- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Polskie Radio donosi, że „Polski smartfon podbija Europę”. Nasze media jakoś bardzo ostatnio łakną dowodów sukcesów naszej gospodarki. Nie podano żadnych dowodów tego „podboju”, a wartość dodana polskiej firmy w tym produkcie nie jest oszałamiająca.
Optymistyczne jest to, że w branży IT można wskazać przykłady polskich firm, które rzeczywiście tworzą zaawansowane technologicznie rozwiązania, sprzedawane na całym świecie. Ale one ze względów marketingowych nie chcą się chwalić tym, że są z Polski (!).
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Od tygodnia ceny akcji firmy Facebook notowanej na Nowojorskiej Giełdzie spadły o kilka procent i wynoszą obecnie niecałe $54 za akcję. Stało się tak pomimo tego, że zyski firmy stale rosną, a dokonane ostatnio usprawnienia w algorytmach promowania pozwolą przejąć zyski zgarniane dotąd przez "specjalistów od social media". Jako przyczynę tych spadków podaje się zapowiedź sprzedaży 41.4mln akcji przez Marka Zuckenberga. Jego udziały zmniejszą się tym samym z 58.8% do 56.1%.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że cena akcji w chwili wejścia na giełdę wynosiła $38 i zaraz po debiucie gwałtownie spadła. Drobni akcjonariusze uważali się za skrzywdzonych. Padały też oskarżenia o manipulacje (nie podano do publicznej wiadomości wszystkich danych, a Mark Zuckenberg sprzedał znaczną część swoich akcji w dniu debiutu). Fachowcy wskazywali na to, że cena akcji Facebooka i tak jest bardzo zawyżona: „Facebook ma wartość oferty kilkanaście razy większą od KGHM mimo mniejszych przychodów i zysków”. Podanym argumentom trudno odmówić racji. Dlaczego więc ceny akcji wzrosły od tego czasu dwukrotnie? Czy nie jest to dowód na to, że zależność cen akcji od wypracowanego zysku (o którym pisał ostatnio prof. Dadak) albo jest nikła, albo w ogóle nie występuje? Gdyby było inaczej, zmiana właściciela nie powinna mieć w tym przypadku znaczenia.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Amerykańska organizacja Global Financial Integrity (GFI) opublikowała raport na temat korupcji w krajach rozwijających się. Wśród najgorszych 25 państw jest tylko jedno z UE – Polska (18 miejsce). Poziom przestępczości i korupcji u nas oszacowano na kwotę średnio US$4.94 mld rocznie wartość skumulowana za 10 lat ($49.39 miliardów). Dla zajmującej drugie miejsce (po Chinach) Rosji jest to odpowiednio US$88.1 mld oraz $880.96 mld.
Dane te znajdują potwierdzenie w badaniach Ernst & Young.
Fragment komentarza na ten temat z portalu wgospodarce.pl: „Mieliśmy być liderem w Unii Europejskiej. No i jesteśmy... w korupcji, i przestępstwach finansowych, w wyniku których Polska tylko w 2011 roku straciła ponad 9 miliardów dolarów”.
Straty o których mowa nie dotyczą samej przestępczości finansowej, ale nielegalnych transferów kapitału z Polski. Najbardziej interesujące są historyczne dane na ten temat. W kolejnych latach wyglądało to następująco:
2002 |
1,110 |
2003 |
1,961 |
2004 |
421 |
2005 |
787 |
2006 |
0 |
2007 |
3,302 |
2008 |
12,161 |
2009 |
10,045 |
2010 |
10,462 |
2011 |
9,144 |
Z politycznych wyborów wynika, że Polakom rządy mafii odpowiadają. Nie wiadomo tylko dlaczego później narzekają. Jeszcze ciekawiej wygląda porównanie Polski z sąsiednią Ukrainą, którą niedawno jeden z przedstawicieli rządzącej u nas mafii napiętnował jako kraj przeżarty korupcją. Za rok 2011 marne $2 mld i 45 miejsce (nawet jeśli przeliczymy te wartości w proporcji do PKB wypadamy dużo gorzej).
Ostatnią ciekawostką w tym zestawieniu jest to, że w roku 2011 Rosja wyprzedziła Chiny (w liczbach bezwzględnych) zajmując pierwsze miejsce.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Gazeta Prawna publikuje ciekawe rozważania zainspirowane planami rozwoju bankowości islamskiej w Wielkiej Brytanii. Autor zauważa między innymi: „Nagły przypływ troski londyńskich kapitalistów o dusze muzułmanów łatwo wytłumaczyć. Jedynie w krajach arabskich działa 160 banków ściśle stosujących się do reguł szariatu. Zgromadzone przez nie aktywa to ok. 2 bln dol., które wolno inwestować jedynie w to, na co pozwala Koran”.
Poruszany problem łatwo zrozumieć, jeśli właściwie rozróżni się znaczenie słów „inwestycja” i „pożyczka”. Inwestorem jest ktoś, kto angażuje swój własny kapitał w coś, co ma mu przynieść zysk. Problem odsetek tu nie występuje, gdyż rozliczenia sprowadzają się do podziału zysku. Gdy natomiast inwestor pożycza pieniądze na inwestycję, to pojawia się problem odsetek, opisywany obszernie w cytowanym artykule. Finansiści nie tylko zmanipulowali znaczenie tych dwóch słów, ale wręcz fałszują znaczenie słowa „inwestycja”, nazywając tak pożyczki.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Mijający rok był kolejnym rokiem wzrostu wartości inwestycji zagranicznych w Polsce. Prezes PAIiIZ informuje, że „dzięki inwestycjom krajowym i zagranicznym prowadzonym przez PAIiIZ w 2013 r. powstanie 18 tys. nowych miejsc pracy. To jest ponad 45 proc. więcej niż przed rokiem”. Portal newseria.pl informuje przy okazji, że wartość takich inwestycji „wyniosła blisko 825 mld euro”. To jest totalna bzdura, gdyż poziom inwestycji bezpośrednich jest w Polsce przynajmniej o rząd wielkości mniejszy (zob. dane NBP i PAIiZ), którą niestety powielono na innych portalach.
Ważniejsze jest to, że polska polityka gospodarcza nadal opiera się na bezkrytycznej wierze w zbawczą moc takich inwestycji. Tymczasem niedawno Rafał Woś opublikował krytyczny artykuł (pod tytułem „Inwestycje zagraniczne mogą szkodzić. Ciemna strona obcego kapitału”), który pokazuje jak naiwne jest myślenie polskich decydentów.