W relacjach z pobytu Papieża Franciszka w Boliwii, zrobiono z niego rewolucjonistę: Franciszek, jak zauważają niektórzy, stanął na czele „spokojnej rewolucji”. Twardo zaznaczając, że połączenie marksistowskiego sierpa i młota z krucyfiksem „nie jest dobre”, równocześnie mówi do wszystkich, którzy ponoszą koszty i negatywne skutki błędnego systemu: „Jesteście siewcami zmian”. Wzywa do procesu zmian, którym towarzyszy szczere nawrócenie postaw i serca. I daje gwarancję pełną nadziei: „Bądźcie pewni, że wcześniej czy później zobaczymy owoce”. To zapewnienie adresowane jest także do nas, w Polsce.

Tymczasem Papież zwracał się do ludzi wrażliwych na krzywdę innych przemawiał do ruchów ludowych), przestrzegając ich: „Mamy bolesną świadomość, że zmiana struktury, której nie towarzyszy szczere nawrócenie postaw i serca doprowadza na dłużą czy krótszą metę do zbiurokratyzowania, skorumpowania i przegranej. Potrzeba zmiany serca”. Jednocześnie zwracał uwagę na wagę do działania we wspólnocie: Każdy z nas jest tylko częścią złożonej i zróżnicowanej całości, wzajemnie na siebie oddziałując w czasie: ludzi walczących o sens, o cel, o to, by żyć godnie i dobrze.

Papież postawił przed nami trzy ważne zadania:

1. Pierwszym zadaniem jest umieszczenie gospodarki w służbie ludów Ludzie i natura nie powinni służyć pieniądzom. Powiedzmy NIE ekonomii wykluczenia i nierówności, w której pieniądz panuje zamiast służyć. Taka ekonomia zabija. Taka ekonomia wyklucza. Taka ekonomia niszczy Matkę Ziemię.

2. Drugim zadaniem jest zjednoczenie naszych narodów na drodze pokoju i sprawiedliwości.

3. Trzecie zadanie, być może najważniejsze, jakie powinniśmy dziś podjąć, to obrona naszej Matki Ziemi.

Czyli Papież Franciszek wzywa do wdrażania społecznej gospodarki rynkowej (1), w której rolę globalizacji pełni ponadnarodowa solidarność (2), uzupełnionej o czynnik ekologiczny (3).

 

Łajno szatana.

Polski komentarz (cytowany na wstępie) podkreśla, że Jan Paweł II także krytykował kapitalizm. Ważniejsze jest jednak to, że nauki polskiego Papieża w tej dziedzinie (zupełnie w Polsce ignorowane) pokazują sposób oczyszczenia z „łajna szatana”. Tym mianem został określony kapitał finansowy, o którym Franciszek mówił: „Kiedy kapitał staje się bożkiem i kieruje decyzjami człowieka, kiedy zachłanność na pieniądze sprawuje kontrolę nad całym systemem społeczno-gospodarczy, to rujnuje społeczeństwo, skazuje człowieka, czyni go niewolnikiem, niszczy braterstwo międzyludzkie, popycha naród przeciw narodowi i, jak widać, zagraża także temu naszemu wspólnemu domowi, naszej siostrze i matce Ziemi”.

 

Świat tonie w długach. Dynamicznie zadłuża się Europa (dług publiczny w Unii Europejskiej rósł w I kwartale 2015 r. w tempie 100 mld euro miesięcznie). Zadłużają się nawet Chińczycy: Żeby utrzymać wzrost PKB na poziomie akceptowalnym politycznie, chińscy oficjele pozwolili instytucjom finansowym pompować kredyt w gospodarkę. To zrobiło z Chińczyków jeden z najbardziej zadłużonych narodów spośród państw rozwijających się. Bańka długu na świecie musi w końcu pęknąć. I co wtedy? Nastąpi kryzys, jakiego jeszcze świat nie widział. Nie wiadomo co się wówczas zdarzy. Całkiem realne są masowe bankructwa banków (niektórzy komentatorzy uważają, że większość z nich już jest w stanie upadłości). Zbankrutować mogą Stany Zjednoczone. Prawdopodobny jest upadek dolara, co spowoduje utratę wartości zgromadzonych w nim oszczędności – co jeszcze pogłębi kryzys. Co dalej? Wojna? Ludzkość będzie chciała jej uniknąć. Dlatego kraje silne i bogate będą próbowały - jak długo się da – przenosić swoje kłopoty na słabszych.

Czy Polska w tej sytuacji będzie bezpieczna? Wbrew pozorom olbrzymi dług publiczny sam w sobie nie jest największym problemem – choć jego wielkość przeraża (w ciągu ostatnich 5 lat całkowite zobowiązania wzrosły z 3 do 4 bln PLN). Dzięki nadwyżce handlowej bylibyśmy w stanie przynajmniej obsłużyć na bieżąco ten dług. Jednak nasza gospodarka jest silnie zależna od „przerobu” w obcych fabrykach. Kichnięcie w Niemczech może spowodować trzęsienie Ziemi w Polsce. Najsłabszym ogniwem naszej gospodarki jest jednak system bankowy, nad którym nie mamy dostatecznej kontroli. Małym pocieszeniem są pozytywne wyniki stress-testów. Te testy nie przewidują aż takiej katastrofy, jaka może nastąpić. Bezpiecznymi są tylko te kraje, których gospodarka może zaspokajać potrzeby społeczeństwa bez względu na zewnętrzne okoliczności. Bliskie temu modelowi są Niemcy – zwłaszcza, jeśli uwzględnimy możliwość łatwego uzupełnienia gospodarki krajowej przez gospodarki krajów zależnych (jak Polska). Jest więc nadzieja, że Niemcy w razie problemów nam pomogą – oczywiście nie z dobroci serca i nie za darmo. Chcąc zachować suwerenność, Polska powinna już rozpocząć budowanie systemu odpornego na wstrząsy – którego zabrakło Grekom. Taki system musi przede wszystkim umożliwić funkcjonowanie społeczeństwa bez widzi-mi-się bankierów. Dlatego potrzebny jest alternatywny system rozliczeń.

Obecny kryzys na Ukrainie rozpoczął się od zapaści finansowej, która w 2009 zrodziła w USA obawy podporządkowania gospodarczego Ukrainy Rosji. Co się zmieniło w ciągu tych 5 lat? Ukraina jako suwerenne państwo praktycznie nie istnieje. Utrzymywana jest na kroplówce z MFW. Warunki standardowe. Do wyprzedaży przewidziano 350 państwowych spółek. Niektóre z nich po 1 hrywnie. Ukraiński minister gospodarki powiedział że oferta wyprzedaży jest skierowana głównie do inwestorów z USA i UE.

Najbardziej intratne aktywa to sieci energetyczne i port w Odessie. Ale próba ich sprzedaży spotyka się z oporem. Przeciwstawiają się temu ukraińscy nacjonaliści, pracownicy spółek a nawet urzędnicy. Szef ukraińskiego Funduszu Mienia Państwowego powiedział, że może lepiej aby cudzoziemcy dostali port Odessa w dzierżawę, ale nie na własność.

Tej wyprzedaży nie można nazwać „prywatyzacją”. Gospodarka Ukrainy nadal się kurczy. W ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku odnotowano spadek o 17,2% w porównaniu do analogicznego okresu w 2014. W związku z tym (oraz trwającą wojną) wartość nieruchomości spada i ich wycena obecnie nie będzie wysoka.

Do Ukraińców powoli dociera w jakiej sytuacji się znaleźli. Dlatego „Prawy Sektor” demonstruje pod hasłami „precz z władzą zdrajców”. Choć według niektórych relacji, podłoże konfliktu Prawego Sektora z władzami jest bardziej przyziemne: chodzi o kontrolę przemytu papierosów z Ukrainy do Unii Europejskiej. Jeśli jednak nacjonalistyczne siły zjednoczą się przeciw obecnym władzom, nawet potężny protektorat amerykański ich nie ochroni. Jacy wówczas ludzie dojdą do władzy?

Może wielbiciele tortur: Bez tortur życie nie byłoby życiem. Nic tak nie podnosi samopoczucia jak to, kiedy masz w rękach życie innego człowieka”. Albo zbrodniarze wojenni z batalionu Aidar? Są jeszcze w odwodzie faszyści, oraz „chrześcijańscy talibowie” Dmytro Korczyńskiego.

W tej sytuacji nie dziwią pojawiające się głosy krytyki polityki USA. Na przykład w tekście „Potwór Ukraina. Made in USA” autor poddaje w wątpliwość, czy podatnicy amerykańscy powinni łożyć na tą dziwną menadżerię ekstremistów. W Polsce jeszcze bardziej istotne jest to, czy powinniśmy bezwarunkowo wspierać obecną Ukrainę, poświęcając w imię „dobrych stosunków” prawdę o Wołyniu. Prawda historyczna jest zastępowana przez polityczną: Prawda w czasach współczesnych często była poddawana ideologizacji, a tym samym deformacji i instrumentalizacji, wraz ze zmianą celu nauki z bezinteresownego poznania na rzecz jej praktycznego wykorzystania. Z tak radykalną instrumentalizacją kategorii prawdy, w tym przede wszystkim prawdy historycznej, mieliśmy do czynienia w wielkich projektach totalitarnych XX wieku – narodowym socjalizmie i komunizmie. Również współczesny demo-liberalizm i postmodernizm instrumentalizują prawdę historyczną, czyniąc z niej propagandowy i polityczny oręż.

Prawdziwym nieszczęściem jest to, że za pisanie prawdy politycznej zabierają się cieszący się autorytetem historycy. Przykładem może być „agitka” profesora Andrzeja Nowaka. Podstawą strategii Putina ma być z jednej strony historyczna „skaza” Rosjan, którzy już w XII wieku zburzyli Kijów, a z drugiej strony realia gospodarcze. O ile Nowaka – historyka można od biedy traktować poważnie, to jego dywagacje na tematy gospodarcze są tak absurdalne, że gdyby na maturze z WOS jakiś uczeń coś takiego napisał – zapewne by nie zdał. Czy nawet autorytet profesora i szacownej uczelni jest mniej ważny, niż propaganda?   

Autor głośnej książki HITMAN – Wyznania Ekonomisty Od Brudnej Roboty, John Perkins objaśnia w dwie minuty jak działa współczesny świat.

Jego zdaniem „zabójcy gospodarczy” stworzyli pierwsze prawdziwie globalne imperium. Jest to imperium w dużym stopniu tajemnicze, budowane na wiele sposobów. Jednak najczęściej zaczyna się od zidentyfikowania kraju, który posiada zasoby, których globalne firmy potrzebują - takich jak ropa naftowa. Wówczas Bank Światowy lub Międzynarodowy Fundusz Walutowy „spieszą z pomocą” - dostarczając ogromny kredyt. Pieniędzy nie otrzymuje ten kraj, ale firmy, które budują infrastrukturę kraju. Jest to korzystne tylko dla bardzo bogatych, a nie zwykłych ludzi, którzy nie mają pieniędzy na korzystanie z tych dobrodziejstw. Dla nich pozostaje ogromny dług, niemożliwy do spłacenia. Następnie „zabójcy ekonomiczni” wracają i mówią: skoro nie możecie zapłacić długu, to macie nam dawać bardzo tanio ropę. ONZ głosuje jak im każą – więc pozwalają zbudować bazę wojskową do pilnowania interesu. Jeśli się nie uda, "Szakale" robią przewrót lub zabijają opornego przywódcę. Jeśli nie "Szakale", to interwencja wojskowa - jak to miało miejsce w Iraku.

Perkins uważa, że to nie są błędy kapitalizmu, ale tworzenie nowego rodzaju kapitalizmu rozwijającego się jak wirus. Ta zmutowana forma kapitalizmu, jest destrukcyjna. Tworzy świat całkowicie niestabilny, niezrównoważony, niesprawiedliwy i bardzo niebezpieczny.

Autor spotkał wielu "terrorystów", pisząc moją książkę, ale spotkał nikogo, dla kogo marzeniem było zostać terrorystą. To są zdesperowani ludzie.

Na podsumowanie filmu pojawia się teza: jeśli chcemy pozbyć się terroryzmu, usuńmy jego przyczyny - tego raka, który niszczy cały system. Nie możemy mieć bezpieczeństwa narodowego jeśli nie dostrzeżemy, że nasza planeta jest wspólnym domem nas wszystkich.

Polskie „taśmy prawdy” to drobiazg z amerykańskim „Kontrowersyjnym wideo” dokumentującym proceder sprzedawania narządów dzieci zabijanych przed urodzeniem, przez organizację Planned Parenthood. Wydawać by się mogło, że nagrania nie pozostawiają żadnej wątpliwości – zwłaszcza w zestawieniu z tym, że handel organami ludzkimi jest w USA nielegalny. Ale tu nie chodzi o byle jaką organizację. Chodzi o organizację dysponującą siecią klinik aborcyjnych, wspieraną przez państwo i mającą różne dziwne powiązania (z wydawcą Playboya, czy promocją prostytucji).

Dlatego mogą sobie bezkarnie kpić z prawa, twierdząc, że pobierali opłaty nie za części ciała, tylko ich dostarczanie. Organizacja ma w tym pełne poparcie zarówno urzędującego Prezydenta USA, jak i sposobiącej się do zamieszkania w Białym Domu Hilary Clinton.

Rzecznik prasowy Białego Domu stwierdził, że filmy to „fake” (fałszywa wiadomość) i jest niewiele dowodów na potwierdzenie stawianych zarzutów. To jest według niego taktyka „ekstremistów” - przetworzyć nagranie tak, aby zafałszować stanowisko nagrywanych osób. Poparł równocześnie stanowisko Planned Parenthood, która twierdzi, że to wszystko co widać na nagraniach jest całkowicie nieprawdziwe. Nawet to, że dr Deborah Nucatola zbiera na Lamborghini? Jednak sprawiedliwości stanie się zadość – przynajmniej na tyle na ile to możliwe w „tęczowym USA”: obrońcy życia odpowiedzą przed sądem za nagranie aborterów handlujących organami dzieci.