Porozumienie Rosji z państwami OPEC dotyczące ograniczenia wydobycia ropy naftowej obejmuje dostawców 73% tego surowca. Ceny, które i tak rosną od kilku tygodni mogą wzrosnąć jeszcze bardziej. Zdaniem analityków amerykańskiego ośrodka Stratfor z uwagi na rozbieżne interesy producentów nie ma jednak „widoków ani na solidne porozumienie wielu krajów o ograniczeniu wydobycia ropy, ani na trwałe wzrosty cen surowca”. Innego zdania jest Christoph Frei, sekretarz generalny Światowej Rady Energetycznej który twierdzi, że „jest wysoce prawdopodobne, że w tym roku będzie się wahać w zakresie 40-60 dolarów za baryłkę”.

Rosja umiejętnie rozgrywa także kartę gazową. Razem z Niemcami kontynuują budowę Nord Stream 2. Podgrzewanie atmosfery „zagrożenia demokracji” w Polsce bez wątpienia ułatwia ignorowanie jasnego stanowiska naszego państwa w tej sprawie. Opinia o wyłącznie politycznych celach tej inwestycji znalazła potwierdzenie w raporcie ekspertów niemieckich, według którego „istniejąca obecnie sieć gazociągów w zupełności wystarczy, aby nawet w przypadku kryzysu spowodowanego przerwaniem dostaw z kraju spoza Unii zapewnić krajom członkowskim dopływ surowca”.

Tymczasem w Polsce nadal posiadane surowce energetyczne są przedstawiane jako problem, którego szczęśliwym trafem udało się właśnie częściowo pozbyć na rzecz Australijczyków. Bo w przeciwieństwie do kopalń na Śląsku Bogdanka rozwija się znakomicie, więc trzeba jej „pomóc”. Za kilka lat złoża będą się wyczerpywać i będzie będzie zwalniać górników.

Opiniotwórcza gazeta udostępniła poczesne miejsce swojej strony internetowej dla wywodów jakieś paniusi na temat psychiki Prezesa Kaczyńskiego. Fakt, że Jarosław Kaczyński jest nieszczęśliwy i samotny ma coś tam tłumaczyć. Jeśli ktoś ciekaw – nich czyta. Inni mogą poświcić ten czas na chwilę zadumy….

Tego typu argumentacja ad personam jest często spotykana w internecie. Jednak internet to medium dwustronne i każdy musi się liczyć z adekwatną reakcją. Gdy erystyka przeradza się w czystą nienawiść, a miejsce oceny zdarzeń zajmuje zwykłe chamstwo – autor wypowiedzi zyskuje miano trolla, którego należy unikać. Następuje też samoistna segmentacja użytkowników i wchodząc na określone strony mniej więcej wiemy, czego się spodziewać. W tradycyjnych mediach każda publikacja przechodzi proces redakcyjny który powinien być bardziej skuteczny, ni ten "społecznościowy". Dlatego takie chamstwo nie powinno mieć miejsca w „opiniotwórczej” gazecie. Skąd więc te wynurzenia jakieś nowoczesnej paniusi?

Chamstwo elit

To co zdarzyło się w Polsce w ubiegłym roku i co obecnie dzieje się w USA ma charakter przemian cywilizacyjnych. Świat został podzielony na ludzi zaradnych, którzy mają prawo opływać w luksusie, nieudaczników obwiniających innych o swe niepowodzenia i całą resztę, która w obawie przed ewentualną rewolucją popiera polityków dbających o komfort zaradnych i trzymających za twarz nieudaczników. „Elity” sprawując „rząd dusz” dbają o to, aby ten system był stabilny i żadne zmiany nie naruszyły jego fundamentów. System zaczął się walić, gdy „właściciele świata” stali się zbyt pazerni i ilość „nieudaczników” zaczęła gwałtownie rosnąć. Zbiegło się to w czasie z upowszechnieniem internetu i mediów społecznościowych, które sprawiły, że te „elity” przestały być skuteczne. Młodzi ludzie żyjący w obrębie całej cywilizacji zachodniej postrzegają słowa „zakłamany” i „establishment” jako bliskoznaczne. Wyszukiwarka Google zwraca 218mln stron zawierających słowa establishment i kłamstwo (ang. „lie”). Na pierwszym miejscu strona na której ktoś dowodzi, że skuteczność Donalda Trumpa wiąże się z tym, że obnaża hipokryzję Republikanów. Odtrącone „elity” stają się zbędne. Gdy zaczynają walczyć o swój byt widać, kto tu naprawdę jest nieudacznikiem i chamem.

Globalne społeczeństwo sieci

Gdy czyta się wypowiedzi zwykłych młodych ludzi – widać, że my naprawdę się nie różnimy. Młodzi Polacy zagłosowali przeciw elitom, zdając sobie doskonale sprawę z wad PiS. Młodzi Amerykanie nie mają złudzeń co do Donalda Trumpa. Jednak chcą, żeby wreszcie ktoś pogonił te cyniczne „elity” dla których liczy się wyłącznie interes korporacji. To co mówi Trump i co mówią zwykli Amerykanie jest spójne. Ten sam język i podobne poglądy. Polityk nie może być „c***pą”. Jeśli Putin jest dobry dla Rosji, to Trump będzie dobry dal USA. Pieprzyć resztę świata. Pieprzyć polityczną poprawność. Pieprzyć waszyngtońskie elity. Donald Trump jest taki jak współczesna Ameryka – arogancka i głośna. Jego wybór to zrzucenie maski, a tylko to może być początkiem odrodzenia.

To nie są głosy „nieudaczników”, ludzi nie rozumiejących co się dzieje, niewykształconych z małych miast. Więcej w nich trzeźwego opisu rzeczywistości, niż w uczonych analizach think-tanków. Ciekawe, czy po wyborach – podobnie jak w Polsce – dziennikarze zamiast pójść na budowę i zapytać robotników o komentarz będą sadzać przed kamery zakłamanych profesorków, którzy tyle mają do powiedzenia o współczesnym świecie, co archeolodzy o dinozaurach. Wszyscy normalni ludzie mają już dość tej głupiej „elity”. Ich plucie na Donalda Trumpa jest tak samo skuteczne jak plucie polskiej swołoczy na Jarosława Kaczyńskiego – dalszy wzrost poparcia. Paradoksem jest to, że współczesna młodzież potrafi połączyć ponadnarodową współpracę z narodową dumą. Jest dumna z bycia Polakiem, Amerykaninem, Rosjaninem, Niemcem. To też jest oręż walki z „eliciarnią”, która potrafi być dumna co najwyżej z wielkości swego bogactwa, albo ilości publikacji których nikt nie czyta.

Dlaczego Amerykanie głosują na Trumpa? Intelektualista amerykański z polskim politykiem zastanawiają się nad tym na łamach „Rzeczpospolitej”. Ich artykuł rozpoczyna się od totalnej krytyki Partii Republikańskiej, która nie wyciągnęła wniosków z poprzednich porażek. Kończy zaś ubolewaniem, że ludzie nie głosują tak jak sobie partyjni działacze życzą. No jak to jest możliwe? Czytajcie Jędrzeja Bieleckiego – on wam wszystko wytłumaczy. To „spauperyzowani” nieudacznicy obwiniają rządzących o swe porażki. Przecież wiadomo, że wszędzie na świecie złym rządom winni są ci nieudolni, którzy nie rządzą. Inaczej ludzie w Polsce nie popieraliby PiS ;-). Nawiasem mówiąc w świecie Jędrzeja Bieleckiego Amerykanie mają większe zmartwienia, niż Trump. Sen z powiek spędza im Trybunał Konstytucyjny w Polsce. Polska to chyba ostatni obok Wielkiej Brytanii znaczący kraj w Europie, gdzie blask imperium nie słabnie. Z całą pewnością więc atakowanie proamerykańskich władz w Polsce z powodu jakichś głupich prawników (żeby to przynajmniej byli prawnicy amerykańscy ;-)) leży w amerykańskim interesie. Bielecki w tekście nawet opisuje, że problemem jest podatek bankowy, który może uszczuplić wpływy instytucji z NYC – ale jakoś nie skojarzył.

Amerykanie decydują właśnie o tym, czy nadal pieniądze będą rządziły światem. Trump nie jest aniołem i ma wiele wad – tak jak polski PiS. Jednak społeczeństwo amerykańskie też nie chce, aby ich kraj działał w interesie wąskiej grupy „panów świata”. Rządy pieniądza powodują, że miejsce dynamicznego rozwoju zastąpiła hegemonia, prowadząca nieuchronnie do zmierzchu imperium.

 

Sytuacja w USA jest podobna jest do sytuacji w Polsce. Wczoraj tłum protestujących przeciw „mowie nienawiści” Trumpa w Chicago był tak zdeterminowany, w demonstrowaniu swojej nienawiści do kandydata, że pierwszy chętny pojawił się o 3 rano. Spotkanie z Trumpem miało się rozpocząć o 6 po południu, ale ten je odwołał.

 

Jest oczywiste, że pragniemy wiedzy niesprzecznej. Wiedza sprzeczna nie jest bowiem żadną wiedzą, skoro przeczy temu co sama kiedy indziej twierdzi (*).

Dobrze, że autor tych słów, wybitny polski logik Andrzej Grzegorczyk nie dożył dzisiejszych czasów. Dzisiaj dowiadujemy się, że są w naszym państwie osoby, dla których logika nie ma znaczenia. Oni są bowiem „niezależni”. Ta ich niezależność oznacza niestety pogardę dla prawdy.

 

Cóż to jest prawda?

Chrystus rzekł do Piłata, ż przyszedł na świat dać świadectwo prawdzie. Piłat – przedstawiciel potężnego cesarstwa – miał prawo wątpić w sens prawdy. Wydawało się wówczas, że siła polityczna i militarna jest potężniejsza od prawdy. Jednak prawda zatriumfowała. Dzisiaj jesteśmy mądrzejsi i wiemy dość dobrze co to jest prawda. Nie może więc być żadnego usprawiedliwienia dla głupoty. Nie wolno nam umywać rąk.

Prawdę wyrażamy w zdaniach języka opisujących pewną rzeczywistość. Te zdania nie mogą sobie przeczyć. Nie możemy twierdzić, że coś istnieje i równocześnie nie istnieje. Ta zasada niesprzeczności od czasów Arystotelesa jest uznawana za fundamentalną (choć Janowi Woleńskiemu się wydaje, że jest ona kwestionowana). Dla każdego zdania istotne jest jego znaczenie, czyli semantyka. Zdania o świecie odnoszą się do rzeczywistości. Dzięki polskim logikom rozumiemy, że tak naprawdę dysponujemy jedynie opisem (modelem) rzeczywistości, a prawdziwość większości zdań rozważamy w odniesieniu do tego opisu (posługując się metajęzykiem).

 

W kolejnej debacie prezydenckiej w USA Hillary Clinton musiała zmierzyć się z zarzutami dotyczącymi jej działalności na stanowisku Sekretarza Stanu. Prowadzący debatę dziennikarz zapytał ją, czy zrezygnuje z wyścigu, gdy zostaną jej postawione zarzuty związane z ujawnieniem tajemnicy państwowej w korespondencji mailowej. Clinton uchyliła się od odpowiedzi – twierdząc, że do tego nie dojdzie. Drugie pytanie było jeszcze trudniejsze – bo dotyczyło jawnego kłamstwa na temat ataku na amerykańską placówkę dyplomatyczną w Bengazi.

Sprawa jest bowiem dość jasna: Amerykanie ginęli, a Clinton kłamała. Śledztwo senackiej komisji ujawniło, że „przedstawiciele administracji Baracka Obamy kłamali tej sprawie, twierdząc m.in., że zamach na konsulat poprzedziły demonstracje przeciwko bluźnierczemu filmowi. Według przygotowanego raportu, atak został przygotowany przez Al-Kaidę Islamskiego Maghrebu, Al-Kaidę w Iraku oraz egipską organizację Jamal. Kluczową rolę w przeprowadzeniu akcji odegrali Faraj al-Szalabi i były więzień Guantanamo - Sufian bin Qumu. W operację włączyli się m. in. libijscy agenci”.

W sprawę zamieszane było CIA, która „próbowała przejąć składy broni obalonego dyktatora Muammara Kaddafiego. Zabezpieczona w ten sposób broń miała trafić do grup walczących z syryjskim reżimem. Część sprzętu przetransportowano do Turcji, później trafił on w ręce dżihadystów”.

Przed komisją stawała także Clinton, ale podobno wyszła z niego obronną ręką. Jednak wśród jej maili wysyłanych do córki w tym samym czasie, gdy publicznie kłamała, znaleziono informację że faktycznym sprawcą zamachu była Al Kaida.

Buczenie publiczności uniemożliwiło dziennikarzowi drążenie tematu – ale w ewentualnym starciu z Trumpem chyba tak łatwo ikonie zakłamanych elit nie pójdzie.