- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Wybór liberalizmu jako nowej „platformy” na której J. Gowin chce wjechać na szczyty władzy, to ciekawy eksperyment. Dotychczasowe próby tego rodzaju pokazywały, że społeczeństwu polskiemu liberalizm nie jest bliski. Jednak to były próby liberałów-aferałów z KLD/PO, albo liberałów-kabareciarzy spod znaku JKM. Teraz ma być na poważnie – pod egidą intelektualisty Gowina.
Dobrym wprowadzeniem do tego eksperymentu jest porównanie z sytuacją za naszą zachodnią granicą dokonane przez Rafała Wosia: „W sumie nic nowego. Po raz kolejny okazało się, że rządzenie jest najlepszym testem dla tanich populistycznych obietnic. Również tych liberalnych. I wtedy okazało się, że bez obniżek podatków i straszenia państwem niemieckim liberałom nie zostało nic. Poza głęboką pustką programową”.
Niestety w przypadku Gowina nie mamy takiej czystej sytuacji. Pustka programowa ma zostać przykryta figowym listkiem konserwatyzmu. Dawniej politycy spierali się głównie o to, czy ważniejszy jest wzrost gospodarczy, czy sprawiedliwość społeczna. Teraz można ich podzielić na dwie kategorie: tych, którzy obiecują mądrzejsze rozwiązania gospodarcze, a po dojściu do władzy zamiast tego niszczą tradycyjne społeczeństwo oraz tych, którzy obiecują chronić tradycyjne społeczeństwo w zamian za rezygnację z aspiracji gospodarczych ludzi, którzy chcieliby godnego życia dla wszystkich. Niemcy są pod tym względem wyjątkiem, bo mimo wszystko pozostał tam ślad po Erhardzie.
Eksperyment Gowina można więc krótko scharakteryzować pytaniem: czy Polacy raz jeszcze dadzą się nabrać?
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Cieszy się elita, cieszą media. Poseł Gowin tworzy partię. Hurra, hurra, hurra! Poseł Gowin był do niedawna wiernym członkiem mafii, ale nagle łuski spadły mu z oczu i ujrzał, że Tusk jest be! Cieszmy się wszyscy ze szczęścia Gowina. Tylko czy aby na pewno wśród Polaków nie ma nikogo, komu łuski spadać nie musiały? A może nie było żadnych łusek? Może Gowin to cwaniak , który dostrzegł szansę w słabości aktualnego Capo Tutti di capi? A może to dureń, który wstąpił do PO wierząc w bredzenie o „obywatelskości”? A może to tchórz, który wprawdzie był krytyczny i brzydził się, ale tak prywatnie?
Czy my w ogóle musimy się nad tym zastanawiać?
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Teoretycznie rzecz biorąc, katolik powinien żyć w prawdzie. Dotyczy to także katolickich dziennikarzy. Nie powinni się okłamywać – bez względu na intencje.
Katolicki dziennikarz Terlikowski komentuje sprawę odebrania dzieci rodzinie Bajkowskich: 'jeśli ludzie odpowiedzialni za odebranie Bajkowskim dzieci, nie poniosą odpowiedzialność za swoje pochopne wnioski to znaczy, że żyjemy w państwie totalitarnym'.
To okropnie infantylne stanowisko. Pojedyncze zdarzenie nie przesądza o tak poważnych sprawach. W Szwecji tandem sąd – psychologowie ma o wiele więcej na sumieniu, niż czasowe pozbawienie rodziców praw rodzicielskich. Skazano człowieka za wielokrotne morderstwa, a po latach …. sorry – pomyliliśmy się. Czy z tego powodu Szwedzi uznają swe państwo za totalitarne, czy też będą dociekać do doprowadziło do tego skandalu, aby zabezpieczyć się przed takimi sytuacjami w przyszłości?
To jest istota problemu: jeśli obywatele uznają państwo za demokratyczne, to są skłonni uznawać błędy w jego działaniu za „wypadek przy pracy”, który wymaga refleksji i naprawy. Gdy uznają je za totalitarne, to każdy taki przypadek traktują, jako potwierdzenie swej opinii. Polskie władze długo i wytrwale pracowały na to, aby obywatele uznali, że to nie jest ich państwo. Natomiast znaleźć kogoś, kto uważa polskie sądy za „wymiar sprawiedliwości” własnego państwa to wielka sztuka.
Pan Terlikowski też nie zastanawia się nad tym, jakie wnioski wyciągnąć z zaistniałej sytuacji, bo doskonale wie, że to sprawa systemu, który jest nie do ruszenia.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
W porównaniu z „Trybuną Ludu” współczesna „Rzeczpospolita” wypada odrobinkę mniej optymistycznie. Gdzież ta radosna twórczość w rodzaju „Dla budowy młode dłonie, / Dla budowy młoda myśl. / Potrafimy jutro bronić / Tego, co tworzymy dziś”?
Trochę wpływ na to mają czynniki obiektywne (jedyni yuppies jakich spotyka się w stolycy nie bardzo mówić po polski). Trochę ta wredna opozycja, której jedynym sukcesem jest rozpropagowanie pojęcia „leming”. Ale też - nie bójmy się samokrytyki – winna jest nieudolność rewolucyjnych ideologów. Manifesty Koźmińskiego czy innego Krzemińskiego nie są porywające.
Ale oto jest (a nawet yes, yes, yes) pierwsza jaskółka: „Nie emigruja bo kochaja Polske”. Za komuny moglibyśmy powiedzieć: „dobrze gada – dać mu wódki”. Teraz młodzi politycy chwalą się sami: dobrze gadamy, dać nam waadzę. Zwykli młodzi ludzie, którzy chcieliby po prostu założyć rodzinę oraz godnie żyć i pracować we własnej ojczyźnie nie mają aż takich ambicji. Dlatego sami sobie są winni – górą będą jak zwykle ci, którzy czują rewolucyjnego ducha. Trochę tylko martwi ich dyskusyjna awangardowość. Na przykład hasło „Działamy ponad podziałami” brzmi jak parafraza z „nie róbmy polityki, budujmy mosty”. A to była mądrość minionego etapu.
- Szczegóły
- Kategoria: Polemiki
Filozof Zbigniew Mikołejko zastanawia się w wykładzie dla młodzieży, dlaczego zło fascynuje ludzi bardziej, niż dobro.
Takie przedstawienie problemu sugeruje, jakoby oczywista była ta fascynacja złem, a problemem były jedynie przyczyny tego stanu rzeczy. Tak jednak przecież nie jest. Uniwersalną cechą człowieka jest chęć bycia dobrym. Zdarzają się niekiedy osoby rzeczywiście zafascynowane złem i świadomie zło czyniące. Są to jednak przypadki wyjątkowe i raczej należałoby je rozważać w kategoriach dewiacji (odchyleń) niż normy. Historia ludzkości pełna jest za to bohaterów, którzy poświęcali się dla dobra ogółu. Nawet gdy z perspektywy historii oceniamy jakieś decyzje lub zdarzenia, jako wynik dominacji zła, to raczej mamy do czynienia z brakiem wiedzy niż świadomym wyborem.