Wydobycie gazu łupkowego w Europie może do 2050 r. przynieść ponad mln miejsc pracy, obniżyć ceny energii dla gospodarstw domowych o ok. 10 proc. i zwiększyć unijne PKB przez 30 lat nawet o 3,8 bln euro - wynika z badania zleconego przez organizację producentów gazu OGP”. Jesteśmy w tej komfortowej sytuacji, że możemy te hasła reklamowe skonfrontować z przykładem kraju, który odniósł spektakularny sukces łupkowy 0 czyli USA. W internecie można znaleźć bardzo dokładne opracowania tego tematu autorstwa Józefa Dopke (np. Ceny gazu ziemnego dla gospodarstw domowych w USA i Unii Europejskiej). Doceniając solidną pracę inżyniera Dopke, do wyciąganych przez niego wniosków należałoby jednak podchodzić z rezerwą. Patrząc na trendy zmiany cen, widzimy, że w dłuższej perspektywie nie uległy one zmianie, a obniżenie cen dla gospodarstw domowych wskutek rewolucji łupkowej nie było trwałe. Aby udowodnić odwrotną tezę, Józef Dopke dokonuje przeliczenia cen gazu dla amerykańskich odbiorców na złotówki, co jest trochę pozbawione sensu. Nieco lepszym argumentem jest stwierdzenie, że ceny gazu oderwały się od giełdowych cen ropy naftowej. Jednak nie poparto tego żadnymi obliczeniami. Przede wszystkim jednak dowodzenie przez analogię (do USA) wymagałoby wykazania najpierw, że sytuacja naszych państw jest analogiczna. I tu niestety jest poważny problem, gdyż bardzo realne są obawy, iż ewentualne korzyści staną się kolejnym łupem rządzącej mafii, a społeczeństwu pozostaną jak zwykle koszty do pokrycia.

Niedawno FBI aresztowało Rossa Williama Ulbricht - właściciela portalu, na którym za bitcoiny można było kupić narkotyki, albo zlecić morderstwo (Silk Road). Przejęta została znacząca kwota bitcoinów (144tys o wartości setek milionów dolarów). Transakcje bitcoinem są anonimowe w tym sensie, że nie są znane strony transakcji. Jednak można uzyskać informacje o tym, jakie transakcje były wykonywane przez poszczególnych właścicieli (bez rozszyfrowania ich tożsamości). Wykorzystując te możliwości, dwaj matematycy izraelscy przeanalizowali domniemane transakcje przejętymi przez FBI pieniędzmi. Stwierdzili oni, że łańcuch transakcji między pierwszymi bitoinami w historii, a Silk Road jest bardzo krótki. Stąd podejrzenia, że między twórcą bitcoina, a Rossem Ulbrichtem mogą istnieć jakieś związki.

 

Niezależnie od tego, ile w tym obiektywnych informacji, a ile czarnego PR'u, historia Silk Road odsłania słabości kryptograficznej waluty. Nie leżą one jednak w samej idei takiej waluty, ale w założeniach systemu kreacji i wymiany.

 

 

 

Dzisiaj w „familijnym” teleturnieju telewizyjnym padło interesujące pytanie: o zdobyciu czego marzą młodzi ludzie? Najwięcej ankietowanych odpowiedziało (zapewne zgodnie z prawdą): o zdobyciu pracy. Kiedy to porównamy z marzeniami sprzed 35 lat (zob. film Kieślowskiego „Gadające głowy”), to otrzymamy właściwą miarę postępu, jaki dokonał się w naszym kraju.

 

"The Economist" podaje taką charakterystykę kraju: „chronicznie skorumpowany, dysfunkcyjnie zarządzany i posiadający pasożytniczą elitę”. Nie – to nie o Polsce, tylko o Ukrainie, która dodatkowo jest postrzegana jako „kraj bez tradycji własnej państwowości”, będący na krawędzi bankructwa. Dlatego bez względu na to, kogo Ukraina wybierze, wybranek (Rosja lub UE) weźmie sobie (według "The Economist") na głowę także wielki kłopot.

 

Gdyby chodziło jedynie o współpracę gospodarczą, to takie rozważania nie miałyby sensu, gdyż współpraca gospodarcza opiera się na wzajemnych korzyściach. Niestety integracja z UE ma charakter polityczny, więc nic dziwnego, że Ukraińcy boją się „europejskich standardów”, a europejscy ekonomiści "wielkiego kłopotu".

 

Szefowie COP19 twierdzą, że uzyskali więcej niż oczekiwano. Biorąc pod uwagę megalomańskie tezy w rodzaju „zrobiliśmy dużo dla […] ograniczenia wzrostu średniej temperatury w tym stuleciu o 2 stopnie”, można by się w ogóle tym nie przejmować. Jednak Polska z opinią „największego truciciela Europy” ma czego się obawiać. Ich „sukces” może przerodzić się w naszą klęskę. Pewnym optymizmem napawa to, że „państwa nie zostały zobowiązane do ustalenia celów redukcji emisji CO2, a jedynie swój wkład w globalną politykę klimatyczną”.