Ministerstwo Gospodarki wraz z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju pracują nad nową ofertą dla uczelni i firm. Ma ona zmierzać do tego, że od 100 do 200 najlepszych pomysłów polskich naukowców zostanie wdrożonych w życie. Na razie nie wiadomo co będzie, jeśli nasi uczeni n ie zbiorą setki „najlepszych” (a nawet tylko użytecznych) pomysłów. Może dobiorą z Akademii Wynalazców (to oczywiście żart – bo przecież nie chodzi o to, żeby coś wynaleźć, tylko żeby podzielić fundusze).

 

W tym samym tonie (humor abstrakcyjny) utrzymana jest informacja o tym, że Polacy chcą pójść w ślady Amerykanów, którzy dzięki funduszom na zbrojenia zbudowali internet. Jak wiadomo, ostatnio rozwijają się intensywnie branże związane z rynkiem konsumenckim. Polskie specjalności to bez wątpienia żywność oraz gry komputerowe. Potrzebą chwili jest unowocześnienie energetyki opartej na nowoczesnych metotach spalania węgla. Ale zdaniem naszych decydentów mamy skupiać się na przemyśle zbrojeniowym.

 

Budżet wojskowy USA: 600mld USD.

Budżet wojskowy Polski: 2,5mld USD.

 

Wydatki zbrojeniowe w Polsce mogą mieć tylko jedną zaletę. Jak pokazała afera informatyczna, ten teren nie jest już bezpieczny. Przeniesienie wydatków do obszaru, który można chronić tajemnicą wojskową jest więc racjonalne.

 



 

Według wielu spekulantów jesteśmy światkami technologicznej bańki spekulacyjnej, większej niż ta w 2000 roku. Jeden ze spekulantów uwża, że: bańka spekulacyjna ponownie powstała w sektorze technologicznym, szczególnie w przypadku akcji z segmentu mediów społecznych.

 

Tymczasem firma Apple w reakcji na spadek o 8% cen swoich akcji (bo spekulanci spodziewali się nie wiadomo czego), przeznaczyła $14 mld na wykup swoich akcji. Trudno o bardziej dosadny komentarz (zakładając, że oferta odkupienia nie może zawierać słów niecenzuralnych ;-)).

 

Jak wiadomo, lepsze jest wrogiem dobrego. Często to co miało być lepsze okazuje się tylko inne. Dlatego to, co działa przyzwoicie lepiej doskonalić, niż zmieniać. Dlatego zdziwienie może budzić próba reformy rynku pracy w Niemczech. U naszych zachodnich sąsiadów nie funkcjonuje na razie coś takiego, jak jednolita stawka minimalna za pracę. Natomiast wypracowane metody dochodzenia do konsensusu sprawiają, że do rzadkości należą tam protesty robotnicze. Ale to się zmieni. Od 1 stycznia 2015 roku zostanie wprowadzona jednolita płaca minimalna w wysokości 8,5 euro za godzinę (ma . Argumenty za tą zmianą są mocne. Mieszkańcy najpotężniejszego gospodarczo kraju w Europie, przy bardzo niskim bezrobociu często muszą dorabiać do pensji. Dotyczy to ponad 2,5 mln Niemców. W mediach trwa ożywiona dyskusja na ten temat. Związki zawodowe chcą, aby nie było żadnych wyjątków – a więc taka stawka miałaby obowiązywać także pracowników sezonowych (w tym Polaków wyjeżdżających do pracy na zachód).

 

Przeciwnicy tych zmian także mają swoje racje. W tej chwili 1/8 niemieckiej gospodarki stanowi szara strefa. Istnieje obawa, że po zmianach może nastąpić jej znaczący wzrost i „uczciwi” pracodawcy mogą wyjść na głupka.

 

W Polsce nie obowiązuje minimalna stawka godzinowa, ale minimalna pensja miesięczna - na cały etat (rząd rozważa wprowadzenie stawki godzinowej). Po przeliczeniu wychodzi nominalnie od 3 do 4 razy mniej niż w Niemczech. Ale i tak nie jest u nas najgorzej. Najniższe pobory w UE mają Bułgarzy i Rumuni.

 

Komisja Europejska wzięła na cel kolejną polską inwestycję na Pomorzu. Tym razem chodzi o przekształcenie lotniska w Babich Dołach w cywilny port lotniczy Gdynia-Kosakowo. Sprowokowało to prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka do ostrego wystąpienia przeciw KE. Wyjaśnia on: „Projekt w całości sfinansowany ze środków polskich, nie unijnych. Komisja zapewne uzna finansowy wkład Gdyni i Kosakowa za tzw. niedozwoloną pomoc publiczną, a w efekcie spółka lotniskowa będzie musiała ogłosić upadłość”. Dalej przypomina on słowa jednego z unijnych urzędników, który miał powiedzieć: "Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby w Europie zostały tylko Lufthansa, British Airways i Air France KLM". W emocjonalnym zakończeniu listu pisze: „gdyby obecne regulacje wprowadzane przez Komisję Europejską obowiązywały 80 lat temu, nigdy nie powstałby port i miasto Gdynia, które stały się symbolem polskiego myślenia i działania strategicznego”.

Gdyby politycy jednomyślnie i stanowczo poparli prezydenta Gdyni, KE zapewne podwinęłaby ogon pod siebie. Ale w Polsce to się nie zdarzy.

Według badań Komisji Europejskiej, na naszym kontynencie szaleje korupcja. Jej wielkość szacuje się na 120mld rocznie. Poziom korupcji ustalono na podstawie ankieto. 76% Europejczyków uważa, że korupcja w ich krajach jest bardzo rozpowszechniona. Najgorzej jest w Grecji i Włoszech (odpowiednio 99%, 97%). Generalnie wygląda na to, że im trudniejsza sytuacja gospodarcza, tym większa korupcja. Przy takim założeniu dziwi wysoki poziom korupcji w Czechach. Aż 95% naszych południowych sąsiadów uważa, że korupcja jest u nich bardzo rozpowszechniona. Tyle samo co w Hiszpanii. Także nasza „zielona wyspa” nie wypada w tym rankingu najlepiej. Polska plasuje się znacząco powyżej średniej – z rezultatem 82%.

Jeszcze większe wątpliwości co do tej „zieloności” pojawiają się, gdy weźmiemy pod uwagę inne, mniej spektakularne wskaźniki.

Poniżej zestawienie Polski pogrążonymi w kryzysie państwami podobnej wielkości: Włochami i Hiszpanią.

 

Polska

Hiszpania

Włochy

oprocentowanie obligacji 10-cio letnich

4,601%

3,762%

3,784%

Oprocentowanie kredytów dla przedsiębiorstw (2012)

6,8%

5,1%

4,7%

poziom odrzuceń wniosków o kredyt MSP z powodu niskiej oceny zdolności kredytowej

26,1%

11,1%

6,2%

Pozycja inwestycyjna (im bardziej ujemna wartość, tym większy dłużnik - 2011r)

63,6

92,1

21,8

Pozycja inwestycyjna w 2012 roku

66,6

91,4

26,4