Wystąpienie księdza Jacka Międlara na manifestacji narodowców spotkało się z ostrą reakcją redaktorów organu Michnika: Duchowny miał przemawiać pod flagą z celtyckim krzyżem, a w sprawie polityki imigracyjnej ma mieć zdanie inne niż papież Franciszek. „Gazeta Wyborcza”, równie subtelnie co w przypadku ks. Dariusza Oko, wzywa władze kościelne do zakneblowania duchownego. Jak zauważa serwis niezalezna.pl, w ramach kampanii przeciwko duchownemu dziennikarze „GW” dopuścili się manipulacji. Stwierdzenie „będą nas nazywali faszystami” przerobili na „nazywają nas faszystami”.

Jeśli ktoś wysłucha tego przemówienia, to doskonale rozumie, że manipulacje i epitety są nieodzowne. No bo co miał napisać bojownik „postępactwa”? Że ksiądz krzyczał „Bóg, honor i Ojczyzna”? Albo „ewangelia a nie koran”? A może chóralny śpiew „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród” miałby być dowodem na faszyzm?

Jak zwykle bywa, na hasło rzucone przez GW-no nagonka ruszyła. Na przykład w wiadomościach Polsatu spreparowano akt oskarżenia: księdza Międlara popiera ksiądz Kneblewski, a on to już na pewno jest faszysta i ksenofob. Wystarczy posłuchać.

Ze słów premier Kopacz wynika, że Polska nie ma planów rozwoju energetyki jądrowej. Minister Skarbu wyjaśnia – co też mogła mieć na myśli. Jego zdaniem mówiąc, że „nie ma w tyle głowy budowania po cichu elektrowni atomowych” miała na myśli to, że elektrownia „była przewidywana i jej otwarcie miało nastąpić w 2025 roku”. Dalsza interpretacja wydaje się oczywista: nie „po cichu” (bo to chyba trudno ukryć ;-)), tylko normalnie – zgodnie z harmonogramem i podpisanymi umowami.

Poseł Wipler wylicza: "W odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich możemy przeczytać, że do końca przyszłego roku na budowę elektrowni atomowej w Polsce przez spółkę EJ1, czyli Elektrownia Jądrowa 1, przeznaczono 182 miliony złotych. Co więcej, w zeszłym roku przez spółkę EJ1 został podpisany kontrakt na ponad 1 miliard 300 milionów złotych ze spółką inżynieryjną, która ma doprowadzić do tego, że ta elektrownia zostanie w Polsce zbudowana".
Interpretacja Ministra Skarbu idzie jednak w innym kierunku: „Nie możemy dać się zdominować żadnym grupom kapitałowym. Musimy racjonalnie, krok po kroku, planować przedsięwzięcia i zadania”. Biorąc pod uwagę praktykę rządów PO brzmi to jak kiepski żart….  

2015-10-01

2015-10-02

2015-10-03

2015-10-04

2015-10-05

2015-10-06

2015-10-07

2015-10-08

2015-10-09

2015-10-10

2015-10-11

2015-10-12

2015-10-13

2015-10-14

2015-10-15

2015-10-16

2015-10-17

2015-10-18

2015-10-19

2015-10-20

2015-10-21

2015-10-22

2015-10-23

2015-10-24

2015-10-25

2015-10-26

2015-10-27

2015-10-28

2015-10-29

2015-10-30

2015-10-31

Nie ma dużo przesady w tym, że Polska nie jest państwem prawa, tylko państwem prawników. Trudność reformowania tego systemu jest tym większa, że prawnicy szermując argumentem niezawisłości sądów bronią tego chorego systemu. W takiej sytuacji pomoc informatyki może być nieoceniona. Wdrażając scentralizowany system wsparcia procesów sądowych można uzyskać zbiorcze informacje nad pracą poszczególnych placówek i sędziów. Na tej bazie można wprowadzić oceny – związane na przykład z ilością zasadnych skarg, przegranych w drugiej instancji procesów, długością postępowań etc… Ponieważ oceny byłyby automatyczne i według obiektywnych kryteriów, nikt nie mógłby twierdzić, że dochodzi do czyichś nacisków na sądy.

Oczywiście to tylko narzędzie, które może być użyte przez ludzi dbających o jakość sądów. Można na przykład w tym celu powołać jakąś jednostkę w ramach NIK.

Niestety komputer szybko sędziów nie wyręczy. Ale w zakresie prawa gospodarczego jest to już teraz realne (przynajmniej w pierwszej instancji). W oparciu o metody sztucznej inteligencji (programowanie w logice, automatyczne wnioskowanie) można zbudować system, który daje jednoznaczne odpowiedzi na jasno sformułowane pytania. Zamiast pisania prawa na nowo - o czym mówiła M. Ogórek - można je zautomatyzować.

Wczorajsze przemówienie Jarosława Kaczyńskiego na konwencji w Jarosławiu zwiastuje prawdziwy przełom. W zasadzie fundamentalna zmiana już się dokonała poprzez sam fakt wygłoszenia takiego przemówienia. Czas pokaże na ile jest to zmiana trwała.

Co powiedział Jarosław Kaczyński?

1. Zaczął od kwestii wiarygodności władzy. Władza wiarygodna musi spełniać obietnice z którymi idzie do wyborów, a nie – jak obecnie rządzący – pod koniec kadencji obiecywać to samo na przyszłość.

2. Dla partii głoszącej program prospołeczny – taki jaki głosi PiS – kwestia wiarygodności jest szczególnie ważna. Takiego programu nie da się zrealizować bez stałego poparcia i zaangażowania całego społeczeństwa, gdyż potężne siły będą chciały przeciwstawiać się zmianom. Obecna władza boi się silnych i woli mówić, że nic nie da się zrobić i na nic nie ma pieniędzy – no chyba, że czegoś zażąda Bruksela (o tym Kaczyński nie wspomniał – ale to oczywistość).

3. Absolutnym przełomem jest sposób, w jaki PiS chce osiągnąć założone cele. Jarosław Kaczyński nareszcie zrozumiał, że tak duże wyzwania nie mogą być realizowane odgórnie. Jedynie władza wsparta społecznym ruchem jest w stanie dokonać przełomu. Jarosław Kaczyński przypomniał niesamowity oddolny rozwój kapitalizmu w Polsce w roku 1989. Powstało wówczas w sektorze prywatnym 6 milionów miejsc pracy. Teraz potrzebujemy nowej wielkiej fali polskiego kapitalizmu. Władza wsparta społecznym ruchem jest w stanie usunąć bariery i dać szanse rozwoju. Polacy – przede wszystkim młodzi ludzie - muszą chcieć skorzystać z szansy która zostanie stworzona.

4. Jedną z podstawowych barier jest brak uczciwości w gospodarce. Większość społeczeństwa i przedsiębiorców pragnie uczciwości – bo wtedy można konkurować produkcją, a nie układami.

 

To przemówienie pokazuje, że przełom nastąpił w samym PiS'ie. Polskie partie wszystkie są skażone PRL'em. Fundamentem ich działania jest przekonanie, że władza jest po to, by wyręczać społeczeństwo w wielu obszarach. Jedynym wyjątkiem jest kabareciarz Janusz Korwin Mikke – który chciałby w miejsce wszechmocnej władzy i uwolnienia społecznego darwinizmu. Tymczasem w polskiej Konstytucji zapisano, że naszym ustrojem jest społeczna gospodarka rynkowa. Jeśli za punkt odniesienia przyjąć pierwotne znaczenie tego terminu, to żadna partia nie ma tego w programie. Także PiS. Dlatego wczorajsze przemówienie jest tak niesamowite, bo pokazuje zmianę nastawienia najważniejszego obecnie polityka w Polsce.

Najważniejszym założeniem społecznej gospodarki rynkowej jest to, że aktywność obywateli w warunkach wolności gospodarczej, umożliwia im zaspokajanie swych potrzeb. W stosunku do liberalizmu i libertarianizmu różni się jednak tym, że potrzebne dla rozwoju instytucje są kształtowane przez państwo, które dba o przestrzeganie fundamentalnych zasad. Te zasady są tak pomyślane, by nie było sprzeczności między rozwojem gospodarczym a rozwojem społecznym. Zwycięstwo liberalizmu („koniec historii”) doprowadziło obecnie do koszmarnego kryzysu w skali światowej. Dlatego powrót do zasad społecznej gospodarki rynkowej jest potrzebny nie tylko Polsce, ale i całemu światu. Dostrzega to coraz więcej ludzi – zwłaszcza w Europie. Ale tylko w Polsce takie zmiany mają szansę zyskać silne poparcie społeczne. Bo ich nie da się zrobić wyłącznie przy pomocy politycznych decyzji.