Czasy, gdy to co dobre dla General Motros, było dobre dla Ameryki dawno się skończyły. Obecnie zyski korporacji biją kolejne rekordy wszech czasów. Jednak zyski te są między innymi uzyskiwane dzięki malejącemu udziałowi pracowników w generowanych dochodach. Poza tym są wykorzystywane do przejmowania coraz większej części dóbr. Dla gospodarki opartej na konsumpcji jest to działanie szkodliwe. Portal businessinsider.com ilustruje ten problem w odniesieniu do gospodarki amerykańskiej dwoma wykresami. Pierwszy przedstawia stosunek zysków korporacji do PKB:

profits as a percent of GDP

 Drugi pokazuje wynagrodzenia jako procent PKB:

wages as percent of GDP

W konkluzji napisano, że obsesja na punkcie generowania zyskow prowadzi do zbudowania państwa z kilkoma milionami panów i 300 milionami wyrobników.

Ostatnie dane statystyczne dotyczące bezrobocia w USA są bardzo optymistyczne. W styczniu bezrobocie spadło poniżej 7%. na ile jednak jest to wynik realnego ożywienia gospodarczego, a na ile sztuczek statystycznych? Paul Craig Roberts twierdzi, że raczej to drugie – statystyki nie ujmują ludzi, którzy zniechęceni przestają szukać pracy. Sam fakt „podrasowywania” statystyk w ten sposób nie ulega wątpliwości. Dyskusyjna jest jednak skala tego zjawiska. Według danych publikowanych przez publikowanych przez portal shadowstats.com, bezrobocie stale rośnie, zamiast spadać. Zupełnie co innego wynika z danych opublikowanych przez businessinsider.com.

labor force

 Tylko 11% ludzi, którzy przestali być po roku 2007 klasyfikowani jako siła robocza (podstawa statystyk) deklarowało zniechęcenie szukaniem. Najwięcej z nich przeszło na emerytury lub renty. Aż 2,5mln wróciło do szkoły.

Te dane nadal nie pozwalają jednak uchwycić realnej skali problemu. Aby wyeliminować wpływ metodologii można policzyć procent bezrobotnych w stosunku do całej populacji. W USA ilość bezrobotnych wynosi 10,855 mln, co stanowi 3,5% ludności. Dla porównania w Polsce mamy 2,1mln bezrobotnych, co stanowi 5,5% ludności. Oczywiście to są tylko bardzo zgrubne szacunki, a krytycy oficjalnych statystyk podają szereg innych argumentów. Niemniej na tle Polski sytuacja w USA wygląda o wiele lepiej.

W komentarzu businessinsider.com zwraca uwagę jeszcze jedna kwestia. Polemika z krytykami oficjalnych statystyk jest skierowana do „pewnych osób”. Oni sobie najwyraźniej (jeszcze?) nie zasłużyli na bycie nie-anoniomwymi. Ale już nie można ich zdania ingerować.....

Po tym jak minister Sikorski otarł się o nobla, strasząc Ukraińców stanem wojennym, mamy kolejną rewelację: „Polskie innowacyjne firmy mogą powtórzyć sukces Google'a czy Apple'a”. Oczywiście nie chodzi o stworzenie globalnej firmy, wyznaczającej trendy rozwoju nowoczesnej gospodarki. Dzięki wsparciu „Narodowego Centrum Badań i Rozwoju” już niedługo jakaś polska innowacyjna firma ma szansę zadebiutować na nowojorskiej giełdzie!

Bez wsparcia NCBiR bliską wejścia na tą giełdę jest firma Asseco Poland, ze swym innowacyjnym „Programem Płatnika” ;-).

Ponoć raz do roku – w Noc Wigilijną, zwierzęta mówią ludzkim głosem. Podobne zdolności przejawia MFW – kiedy pojawia się okazja, by kogoś wydoić. Wielki kraj z żyznymi ziemiami na wschodzie Europy, to nie lada gratka, więc i cuda muszą być nadzwyczajne. MFW opublikowała właśnie tekst, który podważa zasady, jakie dotąd przyświecały tej instytucji. Jej działalność od dawna budzi kontrowersje, które dobrze wyraża pokazana obok ilustracja (źródło). Jak to z karykaturami bywa – obraz jest nieco przejaskrawiony, gdyż MFW nie miażdży całych społeczeństw. Zawsze pojawia się grupa beneficjentów na tyle duża, by zapewnić akceptację programów stawiających dobro abstrakcyjnej gospodarki (z całkiem realnymi zyskami finansistów) ponad dobrem ogółu społeczeństwa. We wskazanej publikacji pojawia się natomiast teza, że wzrost nierówności nie jest dobry dla gospodarki. Nawet więcej: że opodatkowanie bogatych to dobry pomysł!

 



 

US corporate non-fin unit costs (labour, interest etc) - Minack, Morgan StanleyPod koniec XX wieku stało się jasne, że automatyzacja, globalizacja i nasycenie rynku produktów konsumpcyjnych musi skutkować zmniejszaniem się ilości miejsc pracy w przemyśle. Ekonomiści głosili wówczas tezę, że w to miejsce rozwijać się będą usługi. W Polsce po roku 1989 nie brakowało głosów, że wysoki udział przemysłu w naszym PKB świadczy o zacofaniu gospodarczym (tak samo jak udział rolnictwa).

Tymczasem produkcja dynamicznie rośnie w Azji, która staje się centrum gospodarczym świata. Równie dynamicznie rośnie bezrobocie w Europie i USA. Stąd naturalnym wydaje się postulat rezygnacji z promowania gospodarki nastawionej na usługi.

Reindustrializacja Europy ma być sposobem na kryzys. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki o reindustrializacji zaczęli mówić wszyscy – ze strażnikiem żyrandola na czele. Trwało to tak mniej więcej do połowy lutego, gdy PiS ogłosił swój program (zawierający wezwanie do reindustrializacji Polski). Wtedy się okazało, że to wprost kojarzy się z czasami Gierka i krótko mówiąc czysty obciach.....