Port lotniczy w Gdyni decyzją KE musi zwrócić pomoc publiczną. Podane argumenty są rzeczowe i przekonujące. Rzeczywiście budowa dwóch konkurujących ze sobą lotnisk w odległości 25 kilometrów jest rzeczą kontrowersyjną. Może więc dramatyczny list Prezydenta Gdyni jest jedynie zasłoną dymną (zwłaszcza, że inni samorządowcy są przeciwni inwestycji).

Czy jednak KE powinna pełnić rolę supervisora, decydującego jaka jest aktualnie mądrość etapu. Według „Rzeczpospolitej”, jednym z decydujących czynników jest zmiana funkcji pełnionych lotniska. „Wcześniej porty lotnicze były traktowane przede wszystkim jako elementy infrastruktury, których zadaniem było zagwarantowanie dostępności regionów i umożliwienie ich rozwoju terytorialnego. Obecnie działalność portów lotniczych ma przede wszystkim charakter komercyjny, a poszczególne porty rywalizują ze sobą o ruch lotniczy”.

Takie subiektywne oceny zawsze są kontrowersyjne – zwłaszcza, gdy są odmienne od ocen władz lokalnych. Skąd oni mogą wiedzieć, czy „prywatny inwestor działający w warunkach rynkowych” nie zdecydowałby się na taką inwestycję? Podobnym przykładem dublowania infrastruktury może być na przykład prywatna autostrada_407 w Kanadzie (równoległa do bezpłatnej autostrady 401).

Porównując dynamikę zysków na giełdzie z tą z końca lat 20-tych XX wieku, można popaść w panikę. Poniższy wykres pokazuje zmiany indeksu Dow_Jones (DJIA) obecnie (czerwony) i w przed kryzysem lat 30-tych (czarny):

Na szczęście nie wchodzi się dwa razy do tej samemj wody. Analogiczna analiza indeksu S&P500 nie pokazuje takiej samej zbieżności.

S&P 500 IN 1929 VERSUS TODAY

Krzysztof Rybiński jak co roku wróży katastrofę - twierdząc, że bieżący rok będzie rokiem czarnego łabędzia.

Jakie znaczenie mają takie wykresy i wróżby w sytuacji, gdy najpotężniejsze państwa i instytucje finansowe mają możliwości kontrolowania sytuacji? Czy nowy Wielki Kryzys byłby w obecnej sytuacji komuś na rękę?

 

Największą słabością bitcoina wydaje się to, że funkcje tej waluty nie ograniczają się do rozliczania transakcji. Posiadacze tej wirtualnej waluty mogą się cieszyć stałym wzrostem jej wartości. Jednak dla przyszłości bitcoina to wcale nie jest korzystne. Bictoin ewoluuje bowiem od środka wymiany ku obiektowi spekulacji. A to ogranicza jego stosowalność i daje jeszcze jeden pretekst przeciwnikom.

Tej wady nie ma polska waluta billon, która ma z góry założony tały kurs (1:1) wobec złotówki. Otrzymujemy w ten sposób wirtualny pieniądz, który ma wszystkie zalety bitcoina w rozliczaniu transakcji (szybkość, anonimowość, bezpieczeństwo), bez niebezpieczeństwa spekulacyjnych ataków. Drugą istotną różnicą jest sposób powstawania wirtualnej waluty. Nie ma „wydobywania” billona, a jedynie wymiana złotówek na tą walutę.

Wypada pogratulować firmie Zunit, która stworzyła ten system wymiany. Sam pomysł może nie jest tak nowatorski jak w przypadku bitcoina, ale odwaga zainwestowania w produkt mogący konkurować z produktami największych potentatów oraz skuteczność wprowadzenia produktu na rynek budzą szacunek i podziw.

W piątek jeden z największych portali umożliwiających transakcje przy użyciu bitcoina, MtGox uległ awarii. Dzisiaj opublikowano wyjaśnienie administratorów, z którego wynika, że serwis padł ofiarą złośliwego oprogramowania, typu „robak komputerowy”. Oprogramowanie blokuje transakcje, za wyjątkiem wypłat w realnym pieniądzu. Inteligentne robaki, które na dodatek są na tyle trudne do zlokalizowania i usunięcie, że kilka godzin na to nie wystarcza, rzadko są dziełem amatorów. Czyżby więc był to ukierunkowany atak kogoś możnego? A jeśli tak, to stoi za tym chęć spekulacji, czy też zniszczenia wirtualnej waluty? Obydwie możliwości wydają się tak samo prawdopodobne. Cały ciąg „nieszczęśliwych zdarzeń” - łącznie z niedawnym usunięciem aplikacji umożliwiających transakcje w bitcoinach ze sklepu Apple (AppleStore) może świadczyć, że raczej to drugie.

Czy wirtualnej walucie rzeczywiście grozi totalna katastrofa? Jeśli wpiszemy w wyszukiwarce internetowej "bitcoin katastrofa", to otrzymamy szereg artykułów w katastroficznym tonie za ubiegłe 2-3 lata. Za każdym razem ta katastrofa wydarza się przy kilkakrotnie wyższym kursie bitcoin/dolar.... ;-)

Argentyna to kraj pod wieloma względami podobny do Polski. Jej burzliwe dzieje sprawiają, że opisując dzień dzisiejszy nie można abstrahować od historii. Pisząc zaś o historii trudno o obiektywizm, gdyż opieramy się na relacjach osób mocno zaangażowanych w rozliczne konflikty.

Tym łatwiej o manipulacje – gdy opis sytuacji Argentyny tworzy się pod z góry przyjętą tezę. Wystarczy odpowiednio dobrać źródła informacji. Dla przykładu dla jednego z „cyngli” Michnika Argentyna jest „skrajnym przykładem tego, jakie spustoszenia nacjonalizm potrafi wyrządzić i jakie rachunki krzywd otworzyć na wiele pokoleń”.

Bardziej wyważony (a przede wszystkim oparty na twardych faktach) komentarz opracowała Polska Agencja Prasowa (publikuje go Puls Biznesu). Jednak rodzi się wątpliwość, czy tego rodzaju opinie powinny pochodzić z agencji prasowej.

Oto kluczowy fragment tekstu: „Większość krajów Ameryki Łacińskiej - przede wszystkim zrzeszone w organizacji Sojusz Pacyfiku Meksyk, Peru, Chile i Kolumbia - zbierała w ostatnich latach bardzo pochlebne oceny za swoją politykę gospodarczą. Była ona zgodna z zaleceniami Międzynarodowego Funduszu Walutowego i konsensusu waszyngtońskiego - zbioru zaleceń gospodarczych, w którym preferowana jest dyscyplina budżetowa, prywatyzacja, znoszenie barier handlowych i minimalizowanie interwencji państwa w gospodarkę.