- Szczegóły
- Kategoria: Wybory prezydenckie w USA
Trump prezydentem? To się przecież nie zdarzy. Przecież organ polskiej ćwierćinteligencji zapewnia, że „według wszelkich sondaży nie ma on szans na wygranie z Hillary Clinton jesiennych wyborów prezydenckich”. O tym jaka jest grupa docelowa cytowanej gazety najlepiej świadczą następne dwa akapity:
„To jest człowiek kompletnie nieprzewidywalny”.
„Jest on zdecydowanym przeciwko TTIP oraz umowy o wolnym handlu z krajami Pacyfiku. – Uważa, że trzeba renegocjować wszelkie umowy międzynarodowe, bo to one sprawiają, że w USA znikają miejsca pracy. - Trump zapowiada, że chce zmusić Chiny do aprecjacji juana, a z Rosją twierdzi że zawrze "deal", ale nie mówi jaki”.
Jak pogodzić tą „nieprzewidywalność” z tak konkretnymi zamierzeniami?
Równie celna jest teza „Trybuny Ludu” o braku szans z Clinton. W ubiegłym tygodniu jeden z sondaży po raz pierwszy dał zwycięstwo Trumpowi. Gdy pytania sondażowe obejmowały opcję „zostanę w domu”, Hillary Clinton i Donald Trump uzyskali poparcie po 38%. Bez tej opcji – Trump wygrywa 41% do 39%. Co ważniejsze, Trump ma obecnie poparcie 73% Republikanów, podczas gdy 77% Demokratów popiera Clinton. Ale na Trumpa chce głosować aż 15% Demokratów, a tylko 8% Republikanów wybrałoby Clinton. A to było jeszcze przed tym, gdy establishment Republikanów zaczął zmieniać front. Trump zyskał już poparcie 41 delegatów niezależnych (mogą na konwencji głosować wedle swego uznania). Wielu szanowanych w partii polityków uznało, że nie wolno dopuścić do wybrania Clinton, a hasło „never Trump” jest wręcz obrzydliwe. W ślad za tym poszły rezygnacje konkurentów Trumpa.
Chyba więc najwyższy czas odpowiedzieć sobie na pytanie: jaka powinna być polityka Polski pozbawionej amerykańskiego protektoratu?
Polska nie może prowadzić wojny na dwóch frontach tocząc równocześnie nierówny bój z własną hołotą zwaną „elitą”. Albo trzeba się dogadać z Berlinem/Brukselą, albo z Moskwą. Pierwszy wariant jest lepszy z jednego względu: Targowica pozbawiona wsparcia „obrońców demokracji” w UE nie ma szans nawet z tak słabym państwem jakim jest obecnie Polska. Jednak dogadać się z naszymi „przyjaciółmi” z zachodu będzie trudno w opozycji do Rosji. Więc reset w stosunkach polsko-rosyjskich byłby wskazany w każdej sytuacji. Czy jednak nie zostanie to potraktowane przez Ukraińców jako zdrada? Chyba nie większa jak wysłanie tam Balcerowicza ;-). Problem Ukrainy nie może zostać pominięty. Można jednak wrócić do stanu sprzed zestrzelenia MH-17, kiedy Niemcy byli bliscy wynegocjowania potajemnie całkiem rozsądnego dealu. Polska musi prowadzić bardziej aktywną politykę zagraniczną – po prostu nie ma innego wyjścia. Im szybciej – tym lepiej. Jak mówi pismo: „król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju”.
Przy odrobinie szczęścia moglibyśmy służyć Trumpowi pomocą przy układaniu na nowo europejskich klocków.
Uczmy się przekuwać nasze słabości w siłę. Niejasny podział kompetencji między Prezydenta i rząd jest doskonałym sposobem do zmiany frontu. Nawet jeśli minister Waszczykowski nie jest jeszcze spakowany, to jego zdolność do podjęcia wielkiej gry jest co najmniej wątpliwa. Można więc pozostawić rządowi prowadzenie bieżącej polityki dyplomatycznej, pozostawiając strategiczne działania Prezydentowi. Jeśli ktoś nie jest uprzedzony, to dostrzega w nim wielki potencjał. Panie Prezydencie! Pora przerwać podróże po polskich powiatach (będzie na to jeszcze czas) i podjąć rolę Męża Stanu oraz Wielkiego Przywódcy.
- Szczegóły
- Kategoria: Wybory prezydenckie w USA
Wczorajszy dzień w kalendarzu wyborczym USA był dniem głosowania w stanie Indiana. U Demokratów wygrał Sanders, ale wynik Clinton jest na tyle dobry, że jej nominacja wydaje się przesądzona. Pomimo wielkiej nagonki medialnej na Trumpa, zyskuje on w głosowaniu więcej niż w sondażach. To wróży dobrze dla niego także w przypadku listopadowego starcia Trump-Clinton. Obecnie już niektóre sondaże dają mu zwycięstwo.
Tymczasem w prasie po staremu biadolą, że nominacja Trumpa może oznaczać:
- Sromotną porażkę z Clinton – co może przełożyć się na całkowitą utratę wpływów.
- Zniszczenie marki Partii Republikańskiej – przez co trudniej będzie wygrać następne wybory.
- Nominację człowieka któremu brak charyzmy i charakteru, aby być prezydentem.
Chyba jednak to są tylko medialne wojenki, skoro aż 41 niezależnych delegatów zadeklarowało już poparcie Trumpa (ci delegaci stanowią aktyw partii i mogą głosować na konwencji jak chcą).
Media martwią się, że Trump zniszczy trzy filary idei republikańskiej: liberalną ekonomię, społeczny konserwatyzm i militaryzm.
Jednak liberalna ekonomia jest już tak skompromitowana, że Trumpowi pozostanie tylko wziąć odkurzacz i posprzątać resztki tego śmiecia. Zarzut dotyczący konserwatyzmu jest oparty w zasadzie wyłącznie o jego rozwody (deklaruje swe poparcie dla „cywilizacji życia”). W kwestii militaryzmu – to chyba czas wyciągnąć wnioski z dotychczasowych interwencji, które przyniosły tak wiele zła. Trudno zresztą zrozumieć jak można pogodzić „społeczny konserwatyzm” z szerzeniem śmierci.
- Szczegóły
- Kategoria: Konserwatywna Polska
Konstytucja 3 Maja to była próba radykalnej reformy państwa. Strategia zarysowana wczoraj przez Prezesa Kaczyńskiego może prowadzić do równie radykalnych zmian. Jednak bardziej prawdopodobne jest to, że piękne plany i zamiary w zderzeniu z szarą rzeczywistością zmienią się w kilka zaledwie drobnych korekt.
A może bardziej odważne działania wymuszą wystąpienia młodych narodowców?
ONR to nie są żadni radykałowie!
Polityka to sztuka kompromisów. Radykalizm zaś polega na odrzuceniu kompromisu jako zasady. Ma być tak jak tego oczekujemy i koniec. Problem z ONR’em polega na tym, że młodzi ludzie nie wiedzą czego konkretnie chcą. Ich radykalizm sprowadza się zatem do odrzucenia kłamstwa. Kwestii kompromisu w ogóle nie dotyczy – bo nie ma mowy o kompromisie, póki nie ma dwóch dwa różnych stanowisk. Trudno zaś za polityczne stanowisko uznać hasła w rodzaju „a na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści”. Całkiem możliwe, że odebranie ONR-owi kapłana służyło właśnie temu: zabezpieczeniu się przed wypracowaniem czegoś bardziej sensownego. Póki tylko krzyczą – nie ma się co niepokoić – zwłaszcza gdy wykrzykują głupoty.
Może jednak radykalizm jest zbędny, bo w w demokracji naturalnym jest dążenie do kompromisów? Radykalizm w pewnym stopniu wymusza brak sensownej opozycji. Istotniejsze jest jednak to, że aktualnego porządku bronią siły, dla której polityczny dialog nie jest metodą działania:
1. Front oporu przeciw konserwatywnym zmianom w Polsce pokazuje, że Europa została opanowana przez ideologię liberalno-lewicową.
2. Korporacje chcą urządzić cały świat według chorych projektów typu TTIP.
3. Nad tym wszystkim dominuje światowy system finansowy, który prowadzi do coraz większego zniewolenia (władzy pieniądza).
Jeśli chcemy budować państwo wolności, sprawiedliwości i solidarności – to nie można godzić się na kompromisy, które uniemożliwiałyby realizację tego celu.
- Szczegóły
- Kategoria: Stan Bezprawia
Wczorajsze wystąpienie Prezesa Kaczyńskiego było bardzo dobre. Było to prawdziwe wystąpienie lidera. Od dawna opozycja oskarżała Jarosława Kaczyńskiego, że to on a nie Prezydent lub Premier kierują polską polityką. Więc lider rządzącej partii wystąpił i nie pozostawił żadnych wątpliwości że on tu rządzi. Jednocześnie stało się jasne, że przyjęty model polityczny jest bardzo skuteczny. Lider myśli w sposób strategiczny, gdy tymczasem rząd skupia się na praktyce rządzenia. Całość dopełnia Prezydent ze swoją troską o godność narodu i poszanowanie fundamentalnych wartości. Taka strategia działania wymaga dobrych wykonawców i Kaczyńskiemu udało się dobrać odpowiednich ludzi.
Strategia nakreślona przez Kaczyńskiego to droga ku państwu bezpieczeństwa, wolności, sprawiedliwości i równości. Realizacja tej strategii wymaga sprzeciwu wobec anarchii – także tej szerzonej przez przedstawicieli władzy sądowniczej.
Nawiasem mówiąc anarchia stała się niestety sposobem działania "opozycji" parlamentarnej. Jeśli w wyszukiwarce Google wpiszemy „Kaczyński pis wystąpienie”, to na pierwszym miejscu zamiast linku do tego ważnego przemówienia wyświetla się gęba Neumanna z PO i wyjęte z jego komentarza słowa „obłuda prezesa”, „himalaje hipokryzji”. Trudno budować cokolwiek pozytywnego przy takim ujadaniu „opozycji”.
Największym problemem jest jednak to, że za bardzo trafną diagnozą nie idą pogłębione analizy, które pozwoliłyby lepiej zrozumieć problem i znaleźć jego rozwiązanie. Tak było z bardzo dobrym wystąpieniem zapowiadającym drugą falę polskiego kapitalizmu. Można się więc obawiać, że tak samo będzie z powstrzymywaniem anarchii. Źródeł tej anarchii można bowiem doszukiwać się właśnie w Sejmie. To sejm buduje porządek prawny państwa prawników. Zapowiadana zmiana Konstytucji nic nie da, póki obywatel nie może z tą Konstytucją w ręce domagać się sprawiedliwości. Przekształcenie Polski w państwo prawa wymagałoby całkowitej zmiany procesu stanowienia prawa. Mamy XXI wiek. Nasza wiedza na temat tworzenia dobrych produktów jest niemała. Dlaczego młodzi ludzie potrafią z łatwością przyswoić sobie złożone niekiedy reguły gier komputerowych, a stają bezradni wobec reguł prawa? Bo producenci gier zadbali o to, by to były dobre produkty. Służy temu organizacja przedsiębiorstwa, metodologia produkcji i zasady projektowania nakierowane na użyteczność. Proces legislacyjny przypomina metodologie tworzenia oprogramowania komputerowego sprzed 50 lat. Kolejne fazy produkcji to coraz więcej dokumentacji, która tworzy coraz trudniejszą do zmiany strukturę. Jeśli nawet próbowano by na koniec zrobić test użyteczności (zrozumiałości zapisów), to co zrobić z krytycznymi uwagami? Czy szary obywatel ma być ważniejszy niż tabuny ekspertów, którzy wcześniej analizowali projekt? Odpowiedź twierdząca warunkuje możliwość budowy państwa prawa. Przyjęcie takiej właśnie perspektywy przez polskich polityków wydaje się niemożliwością. Dlatego wystąpienie Prezesa Kaczyńskiego pozostanie tylko pięknym słowem, które niestety ciałem się nie stanie, a prawnicza anarchia będzie miała nadal cieplarniane warunki.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Holenderski Greenpeace ujawnił treść dokumentów związanych z TTIP. Żaden polski portal informacyjny się tym nie interesuje. Na onecie jak zwykle poziom niemieckiej kultury „morda”, „chamstwo”, „bujne życie”, „komunia w wersji de lux” i oczywiście Skoda Fabia już w salonie. Podobnie na dziennik.pl (kpiny z Macierewicza, „mocno dostało się Dudzie”, pijana czternastolatka i nowy Volkswagen). Według „Faktu” Szydło zdradza kiedy rezygnuje. Na głównej stronie wp.pl tropią nepotyzm ministra Radziwiłła. To samo w szmatławcu Michnika. „Trybuna Ludu” Hajdarowicza dba o pluralizm. Raz się dostaje pisiorom, a drugim razem Trumpowi (dziś akurat padło na Amerykanina).
Nigdzie ani słowa o TTIP – choć to przecież układ mogący przesądzić o przyszłości Europy na dziesięciolecia! Zupełnie inaczej jest w mediach niemieckich. Polskojęzyczne dw.de po staremu daje jakiegoś Wajdę co to „nie o take Polske walczył” (starość jednak bywa straszna), ale już w wersji anglojęzycznej informuje o przecieku. Obszerną analizę na swoich stronach przeprowadza Sueddeutsche Zeitung. Tytuły mówią same za siebie:
„USA chcą mieć wpływ prawodawstwo europejskie”, „Ameryka wywiera presję większą niż kiedykolwiek”, „Rzeczywistość negocjacji TTIP przekracza najczarniejsze przeczucia” etc.. Na samym wierzchu zaś: „Merkel wzywa do szybkiego porozumienia”.
Najważniejszy deal jaki się kroi, to import do Europy GMO w zamian za umożliwienie ekspansji niemieckich samochodów do USA (może więc kłopoty Volkswagena to nie jest przypadek?).
Czyli zyskają Niemcy i Amerykanie – a stracą producenci zdrowej żywności – czyli Polska. Teraz już wiadomo dlaczego antypolskie GW-no ma dzisiaj przekaz dnia: „ekorolnictwo jest dla rozpieszczonych dzieci społeczeństwa dobrobytu”.
Źródło ilustracji:
http://www.globalresearch.ca