Ukazał się coroczny „Human Development Report”, czyli analiza wszystkich krajów świata pod względem jakości życia. Na czele rankingu kolejno: Norwegia, Australia, Szwajcaria, Dania, Holandia, Niemcy, Irlandia, USA oraz Kanada.

Polska na niezłym 36. miejscu.

Oprócz wskaźników liczbowych zawarto w raporcie kilka ciekawych informacji na temat temat naszego kraju:

1. Polska jest jednym z nielicznych państw w którym indeks jakości życia (HDI) jest wyższy dla kobiet niż dla mężczyzn.

2. W Polsce tylko 3% mężczyzn bierze urlopy „tacierzyńskie” (co jest najniższym wskaźnikiem wśród państw w których takie urlopy są możliwe).

3. Polska jest liderem w dziedzinie centrów obsługi biznesu.

W rozdziale dotyczącym zrównoważonego rozwoju, opisany został – jako dobrze udokumentowany eksperyment - Polski program likwidacji kopalń przeprowadzony przez rząd Jerzego Buzka. W latach 1990-2006 zamknięto w sumie 37„nierentownych” kopalń (zob. tabelka 5.2). Pozbawiono w ten sposób pracy 269 tys ludzi. Osłony socjalne i inne koszty likwidacji to 10,9 miliarda dolarów. Dodatkowym kosztem było 6,7 miliarda dolarów umorzonych długów. Tylko 54–65 procent zwolnionych górników znalazło inne zajęcie.

Opis sposobu tworzenia rankingu można znaleźć w pracy Marii Dąbrowy "Badanie poziomu życia – metodologia konstrukcji wybranych wskaźników”: W rankingu tym wykorzystuje się wskaźnik HDI – syntetyczny miernik opisujący poziom rozwoju społeczno-gospodarczego poszczególnych krajów – zbudowany w oparciu o trzy podstawowe wymiary rozwoju społecznego: zdrowotny (długość życia), dostęp do wiedzy oraz standard życia (aspekt materialny). HDI jest średnią geometryczną normalizowanych przeciętnych indeksów osiągniętych we wszystkich tych dziedzinach:

,

gdzie wskaźniki I oznaczają kolejno:

I - indeks związany z długością życia,

II - indeks związany z wykształceniem,

III - indeks związany z dochodem narodowym per capita

1. Po całej serii artykułów opisujących tragiczną sytuację rosyjskiej gospodarki, która wskutek sankcji i taniej ropy zaczęła się walić (przynajmniej na łamach czasopism), nagle eksperci zmienili zdanie. „Ekonomiści są zaskoczeni”: Nawet jeśli ryzyko finansowe pozostanie na wysokim poziomie, a sytuacja makroekonomiczna będzie skomplikowana, dzisiejszy rynek w niczym nie przypomina już paniki sprzed roku” […] Rosję czeka jeszcze długa droga do ożywienia gospodarczego, ale najgorsze już minęło.

 

 

2. Z kolei po drugiej stronie oceanu FED spełnił oczekiwania ekspertów i podniósł – pierwszy raz od 9 lat – podstawowe stopy procentowe o 25 punktów bazowych: Równo 7 lat temu – 16 grudnia 2008 roku – Fed sprowadził stopę funduszy federalnych niemalże do zera i w latach 2009-14 prowadził politykę ilościowego poluzowania (QE), w ramach której skupował obligacje, płacąc świeżo wykreowanymi dolarami. Dzisiejsza decyzja jest początkiem końca ery ultraniskich stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych.

Dwie ważne zmiany

 

1. Po całej serii artykułów opisujących tragiczną sytuację rosyjskiej gospodarki, która wskutek sankcji i taniej ropy zaczęła się walić (przynajmniej na łamach czasopism), nagle eksperci zmienili zdanie. „Ekonomiści są zaskoczeni”: Nawet jeśli ryzyko finansowe pozostanie na wysokim poziomie, a sytuacja makroekonomiczna będzie skomplikowana, dzisiejszy rynek w niczym nie przypomina już paniki sprzed roku” […] Rosję czeka jeszcze długa droga do ożywienia gospodarczego, ale najgorsze już minęło.

 

2. Z kolei po drugiej stronie oceanu FED spełnił oczekiwania ekspertów i podniósł – pierwszy raz od 9 lat – podstawowe stopy procentowe o 25 punktów bazowych: Równo 7 lat temu – 16 grudnia 2008 roku – Fed sprowadził stopę funduszy federalnych niemalże do zera i w latach 2009-14 prowadził politykę ilościowego poluzowania (QE), w ramach której skupował obligacje, płacąc świeżo wykreowanymi dolarami. Dzisiejsza decyzja jest początkiem końca ery ultraniskich stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych.

Spadek cen ropy naftowej poniżej $40 za baryłkę skłania do spekulacji na temat przyczyn tak taniej ropy. Ponieważ najniższe koszty wydobycia ma Arabia Saudyjska, wróciły oskarżenia pod adresem tego kraju o prowadzenie wojny cenowej (pomimo tego, że tania ropa mocno uderza w finanse państwa). Ma ona uderzyć przede wszystkim w amerykańskich producentów ropy. Tymczasem w USA trwają prace legislacyjne nad zniesieniem zakazu eksportu ropy i gazu. Można to odczytać jako podjęcie rękawicy. Innym kierunkiem ekspansji Arabii Saudyjskiej jest Europa, gdzie arabska ropa może częściowo wyprzeć ropę rosyjską.

Niska cena ropy wpływa także na ceny węgla, a pośrednio na kondycję polskich kopalń. Póki nie wiemy jaki będzie ostateczny wynik tej cenowej wojny, ratowanie kopalń ma sens nie tylko społeczny, ale i ekonomiczny. Pomysł Premier Szydło, aby państwo kupiło węgiel na składach wydaje się więc dobry. Problem w tym, że podobno ten węgiel stanowi zastaw bankowy. Przesadą jest jednak stwierdzenie, że w związku z tym węgla tego sprzedać się nie da. Kopalnie mają nie wykorzystane moce produkcyjne, więc bez problemu mogą zwiększyć hałdy o dowolną ilość. Pytanie tylko: po co? Czy przewiduje się zwiększenie zapotrzebowania w przyszłości? Jeśli tak, to najprościej jest kupić węgiel nie na zwałach, ale jeszcze nie wydobyty – z dostawą w następnych latach. Trwa inwestycja w nowe energetyczne bloki węglowe – więc nie ma powodu sądzić, że ten węgiel nie będzie potrzebny.

Spiskowa teoria niskich cen ropy naftowej

 

Spadek cen ropy naftowej poniżej $40 za baryłkę skłania do spekulacji na temat przyczyn tak taniej ropy. Ponieważ najniższe koszty wydobycia ma Arabia Saudyjska, wróciły oskarżenia pod adresem tego kraju o prowadzenie wojny cenowej (pomimo tego, że tania ropa mocno uderza w finanse państwa). Ma ona uderzyć przede wszystkim w amerykańskich producentów ropy. Tymczasem w USA trwają prace legislacyjne nad zniesieniem zakazu eksportu ropy i gazu. Można to odczytać jako podjęcie rękawicy. Innym kierunkiem ekspansji Arabii Saudyjskiej jest Europa, gdzie arabska ropa może częściowo wyprzeć ropę rosyjską.

Niska cena ropy wpływa także na ceny węgla, a pośrednio na kondycję polskich kopalń. Póki nie wiemy jaki będzie ostateczny wynik tej cenowej wojny, ratowanie kopalń ma sens nie tylko społeczny, ale i ekonomiczny. Pomysł Premier Szydło, aby państwo kupiło węgiel na składach wydaje się więc dobry. Problem w tym, że podobno ten węgiel stanowi zastaw bankowy. Przesadą jest jednak stwierdzenie, że w związku z tym węgla tego sprzedać się nie da. Kopalnie mają nie wykorzystane moce produkcyjne, więc bez problemu mogą zwiększyć hałdy o dowolną ilość. Pytanie tylko: po co? Czy przewiduje się zwiększenie zapotrzebowania w przyszłości? Jeśli tak, to najprościej jest kupić węgiel nie na zwałach, ale jeszcze nie wydobyty – z dostawą w następnych latach. Trwa inwestycja w nowe energetyczne bloki węglowe – więc nie ma powodu sądzić, że ten węgiel nie będzie potrzebny.

Zmiany kadrowe dokonane w tym roku przez rząd PO-PSL doprowadziły do zablokowania niektórych badań w instytucie ITME (to ten w którym opracowano „polski grafen”): Zarówno izolatory topologiczne, jak i fosforek cynkowo-germanowy, mają olbrzymi potencjał rozwojowy. Oba projekty mogą w przyszłości mieć dla Polski olbrzymie znaczenie – także w zakresie bezpieczeństwa. I oba są obecnie krytycznie zagrożone – straci na tym Polska, zyska kto inny.

Były wicepremier Piechociński przyznał, że inwestycja w geotermię toruńską była przez rząd blokowana z powodów politycznych. Jak to ujął: „stała się przedmiotem gry politycznej i to był główny powód, dla którego geotermia nie otrzymała publicznych środków, które powinna otrzymać”. Mimo tego inwestycja zakończyła się sukcesem, a minister Szyszko chwalił się nią w Paryżu, jako czymś absolutnie unikalnym. Podobnie jak polski model gospodarki leśnej. Uwzględnienie w końcowym porozumieniu roli lasów w bilansie CO2 to sukces Polski.

Taki sam schemat działania pojawił się w kwestii tarczy antyrakietowej: odrzucono porozumienie z USA, aby nie wyglądało to na sukces PiS. Tym razem na dodatek dochodzi podejrzenie o korupcyjny układ z lobby reprezentującym amerykański przemysł zbrojeniowy. Nic więc dziwnego, że minister Macierewicz podjął decyzję o przerwaniu negocjacji na dostawy tego uzbrojenia. W tle jest polski przemysł zbrojeniowy, który jest w stanie wyprodukować część elementów tarczy. Renegocjowany jest też kontrakt na helikoptery, co pozwoli przynajmniej po części oprzeć go o produkcję w Mielcu.

Wszystkie te sprawy mają ze sobą coś wspólnego. W każdym z tych przypadków jakieś interesy były w przeszłości ważniejsze niż interes Polski. 

Każda z tych spraw została też starannie przemilczana przez tak zwane „polskie media”. Podobnie było z rozmowami Prezydenta w Chinach na temat „Nowego Jedwabnego Szlaku” (gdyby nie poślizgnął się na wycieczce na Chińskim Murze, to większość społeczeństwa nie wiedziałaby nawet, że tam był). Doszło do tego, że po szczycie w Paryżu PAP informował o reakcjach różnych polityków, poza polskim ministrem!

W Paryżu zawarto porozumienie COP21. Podstawą porozumienia jest „równowaga między antropogenicznymi emisjami” i „usuwaniem gazów cieplarnianych przez pochłaniacze”. Czyli przyjęto do wiadomości, że skupianie się tylko na emisji jest błędem. Mało tego. Uznano też, że postęp w tej dziedzinie zabierze więcej czasu krajom rozwijającym się oraz to, że problem należy rozwiązywać "w kontekście zrównoważonego rozwoju i wysiłków na rzecz eliminacji biedy”. Wydaje się, że wobec rosnącego oporu społecznego ideolodzy wpuścili na duszne salony mędrców odrobinę zdrowego rozsądku z ulicy. Zapewne Polskie społeczeństwo dołożyło do tego cegiełkę. Jednak przedstawiciele organizacji NGO są nadal sceptyczni. Ich zdaniem potrzebne są zmiany systemowe, a nie klimatyczne. „Te zmiany nie zostaną dokonane przez korporacje czy światowych przywódców. To my ich dokonamy, jako globalny ruch obywateli".