Janusz Korwin-Mikke protestował w PE przeciw jednolitym biletom słowami „Ein Reich, ein Volk, ein Ticket” (Jedna Rzesza, jeden naród, jeden bilet), unosząc przy tym rękę w geście hitlerowskiego pozdrowienia. No i w czym problem? Chyba głównie w tym, że polski Minister Spraw Zagranicznych skorzystał z okazji, aby zademonstrować mentalność parobka: Schetyna w imieniu Polski przeprosił też Europę, Parlament Europejski i wyborców Janusza Korwin-Mikkego za jego zachowanie.

Czy pan Schetyna słyszał może, żeby na przykład rząd Wielkiej Brytanii przepraszał za Nigela Farage?

Skoro pan Schetyna tak lubi przepraszać, to może Polaków też by przeprosił – na przykład za swojego kolegę Palikota? Oczywiście takich przeprosin nie będzie. Bo parobek czuje respekt tylko przed swoim panem. A kto jest panem polityków PO – to chyba wiadomo.

 

 

W Parlamencie Europejskim odbyło się rytualne sekowanie greckiego premiera. Poprzednio tak atakowano Victora Orbana. Teraz będąca w trudnej sytuacji Grecja bardziej nadaje się na chłopca do bicia. Polskim mediom szczególnie spodobało się wystąpienie byłego premiera Belgii, który wzniósł się na wyżyny hipokryzji, zarzucając greckiemu premierowi uchybienie europejskiej zasadzie kompromisu. Nie za bardzo wiadomo na czym ten „kompromis” miałby polegać, skoro dotąd Grecja robiła to, co od niej oczekiwano, albo na co się zgadzano (łącznie z fałszowaniem statystyk) – z dość marnym skutkiem. Może teraz dla odmiany Belgia zaczęłaby „bolesne reformy” redukując swój horrendalny dług publiczny (przekraczający 100% PKB)? To chyba byłby jakiś kompromis?

Wobec wzrostu nienawiści między narodami Europy, jakiego nie było na starym kontynencie od czasów wojny, takie seanse jak wczoraj w PE muszą niepokoić. To „świali ludzie” liderujący Europie powinni się zdecydować na jakiś kompromisowy poziom hipokryzji. Inaczej projekt pod nazwą Unia Europejska rozleci się z wielkim hukiem.

Jeśli jednak ma rację Paul Craig Roberts, który uważa, że te mapety i tak odtańczą swój grecki taniec w takt muzyki granej z Waszyngtonu, to ich zachowanie staje się zrozumiałe. Jakoś muszą odreagować. Dla USA Grecja w UE i NATO jest ważniejsza, niż to co myślą i mówią Ukochani Przywódcy – łącznie z „matką Europy” Angelą Merkel. Grecy pewnie o tym wiedzą, ale muszą zachować pozory = bo po co drażnić silniejszego przeciwnika. Dlatego grecki minister zanotował sobie „unikać triumfalizmu” - co zostało w TVP skomentowane jako schodzenie na ziemię po euforii wygranej!

 

Zobacz list Greków do EUROGUPY.

2015-07-01

2015-07-02

2015-07-03

2015-07-04

2015-07-05

2015-07-06

2015-07-07

2015-07-08

2015-07-09

2015-07-10

2015-07-11

2015-07-12

2015-07-13

2015-07-14

2015-07-15

2015-07-16

2015-07-17

2015-07-18

2015-07-19

2015-07-20

2015-07-21

2015-07-22

2015-07-23

2015-07-24

2015-07-25

2015-07-26

2015-07-27

2015-07-28

2015-07-29

2015-07-30

2015-07-31

Do niedzieli mają się rozstrzygnąć losy Grecji. Według Reutersa Jean-Claude Juncker powiedział, że "są tacy, w Unii Europejskiej, którzy otwarcie lub potajemnie pracuje do wykluczenia Grecji ze strefy euro". Prawdopodobnie chodziło o ministra finansów Niemiec. Jednak Angela Merkel wyraziła bardziej ugodowe stanowisko: nowy program pomocowy dla Grecji powinien być zaplanowany na dwa lata. Przy jego opracowaniu zapewne będzie uwzględniona kwestia możliwości obsługi greckiego zadłużenia – powiedziała, zastrzegając jednak, że nie może być mowy o redukcji długu, gdyż nie pozwalają na to unijne traktaty. Kanclerz Niemiec poinformowała również, iż prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi zapewnił, że jego instytucja będzie wspierała greckie banki, aby dać czas unijnym przywódcom do niedzieli na podjęcie decyzji.

Może wpływ na to miały naciski ze strony USA, Japonii i Chin. Państwa są zainteresowane pozostania Grecji w strefie euro. Zastrzeżenia w kwestii traktatów nie muszą dotyczyć zadłużenia w MFW. Poza tym istnieją sposoby zmiany warunków zadłużenia, bez jego formalnego zmniejszania. Istnieje więc duża szansa, że w zostanie wypracowany plan, który będzie rzeczywistą pomocą dla Grecji w wyjściu z kryzysu. Co prawda wszystkie polskie media mówią o fiasku i gotowości UE na „grexit”, ale happy end jest dużo bardziej prawdopodobny.  

Wczoraj przez moment rubel staniał wobec dolara do poziomu ponad 57 RUB/USD. Zaraz potem wrócił do poziomu otwarcia, a nawet się wzmocnił. Ale ta chwila wystarczyła, by eksperci orzekli: „Rubel pada razem z Grecją”. Na dodatek ten chwilowy spadek według nich wynosił aż 7% (w rzeczywistości nieco ponad 3%). Rubel zachowuje się w miarę stabilnie i przez ostatni miesiąc dzienna zmiana kursu tylko kilka razy przekroczyła 1%. Jego wartość jest prawie taka jak miesiąc wcześniej -  i to pomimo spadku cen ropy! Co innego złoty, który podlega perturbacjom, a ostatnio coraz częściej tanieje. Frank szwajcarski na powrót kosztuje ponad 4 PLN.