Krzysztof Rybiński relacjonuje przebieg Kongresu Kultury Akademickiej:

Występują profesorowie, byli rektorzy i osoby które pełniły kluczowe funkcje państwowe. I co mówią, o to kilka ocen, cytuję:

  • uczeni fałszują wyniki badań
  • uczeni produkują badania pod polityczne zamówienia
  • uczeni piszą recenzje, które nie mają nic wspólnego z merytoryką, ale wynikają z układu towarzyskiego, jak napisze dobrą twojemu człowiekowi, a ty dobrą mojemu
  • recenzenci wniosków badawczych piszą recenzje, które nie są merytoryczne
  • jest powszechna praktyka dopisywania do publikacji naukowych nazwisk osób, które nic wspólnego z tymi badaniami nie miały
  • uczelnie przyjmują tylu studentów, że nie ma kontaktu profesora ze studentem, co niszczy ideę studiowania
  • trwa chów wsobny, habilitacji nie weryfikuje rynek, a rady wydziałów akceptują niskiej jakości habilitacje swoich ludzi

Każdy, kto widział wielkie gmaszysko Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ jest w stanie uwierzyć, że powyższe działania mieszczą się w definicji misji tej uczelni.

Zresztą w tym katalogu „osiągnięć” są też duże pozytywy. Miło wiedzieć, że studenci mają utrudniony kontakt z takimi osobnikami, jak mason Jan Woleński i intelektualny oszust Jan Harman.

 

 Po 4 latach badań okazało się, że zarówno generał Błasik jak i cała załoga byli w trakcie katastrofy smoleńskiej trzeźwi. Donald Tusk ogłosił: „Od początku zakładaliśmy, że niektóre fragmenty raportu MAK są w najlepszym przypadku niesolidne, jeśli nie coś gorszego”.

W tych samych gazetach, w których rusofilskie teksty sąsiadowały z wyśmiewaniem wyznawców „smoleńskiej religii”, pojawiają się obecnie ostre krytyki 'moskiewskiego reżimu'.

Chyba najlepszym komentarzem do tego festiwalu obłudy będzie piosenka Jacka Kaczmarskiego: http://www.youtube.com/watch?v=-_uZ4S7YAzs

 

Przymiotniki pełnią w języku debaty publicznej ważną rolę. Mówienie o korupcji politycznej lub pożytecznych idiotach jest bezpieczne, ale sugestywne. Przymiotnik daje dużą swobodę propagandzistom.

W sprawie Ukrainy mamy zalew przymiotników tak duży, że praktycznie blokuje on debatę publiczną. Wśród masy propagandowych tekstów, które mają budować front jedności narodowej, moją uwagę przykuł tekst Pawła Kowala o pożytecznych idiotach.

Aby się tej propagandzie przeciwstawić, należy przede wszystkim poznać prawdę.

 

 Jędrzej Bielecki z Rzeczpospolitej komentuje, a dna nie widać...

Jeśli Zachód nie nałoży twardych sankcji na Rosję, rząd Jaceniuka będzie skazany na klęskę. […] Arsenij Jaceniuk działa na wielu frontach. Błyskawicznie zgodził się na warunki MFW – tylko tak może dostać 15 mld dolarów pożyczki i uniknąć bankructwa państwa. To jednak oznacza podniesienie cen energii i osłabienie hrywny: bolesne reformy dla zubożałego społeczeństwa.

Bo gdyby tak zamiast nakładać coraz śmieszniejsze sankcje, rzeczywiście spróbować pomóc Ukrainie, to by Jędrusiowi mózg rozsadziło....

 

 Portal dw.de komentuje:, w powodzenie tego kroku wątpią nawet niektórzy z twórców tej „czarnej listy”, unijni szefowie dyplomacji.

Ten pesymizm jest zupełnie niesłuszny, biorąc pod uwagę zarówno jawnie formułowane cele, jak i oczywiste interesy.

Sukces!

Po intensywnych dyskusjach szefów dyplomacji 28 państw unijnych stawała się jednak coraz krótsza. Za jej ostateczną wersją opowiedzieli się wszyscy ministrowie. Jedność ta jest sukcesem, uważa niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier (SPD).

I to jest konstruktywne podejście. Jedność jest sukcesem, a same sankcje ważne nie są.

William Hague uzupełnił, że wszyscy ministrowie są świadomi, iż sankcje te nie pokrzyżują planów Putina.

Nie wiadomo – czy to zapewnienie, czy usprawiedliwienie (bo chyba nie ma wątpliwości, że to było adresowane do Putina?).

Szef MSZ Luksemburga Jean Asselborn, jako jedyny z obecnych powiedział głośno to, co wszyscy przypuszczalnie myślą. Zajęcie Krymu przez Rosję na razie pozostanie faktem.

W całej tej relacji jest tylko jeden fałsz: w słowie „myślą”. No chyba, że fakty rozumiemy na sposób dialektyczny i to zwycięzcy ustalą które fakty faktami zostaną, a które 'się wytnie'.