Udział Polski w interwencji w Afganistanie kosztował nas 6 mld złotych. Nie licząc kosztów poza-finansowych (zginęło w tej „misji” 43 żołnierzy). Bogatemu któż zabroni? Każdy rozumie, że to jest polska racja stanu, a nie los jakiejś kobiety, która musi się tłumaczyć z tego, że zapragnęła dziecka nie wiedząc, że mąż straci pracę i urodzą się trojaczki.

 

Świat poznawany przez małe dzieci ma nie tylko walor świeżości i prostoty, ale jest on stabilny. Dzieci chroni się zwłaszcza przed szokiem gwałtownych zmian. W świecie dorosłych założenie stałości świata może prowadzić do błędów. Tymczasem ogląd rzeczywistości u wielu publicystów jest zbudowany w oparciu o niezmienne filary, wśród których najtrwalsze są dwa: wspaniała Ameryka i zaborcza Rosja.

 

Nawet dla tak wybitnego dziennikarza, jak Łukasz Warzecha jest oczywiste, że Putin, to rosyjski satrapa. Rosjanie sądzą oczywiście inaczej. Minister Spraw Zagranicznych Rosji skomentował ostrzeżenia Susan Rice wobec Rosji, by nie wprowadzała wojsk na Ukrainę. Zaproponował on, aby pani Race skierowała swe rady (zgodnie zresztą z kompetencjami) ku rządowi USA, który wielokrotnie wysyłał wojska w różne miejsca, gdy tylko uznał, iż normy zachodniej demokracji są zagrożone.

 Jest zupełnie oczywiste, że Rosja kieruje się swoimi interesami. Dlatego będzie forsować tak wysokie ceny gazu, jak to jest możliwe (u nas dziwnym trafem – gdy tylko Pawlak znajdzie się w rządzie) – bez względu na to jak wielkie perturbacje u sąsiadów to spowoduje. Ale Rosjanie głupi nie są i widząc w USA gnijące imperium z pewnością wolą budować swoją pozycję na zasadzie kontrastu ;-).

Były prezydent Czech Vaclav Klaus poparł Rosję w jej dążeniach do utrzymania Ukrainy w „swojej strefie wpływów”: „Ukraina jest tworem, który powstał sztucznie i musi pozostać w sferze wpływów Rosji, […] jest ona „kolebką rosyjskiej państwowości, kultury, ojczyzną kilkudziesięciu milionów Rosjan”.

To stanowisko jest ważne nie z uwagi na rangę polityka, ale chyba bardzo trafnie oddaje ono rosyjski punkt widzenia. Poza kwestiami kulturowymi równie ważne są interesy gospodarcze. Już kilka lat temu analizująca te zagadnienia red. Zofia Bąbczyńska-Jelonek pisała: „[Za polityką UE wobec Ukrainy] kryje się – nie, jak mniema większość Polaków – realizacja ambitnych dążeń i aspiracji naszego sąsiada, ale brutalna walka o wpływy na określonym obszarze, o ropę w obrębie basenu Morza Kaspijskiego i o bezpieczny przesył nośników energii do Europy. O nic więcej.

Gdyby owym gremiom zadać pytanie czy w polskim interesie jest doprowadzenie Ukrainy do podziału na dwa odrębne państwa – zapewne usłyszelibyśmy gromkie – nie!

A jednak akurat wszystkie działania Polski zmierzają właśnie w tym kierunku….

 

Większość komentatorów jest zgodna co do tego, że los Ukrainy jest nadal niepewny. Masakra na Kijowskim Majdanie może być mitem założycielskim, integrującym ukraiński naród. Czy to jednak wystarczy, aby zapobiec rozpadowi państwa?

Pierwsze reakcje Rosji na nową sytuację wydają się być bardzo powściągliwe.

 

New York Times opisuje problemy prawne, jakie napotykają niszczyciele tradycyjnego społeczeństwa. Chodzi o wynajmowanie kobiet, które rodziłyby dzieci na życzenie różnych zboczeńców. Jeden z nich - senator Brad Hoylman zna to z doświadczenia. Kilka lat temu wraz ze swym partnerem postanowił sobie fundnąć dziecko. Wynajęli w tym celu surogatkę, która zapłodniona mieszaniną ich spermy urodziła im córkę. W Nowym Jorku prawo zakazuje takich transakcji, zrównując je z handlem dziećmi. Dlatego narodziny odbyły się w słonecznej Kalifornii, gdzie obowiązują inne prawa i zwyczaje. Teraz senator Holyman chce zmiany prawa. Pewnie mu się to uda – pomimo obowiązującego w USA prawa precedensów.

 

 

Widząc jak truchło neoliberalizmu rozpada się na naszych oczach, Grzegorz Kołodko nie mógł odmówić sobie przyjemności udziału w jego ostatecznym powaleniu. Odnosząc się do wyznania Marcina Króla („głupi byliśmy”) pisze: „To dobrze, że pojmują to kolejni luminarze nauk społecznych. Trochę gorzej jest wciąż z politykami i tzw. ekonomistami, o których prof. Król powiada: „nie wierzę im jak psom". Osobiście nie mam tego problemu, bo sam jako ekonomista opieram swoje poglądy na wiedzy, a nie na wierze, ale jeśli już, to zdecydowanie bardziej ufam psom”.

 

Trzeba przyznać, że Kołodko jak mało kto ma prawo do triumfu. Chyba jako jedyny polski ekonomista odważył się nawet lekko szczypać samego Leszka Balcerowicza. Jednak użycie słowa „luminarze” na określenie manipulatorów i propagandystów, a tym bardziej „intelektualista” w odniesieniu do Adama Michnika to jest gruba przesada.

 

Nie łudźmy się też, że ci ludzie wykrzeszą z siebie coś pozytywnego po latach chodzenia na pasku posługujących się neoliberalizmem agresorów (podobnie jak wcześniej inni agresorzy posługiwali się socjalizmem). Jako chrześcijanie nie możemy stosować wariantu z latarniami – hołota zwana elitą może spać spokojnie. Ale może czas przestać im się mamić?

Jerzy Wawro, 21II2014

 

PS.

Warto przeczytać komentarz Rafała Wosia "Rachunek sumienia".