- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Na popularnym portalu blogerskim pojawiło się pytanie o problem tajnych więzień CIA. Do wyboru dano dwie odpowiedzi:
- ówczesna ekipa rządząca powinna ponieść konsekwencje za łamanie praw człowieka
- był to element współpracy z naszym sojusznikiem, wyraz polskiej racji stanu
Jakoś autorom tej ankiety nie przyszło do głowy, że obie odpowiedzi mogą być prawdziwe. Zasady etyczne są niezmienne. Albo uznajemy, że zabicie lub torturowanie człowieka jest złem, albo nie. Ponieważ zaś nie żyjemy w raju, czasem popełniamy zło, kierując się pewną hierarchią wartości. Szukanie łatwych usprawiedliwień działa destrukcyjnie. Jeśli ktoś podjął decyzję kierując się swoim zrozumieniem racji stanu, to przecież nie dlatego, że był pewnym uniknięcia konsekwencji!
- Szczegóły
- Kategoria: Polemiki
Mówiąc językiem biblijnym, można stwierdzić, że w epoce Oświecenia człowiek ponownie zerwał jabłko z rajskiego drzewa. Zadufanie ludzie wierzących w nieograniczone możliwości rozumu doprowadziło do powstania ideologii, które zaowocowały okropnościami późniejszych wieków. Ówczesna pycha odkrywców do dzisiaj pojawia się na obrzeżach nauki. Szczególnie często można ją spotkać w dziełach ekonomistów. Na podstawie nikłych przesłanek budują teorie, mające moc niszczenia całych społeczeństw.
W Polsce ścierają się dwa rodzaje myślenia o gospodarce. Pierwszy – nawiązujący do szkoły austriackiej i personalizmu ekonomicznego można w skrócie określić jako ekonomię ludzkiego działania. Zwolennicy takich poglądów uważają, że swoboda działania osób zabiegających o swój dobrobyt w połączeniu z działaniem we wspólnocie pozwala budować ekonomię godnego społeczeństwa..
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Centralny bank w większości krajów jest własnością państwa. Jednym z niewielu wyjątków jest amerykański Bank Rezerwy Federalnej – w skrócie FED. Walka bankierów o założenie prywatnego banku centralnego w USA jest głównym motywem słynnej już książki Songa Hongbinga „Wojna o pieniądz”. Postulat nacjonalizacji tego banku brzmi więc nieomal jak hasło rewolucyjne. Jednak pojawia się on coraz częściej.
Na amerykańskiej stronie poświęconej kryzysowi ekonomicznemu, wyliczono 14 powodów, dla których powinna nastąpić nacjonalizacja tego banku:
-
Konstytucja USA mówi, że tylko rząd federalny ma prawo emisji pieniądza.
-
Nacjonalizacja umożliwi odejście od emisji pieniądza opartego na długu.
-
Zmniejszenie kosztów obsługi długu (odsetki od obligacji kupionych przez FED) umożliwi zmniejszenie podatków.
-
Po znacjonalizowaniu Rezerwy Federalnej nie byłoby więcej deficytów budżetowych. Jeśli okresowo wpływy z podatków byłyby zbyt małe, rząd po prostu „dodrukowałby” pieniądze na niezbędne wydatki.
-
Natychmiast można zmniejszyć dług publiczny o 1,6 biliona dolarów. Jest kwota, która pojawiła się w bilansie Rezerwy Federalnej w wyniku kreacji pieniądza („z niczego”)
-
Nacjonalizacja FED daje szansę na spłatę całego zadłużenia USA (w obecnym systemie to nierealne).
-
Można też wyeliminować spłaty odsetek od długu narodowego (setki miliardów rocznie).
-
Wbrew powszechnej opinii FED nie chroni przed inflacją - wraz z jego powstaniem inflacja zaczęła się dynamicznie zwiększać:
-
Rezerwa Federalna tworzy warunki do powstawania baniek finansowych.
-
FED w roli organizacji kierującej polityką finansową się nie sprawdza. Jest odpowiedzialny za Wielki Kryzys oraz - przynajmniej częściowo – za kryzys rou 2008.
-
Po likwidacji FED można by z czasem dojść do mocnego pieniądza (nie opartego na długu).
-
Zwiększy się swoboda działania banków lokalnych.
-
Skończą się tajne pożyczki dla dużych banków i instytucji finansowych.
-
Zasada trójpodziału władzy nie przewiduje czwartego władcy bankierów, a taka jest właśnie rola FED.
Powyższe wyliczenie uzasadnia nacjonalizację FED interesem społeczeństwa. Nic więc dziwnego, że za nacjonalizacją opowiadają się zwolennicy austriackiej szkoły ekonomii, która traktuje gospodarkę jako obszar ludzkiego działania. Jak to wygląda od drugiej strony – to znaczy z punktu widzenia systemu finansowego?
Kilka dni temu znany analityk Wojciech Białek napisał na swoim blogu, że obecnie skupywane przez FED „złe aktywa” (program „luzowania ilościowego” QE) najlepiej byłoby umorzyć. A to trudno sobie wyobrazić bez nacjonalizacji FED. W. Białek komentuje to słowami: „ale w końcu kto by się tym specjalnie przejął?”.
Nawet jeśli autor „Wojny o pieniądz” ma rację, że to FED źródłem zła ciążącego nad historią świata, to nacjonalizacja tej instytucji wcale nie musi oznaczać porażki bankierów. Rola FED w tej wojnie już się wyczerpuje. Masy wykreowanego pieniądza pozwalają kontrolować bankierom gospodarkę i politykę rządów nawet jeśli rząd USA przestanie się zadłużać. W tej sytuacji nacjonalizacja FED wręcz ułatwiłaby walkę z teoriami spiskowymi, które nie służą interesom bankierów.
Przy okazji widać jaskrawo na czym polega słabość teorii spiskowych. Przyjmując hipotezę trudną do udowodnienia, łatwo jest powielać tą metodę, budując coraz szerszą sieć domniemanego spisku. Gdy w sposób ewidentny zostaje podważona jedna z hipotez, wali się cała struktura spisku. A przecież początkowa hipoteza mogła być prawdziwa. W tym przypadku hipoteza chodzi o wielce prawdopodobną tezę, że skoncentrowanie władzy finansowej w ręku właścicieli FED jest problemem dla gospodarki USA, a pośrednio reszty świata. Nacjonalizacja wcale tej sytuacji nie zmieni.
Podpis pod ilustracją pochodzącą ze strony http://www.politifake.org/tags/anti brzmi: Rezerwa Federalna od 1913 roku niszczy powoli klasę średnią.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
SDP postanowiło przyznać anty-nagrodę „Hiena roku” dwóm wydawcom. Ralph Buechi z Ringier Axel Springer został wyróżniony za wymuszenie absurdalnych przeprosin za publikacje w polskim wydaniu „Forbsa”: „Kadisz za milion dolarow”. Nie ma zaprzeczeń podanych w artykułach faktów, a same artykuły są nadal dostępne w internecie (nic nie wiadomo o wystąpieniu do sądu celem ich zdjęcia).
Właściciel "Rzeczpospolitej" Grzegorz Hajdarowicz z kolei dostał nagrodę za pozbawienie ochrony prawnej byłych dziennikarzy, wyrzuconych z redakcji za artykuł o trotylu. Wyróżniony biznesmen wydał oświadczenie, które potwierdza, że nagroda trafiła w godne ręce. Pomińmy zupełny brak klasy – bo to nie ten poziom. Hajdarowicz sugeruje w swym oświadczeniu, że chodzi o spór prawny między redakcją, a byłymi pracownikami. Tymczasem chodzi o procesy, które wytoczono dziennikarzom jeszcze w czasie ich pracy w redakcji (na dodatek w umowie z jednym z nich redakcja zobowiązała się do zapewnienia ochrony prawnej).
Można by stwierdzić, że Hajdarowicz jest tylko biznesmenem, więc z kłamstwem mu do twarzy. Jednak jak na razie jego biznes miedialny wygląda dziwnie. O tym co zostało ze świetnego niegdyś „Uważam Rze”, świadczy najlepiej ten cytat: „Jan Paweł II był starym piernikiem nieogarniającym kuwety – stwierdził najprawdopodobniej kardynał Dziwisz”.
- Szczegóły
- Kategoria: Społeczeństwo sieci
W latach 80-tych XX wieku w dziedzinie sztucznej inteligencji (AI) panował wielki optymizm. Japonia, która była wówczas chyba najbardziej zaawansowanym technologicznie krajem, ogłosiła program komputerów 5-tej generacji. Komputery te miały działać w oparciu o przetwarzanie wiedzy. W japońskim programie można wyróżnić trzy podstawowe dziedziny: systemy ekspertowe, analiza sygnału mowy (w celu zapewnienia komunikacji głosowej z komputerem) i przetwarzanie wypowiedzi w języku naturalnym (natywnym) – w tym maszynowe tłumaczenie. Projekt ten dał impuls do rozwoju tego rodzaju badań na całym świecie. Jednak plany okazały się zbyt ambitne. Najłatwiejsze okazało się generowanie mowy (polski syntezator mowy Ivona należy do najlepszych na świecie). Nowoczesne urządzenie potrafią także reagować na komendy wydawane głosem. Ważną rolę w rozwoju tej technologii pełni firma Google i jej system Android. Przełomowym można uznać też Google Translator. Przy jego budowie zastosowano zupełnie odmienne rozwiązania, niż we wcześniejszych próbach automatycznej translacji. Zamiast budowania doskonałego automatu analizującego gramatyczną strukturę wypowiedzi (zob. gramatyki Chomsky'ego), zastosowano przetwarzanie statystyczne, wykorzystujące olbrzymią bazę tekstów wyszukiwarki Google. Dzięki temu uzyskano możliwość automatycznego doskonalenia reguł translacji (można by rzec, że zamiast na jakość postawiono na ilość, która z czasem przechodzi w jakość ;-)).