unikną tej odpowiedzialności.”

To się nazywa adekwatna reakcja na kryzys! Już nawet nie chodzi o odpowiedzialność za przelaną krew, tylko żeby przestał! Pewnie, że przestanie – gdy tylko osiągnie swoje cele. Spokojna rozczochrana, panie Buzek. Przypomina się sytuacja w Kosowie z udziale innego Wielkiego Polaka i Europejczyka....

Powściągliwość w pewnych sytuacjach jest zaletą. Niestety blisko budy nasi mężowie stanu jakoś nabierają wigoru. Wczorajsze komentarze w Polskim Radiu Sławomira Neumanna dotyczące programu PiS w odniesieniu do służby zdrowia trudno opisać w języku dyplomatycznym (w języku dyplomatołów byłoby to pewnie „obszczekiwanie”). Pan poseł starał się wyśmiać Kaczyńskiego i udowodnić, że on się „nie zna”. Na przykład prezes Kaczyński nie rozumie, że szpitale nie mają żadnego zysku, bo wszystkie zarobione pieniądze przeznaczają na własne potrzeby! Cóż – pan Neumann - magister komunistycznej bankowości nie musi rozumieć jak jest skonstruowany bilans firmy ani co to jest zysk. To zresztą nieważne. Większość słuchaczy i tak zapamięta tylko to, że Kaczyński został wyśmiany i się nie zna :-(.

Internetowy troll Adam Jasser został właśnie „Ministrem do spraw propagandy”. Podobno przed wejściem do rządu Jasser był normalnym człowiekiem. Ale czego się nie robi dla kariery. Nastąpiła „wręcz szokująca zmiana. Z człowieka profesjonalnego i refleksyjnego stał się internetowym trollem”. Skoro politykę zdominował marketing (dawniej nazywany wprost propagandą), to jest właściwy człowiek na właściwym miejscu.

 



 

Facebook wprowadził (na razie tylko w wersji anglojęzycznej) rozróżnienie płci na swoim profilu.

 

Użytkownik dostaje kilkadziesiąt różnych możliwości, wśród których podobno nie ma ani opcji „kobieta”, ani „mężczyzna”. Stoi za tym zapewne jeden/jedna/jedno z inżynierów, któro widzi siebie właśnie gdzieś wśród tych dostępnych opcji.

 

Tolerancja dla odmieńców wydaje się być rozsądnym podejściem biznesowym portalu. Jednak powyższe działania to zdecydowanie o wiele więcej niż wyraz tolerancji. Facebook deklaruje w ten sposób swoje zaangażowanie w sporze, który ma charakter cywilizacyjny. Można ten konflikt porównać do rewolucji seksualnej la 60-tych. Źródła i zasięg tej rewolucji są jednak odmienne. W latach 60-tych z pewnością cały ruch był napędzany buntem młodzieży powojennego wyżu demograficznego przeciw tradycyjnym wartościom. Z całą pewnością ruch ten został wykorzystany przez lewackich ideologów, będących spadkobiercami Szkoły frankfurckiej.

 

W chwili obecnej ćpuny z lat 60-tych rządzą światem, ale głównym czynnikiem napędowym rewolucji są pieniądze. Branża porno stała się uczestnikiem rewolucji naukowo technicznej, korzystając z osiągnięć technologii i nowych możliwości marketingowych. Przykład perfidii stosowanych metod opisano niedawno na portalu businessinsider.com. Gdy w USA trwał wyjątkowy atak zimy, jeden z pornograficznych portali opublikował statystyki, z których wynikało, że w trakcie największego ataku zimy więcej ludzi ogląda porno. Zostało to potraktowane przez media jako ciekawy „nius”. Wydaje się czymś oczywistym, że gdy zamykają biura - ludzie robią więcej wszystkiego, co jest poza. Skupienie uwagi na pornografii (poparte na dodatek statystykami, które wyglądają na spreparowane, a na pewno trudno je zweryfikować) ma na celu głównie uzyskanie darmowej reklamy. Ale nie tylko. To sposób przekonania potencjalnych klientów, że nie ma nic złego w oglądaniu porno – bo przecież statystyka pokazuje, że wszyscy tylko czekają na chwilę wolnego czasu, by to robić.

 

Organizacja „Reporterzy bez granic” opublikowała sój doroczny raport wolności mediów. Według niego w Polsce jest pełna wolność (22 miejsce), gdy tymczasem w USA sytuacja jest jedynie „zadowalająca” (32 miejsce). Na poglądowej mapce najciemniejszym kolorem (problemy z wolnością) zaznaczono tradycyjnie Chiny i kraje arabskie. Metodologia badań sprawia, że ta sytuacja szybko się nie zmieni. Ankieta na podstawie której wykonuje się badania została najwyraźniej opracowana przez ludzi o poglądach liberalnych. Dlatego negatywnie na miejsce w rankingu wpływa obecność mediów innych niż prywatne, czy oddziaływanie religii.

Z drugiej strony badanie nie ma szans na wykazanie na przykład poziomu autocenzury. Stąd awans w rankingu krajów, w których autocenzura wyraźnie postępuje (takich jak USA i Polska).

Rzecz się stała niebywała! Polska przyznała się Brukseli, że USA nie zniosła nam wiz. Oczywiście normalne w takich warunkach stosowanie zasady wzajemności i wprowadzenie wiz dla obywateli amerykańskich (wszystkich, a nie – jak chce KE – dyplomatów) jest dla polskich władz nie do pomyślenia. No chyba że po ciemku i w piwnicy, bez przyznawania się nawet przed samym sobą, że taka obrazoburcza myśl przyszła do głowy. Jednak unijne zasady nie pozwalają urzędnikom przejść do porządku dziennego nad tą dyskryminacją Polaków i kilku innych nacji. Minimum tego, co mogli zrobić, to obietnica podjęcia działań, gdy tylko dyskryminowane państwa przyznają się do tego, że są dyskryminowane (no bo może komuś zależy, by płacić jankesom za ich obcesową inwigilację przy okazji składania wniosków wizowych). I na taki właśnie krok – potwierdzenia dyskryminacji zdobyła się Polska. Odwaga naszych biurokratów powinna wywołać dumę i euforię całego społeczeństwa. Ich bohaterstwo stawia ich w jednym szeregu z innymi bohaterami znanymi z historii. Mogą być pewni dowodów wdzięczności – może nawet jakichś pomników.

 

Określenie „odgrzewane kotlety” jest bardzo często nadużywane przez polityków. Jeśli tylko uda się któremuś chwilowo uniknąć odpowiedzialności, to przy każdej próbie powrotu do sprawy słyszymy o odgrzewanych kotletach. Jednak trudno znaleźć bardziej celne określenie dla takstu dziennikarza "Rzeczpospolitej”. Gdy tylko Polska ogłosiła chęć zakupu nowego uzbrojenia, zaraz zaczęto odgrzewać mit USA jako sojusznika Polski. Naprawdę Polaków nic nie nauczyła poprzednia taka wrzawa, gdy opychano nam przestarzałe F16? Gazety pisały wówczas nawet o Polsce jako nowym mocarstwie. USA często są oskarżane o arogancję i traktowanie instrumentalnie sojuszników. Chyba żaden kraj nie doświadcza tego z taką regularnością, jak Polska.

 

W rozmowie z ambasadorem USA na Ukrainie, Victoria Nuland - podsekretarz stanu w administracji Obamy bez ogródek przedstawiła plany Amerykanów, których kluczowym elementem jest „p***ić Unię Europejską”. Bialy dom przeprosił za wulgarne słowa – tak jakby to był główny problem. Bardzo prawdopodobnym jest to, że nagranie pochodzi z podsłuchu rosyjskiego. Jeśli to prawda, to morał z tego taki, że nie jest najważniejsze to, ile osób NSA podsłuchuje, tylko czy jest w stanie uderzyć tak celnie ;-)

 

Do tej pory na olimpiadach sportowcy walczyli o zwycięstwo w sportowej rywalizacji. Teraz podobno trzeba walczyć o prawa (czy może raczej przywileje?) zboczeńców.

 

Google zrobiło sobie na czas igrzysk tęczowe logo. Gdyby nie objaśnienia w prasie – nikt by nawet uwagi na to nie zwrócił. Równie żałosne i małostkowe na dodatek jest wytykanie wszelkich zauważonych lub zmyślonych niedociągnięć i problemów (po tym, gdy specjaliści od zabezpieczeń obnażyli niedorzeczność opowieści dziennikarza o nadzwyczajnej aktywności hakerów w Soczi – przyznał się on do jej zmyślenia). Z imponującego widowiska na otwarcie zauważyli, że w jednej z instalacji jedno z pięciu kół olimpijskich nie rozbłysło. No i super – każdemu należy się odrobina satysfakcji.

 

 

Cała ta wojna cywilizacji zaczyna skłaniać do refleksji, że stoi za tym nie tylko odchylenie od normy, ale wręcz jakiś defekt mózgu. Znany brytyjski aktor Stephen Fry w liście otwartym do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego żądając odebrania Rosji organizacji olimpiady, porównał łamanie praw mniejszości seksualnych we współczesnej Rosji do prześladowania Żydów w nazistowskich Niemczech podczas igrzysk olimpijskich w Berlinie w 1936 roku.

 

OK – pójdźmy tą drogą.

 

Na pierwszej linii frontu znów Niemcy. Jeszcze im mało? Znów postanowili cywilizować wschodnią dzicz? Tym razem na szczęście wysłali tylko ekipę sportowców w tęczowych strojach.

 

Do niemieckiego Centrum chorób niediagnozowalnych trafił pacjent z implantem stawu biodrowego. Jeden z lekarzy skojarzył objawy choroby z bohaterem jednego z odcinków serialu „Doktro House”. Badania krwi potwierdziły przypuszczenia: zatrucie korodującym implantem.

 

Jeszcze ciekawszy od tej sensacyjnej wiadomości jest jeden z pierwszych komentarzy pod nią: „u nas centrum chorób niediagnozowalnych znajduje się na cmentarzach” ;-)

 

Nieco ponad 75 lat temu w USA nadano słuchowisko „Wojna Światów” Orsona Wellesa. Część Amerykanów uwierzyła, że był to autentyczny reportaż z najazdu Marsjan na Ziemię. 50 lat później w Polsce miało miejsce podobne wydarzenie. Widowisko pod tytułem „Obrady okrągłego stołu” nie tylko zostało wzięte za autentyk przez wielu telewidzów, ale nawet część uczestników! Do dzisiaj opowiadają fabułę przedstawienia, myląc realia z fikcją.