- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
W ubiegłym tygodniu Donald Tusk obiecał, że we wtorek obieca nam jeszcze więcej (prezentując Wielki Plan).
Ale plan musiał ulec zmianie (ostatecznie prezentacja nastąpiła w środę), bo pojawiła się okazja, by "zapunktować". Premier Wielkiej Brytanii znów zaatakował imigrantów.
Zamiast planowania planów, Tusk znów wyskoczył z oskarżeniami wobec PiS. To niebywałe, ale ta prymitywna strategia PO nadal działa bez pudła!
Ale po kolei.
Najpierw "minister Twitter" dał odpór na Twitterze. Potem zaczęła się medialna wrzawa, na fali której następny rządowy geniusz wezwał PiS, by opuścili frakcję PE w której "w której są też przedstawiciele partii brytyjskiego premiera Davida Camerona". Ukoronowaniem tej absurdalnej akcji była konferencja Tuska, na której "wyjaśnił, że frakcja w Parlamencie Europejskim, której częścią jest PiS, z reguły zajmuje takie stanowisko, które jest wbrew polskim interesom".
Reakcja była szybka i łatwa do przewidzenia.
"Chciałem powiedzieć o atakach na nas - co jest dowodem niebywałej hipokryzji Tuska i innych polityków PO, która jest w EPP, gdzie siłą największą są Niemcy" mówi genialny polityk i jedyna nadzieja prawicy.
Była okazja do podtrzymania antypisowskich histerii, to trudno było nie skorzystać! Zwłaszcza wobec faktu, że większość polskiej prasy jest kontrolowana przez niemieckich wydawców.
Gdyby w miejscu Kaczyńskiego był ktoś mniej genialny, zrobiłby rzecznikiem prasowym Jana Pietrzaka, który śmiałby się do rozpuku z polityki "drużyny Tuska" (bo obiektywnie rzecz biorąc ten "Gang Olsena" jest niewymownie śmieszny). Nie trzeba nic więcej.... Tak samo jak Tusk nie potrzebuje niczego więcej by powstrzymać niekorzystne zmiany w sondażach, poza waleniem w PiS jak w bęben....
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
W najnowszym rankingu najdroższych miast Warszawa plasuje się na 140 miejscu (na 191 sklasyfikowanych). Droższe życie jest m.in. w Rydze, Instambule, Atenach, Zagrzebiu i kilku miastach rosyjskich. Ciekawe jest porównanie kosztów z indeksem jakości życia w poszczególnych krajach. W USA i państwach północy Europy jest drogo, ale w zamian jakość życia jest bardzo dobra. Zwycięża jednak Australia, podczas gdy Sydney zajmuje dopiero 11 miejsce wśród najdroższych miast. Polska szczególnie słabo wygląda pod względem dochodów.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
W „Rzeczpospolitej” artykuł Łukasza Pokrywki „Umowa USA-UE to szansa dla Polski”. Treść niezbyt pasująca do tytułu. Ewentualne korzyści są bowiem wątpliwe, a straty wielce prawdopodobne Niewątpliwie motoryzacja – największa lokomotywa naszego eksportu – będzie narażona na nierówną walkę z subsydiowaną konkurencją z USA. W dodatku polskie firmy są z reguły częściami międzynarodowych koncernów, dla których decyzja o – na przykład – wyprowadzeniu z Polski fabryki ze względu na wzrost kosztów pracy lub energii elektrycznej nie będzie problemem. Ta ostatnia zmienna jest szczególnie istotna, możemy zaobserwować bowiem ogromne dysproporcje w kosztach energii po obu stronach Atlantyku. Ceny energii elektrycznej zarówno dla przemysłu, jak i dla gospodarstw domowych są w Polsce o 70 proc. wyższe niż w USA. Nasze energochłonne przemysły: maszynowy, chemiczny i papierniczy, borykają się też z nieproporcjonalnie wysoką ceną gazu ziemnego. W porównaniu z USA koszty te są wyższe aż o 119 proc.!
A gdzie te korzyści?
W Niemczech! Serio (kto nie wierzy, niech czyta).
Gdyby tekst miał być żartem, za najlepszy dowcip należałoby uznać to: „Priorytetem dla polskiej dyplomacji gospodarczej powinno być oddziaływanie różnymi kanałami na proces negocjacji tak, aby polscy przedsiębiorcy mogli skorzystać na TTIP, a czynniki ryzyka dla wrażliwych sektorów były ograniczone”.
Ciekawe jest także to, że autor uważa, że trudno wskazać wrażliwe z punktu widzenia Polski tematy. Ciekawe na przykład, czy jeszcze ktoś poza nim uważa, że te negocjacje nie będą kolejną próbą przeforsowania amerykańskich uregulowań dotyczących praw autorskich?
- Szczegóły
- Kategoria: Społeczeństwo sieci
Nad kontekstowym wyszukiwaniem informacji pracują najwięksi gracze w tym biznesie: Google, Microsoft (Bing), Apple i Facebook.
Takie wyszukiwanie powinno uwzględniać semantykę zapytania, a nie jedynie jego treść. Jeśli więc szukasz „apple”, to wyszukiwarka powinna się zorientować, czy chodzi ci o jabłka, czy firmę Apple. Najlepsze produkty tego typu mogą zagrozić nawet dominacji Google. Nic więc dziwnego, że gdy tylko pojawiła się na rynku interesująca aplikacja funkcjonująca zgodnie z kontekstowym paradygmatem (Aviate), znalazła nabywcę. Została nią firma Yahoo.
Nie jest to pierwszy tak spektakularny zakup Yahoo. Niedawno firma „kupiła” za $30mln 15 letniego Brytyjczyka wraz z jego algorytmami.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Kolejny ważny tekst na temat azjatyckiego modelu gospodarczego opublikowano na portalu szczesniak.pl. Autor (Joe Studwell) podaje trzy kolejne kroki do sukcesu
1. Reformy rolnictwa – wysoka wydajność dzięki drobnej prywatnej własności.
2. Uprzemysłowienie – powiązane z bardzo ważną rolą państwa w gospodarce.
3. System finansowy nakierowany na wsparcie dwóch pierwszych kroków.
Na tle innych tekstów dotyczących azjatyckiego fenomenu omawiany artykuł wyróżnia się tym, że z jednej strony zwraca uwagę na rolnictwo, a z drugiej system finansowy.
Autor stawia mocną tezę:
To właśnie silny związek sektora finansowego z rozwojem rolnictwa i przemysłu był podstawą sukcesu gospodarek Azji północno-wschodniej.
Podobnie jak powojenne Niemcy, Azjaci mieli sporo szczęścia: „Azjatyckie tygrysy nie były atrakcyjne dla inwestorów finansowych, gdyż preferowały dostarczanie kapitału na rozwój rolnictwa, potem przemysłu – przede wszystkim technologii. To nie było otoczenie dla anglosaskiego modelu rynków finansowych. Pomysły oferowane im w rodzaju finansowania konsumpcji, rozwoju małej przedsiębiorczości czy mikro pożyczek prowadzić mogły do sytuacji, gdy biedni ludzie sprzedają innym biednym produkty zachodnich gospodarek. To nie jest ścieżka rozwoju i dobrobytu, a utrwalania biedy”.
A można było inaczej: „Azja południowa (w odróżnieniu od północnej) zrobiła właśnie ten błąd, że za radą instytucji finansowych weszła w model anglosaskich rynków kapitałowych (np. wczesna deregulacja banków na Filipinach)”.
Dla nas pytaniem otwartym pozostaje to, na ile na naszych losach zaważyła jednostka (Leszek Balcerowicz), a na ile dominacja anglosaskich bankierów była nieunikniona.