Google powołał do życia spółkę-matkę o nazwie Alphabet: Zgodnie z upublicznionym w nocy z poniedziałku na dokumentem, kierownictwo w Alphabecie obejmą współzałożyciele Google'a – Larry Page i Sergey Brin. Google stanie się spółką zależną Alphabet, kierowaną przez nowego dyrektora generalnego Sundara Pichaia.

Dzięki temu struktura spółki staje się bardziej przejrzysta, a działania nie związane z głównym biznesem przeniesione do innych podmiotów. To podoba się dużym inwestorom finansowym, którzy wyrażali obawy, że firma zbyt wiele pieniędzy traci na nieefektywne projekty.

Ta zmiana może też oznaczać zwycięstwo w firmach technologicznych modelu biznesowego opartego na specjalizacji.

Zupełnie niespodziewanie chiński bank centralny dokonał we wczoraj dewaluacji juana wobec dolara o blisko 2 procent. Kurs juana wciąż nie jest rynkowy, tylko ustalają go władze. Poprzez tak mocne osłabienie krajowej waluty, które sprowadziło kurs dolara do najwyższego poziomu od 2012 roku, Chińczycy oficjalnie chcą poprawić konkurencyjność eksportu. To pośrednio przełoży się na szybszy wzrost gospodarczy.

Wiele komentarzy zawiera tezę, że to pociągnięcie należy uznać za przyłączenie się Chin do wojny walutowej. A ta z kolei ma być reakcją na dane o gospodarce Chin.

KNF wydał opinię, która uzasadni „poprawienie” przez senat ustawy pozwalającej na przewalutowanie „frankowych” kredytów na złotówki:

„Szacowana kwota umorzeń w 10 z ankietowanych banków przekracza wartość ich wyniku finansowego z 2014 roku, przy czym dla wielu z nich to wielokrotność wyniku rocznego (w przypadku 6 banków to przekroczenie ponad trzykrotne). Łączna wartość depozytów sektora niefinansowego wyniosła dla tych 10 banków na koniec marca 2015 ponad 290 mld zł. Łączna wartość umorzeń ankietowanych banków stanowi prawie 1/5 funduszy własnych, przy czym w 6 z nich wartość umorzeń przekracza 20 proc funduszy własnych”.

Na razie znamy tą opinię z relacji funkcyjnego dziennikarza portalu forsal.pl (który „dotarł” do dokumentu – zapewne otwierając maila od KNF). Dziennikarz pisze, że „w wariancie drugim, skumulowana strata byłaby znacznie niższa i wyniosłaby 13,6 mld zł, z czego wartość umorzeń to 10,4 mld. To efekt tego, że banki brałby na siebie 50 proc., a nie 90 proc umarzanej sumy kredytu”. Sprawa wydaje się więc przesądzona. Pytanie, czy w tej sytuacji może być mowa o jakiejś “skumulowanej stracie”? Wskutek przewalutowania zmieni się jedynie wycena nie spłaconej części kredytu. Nie ma mowy o jakimś darowaniu długu ani tym bardziej o zwrocie części spłat wynikającej z wysokich kursów CHF. Z drugiej strony przewalutowanie zmniejszy ryzyko kursowe i pozwoli bankom na rozwiązanie części zabezpieczeń. Wskutek przewalutowania może także zmienić się klasyfikacja niektórych kredytów, co na zysk banku wpłynie korzystnie.

Opowieść o odzyskaniu przez Polskę niepodległości zaczyna się zazwyczaj od wyruszenia „Pierwszej Kompanii Kadrowej” z Krakowa, a kończy na „Bitwie Warszawskiej” w 1920 roku. Czcimy bohaterów tamtych czasów. Rzadziej zastanawiamy się nad tym, skąd oni się wzięli. Jak to się stało, że prosty lud zamiast witać bolszewików (czego oni się spodziewali) jako wyzwolicieli z burżuazyjnego ucisku, chwycił za broń w obronie Ojczyzny? Aż 70% wojska uczestniczącego w Bitwie Warszawskiej pochodziło ze wsi. Wyjaśnienie wydaje się proste. Religijny lud stanął przeciw bezbożnemu najeźdźcy. Tymczasem pod koniec XIX wieku ksiądz Bronisław Markiewicz roztaczał obraz spoganienia Polski: „całe wsie w Galicji, poczynając od wójta nie wiedzą Kim jest Chrystus”. Jednak ksiądz Markiewicz nie poprzestał na krytyce. On i wielu jemu podobnych cichych bohaterów polskiego Pozytywizmu ciężko pracowali, aby stworzyć naród zdolny do samodzielnego bytowania. Kiedy dzisiaj słyszymy o konieczności odbudowy wspólnoty, musimy sobie zadać pytanie o cel tego trudu. Najczęściej publicyści rozumieją to jako pojednanie między politykami, a tracącej wpływy eliciarni zaczyna marzyć się jakiś „okrągły stół 2.0”. Tymczasem jedynym sposobem odbudowy wspólnoty jest powtórzenie strategii Wielkich Polaków z okresu po Powstaniu Listopadowym. Taka sama strategia została powtórzona w czasach „Solidarności”. Mamy więc sprawdzone rozwiązania i mądrość, do której można sięgnąć. Co więc stoi na przeszkodzie? Pogarda dla prawdy. Żyjąc w kłamstwie, nie sposób działać roztropnie. Doskonale opisuje to Profesor Artur Śliwiński, pokazując jak ważna jest nasza tradycja: ci Wielcy Polacy z epoki powstania listopadowego okazali się zdolni do niebywałej rzeczy: wskrzeszenia narodu. Pamięć o tym nie jest jedynie kwestią historii, ale jest to wyzwanie dla nas, aby podążyć ich śladem. Czy nasze czasy można porównać z końcem wieku XIX? Przecież ponoć mamy „złoty wiek”, a samo wspomnienie, że coś wymaga naprawy, wywołuje wściekłość „elit”! Tymczasem Artur Śliwiński twierdzi, że pod pewnymi względami jest znacznie gorzej, aniżeli w latach komunizmu, ale niewielu ludzi ma odwagę o tym jasno mówić. Wielu ludzi jeszcze wierzy, że w 1989 roku dokonał się przełom o charakterze ustrojowym (tzw. transformacja), a nie zmiana technologii zniewolenia narodu na bardziej zaawansowaną.

Buczenie posłów w trakcie orędzia Prezydenta Dudy nastąpiło ono po słowach: „Polacy tej naprawy potrzebują i to w wielu obszarach. To służba zdrowia, to codzienny poziom życia wielu rodzin, to dzieci, których wiele dzisiaj niedojada zwłaszcza na obszarach wiejskich. To oni potrzebują pomocy”.

Dlaczego posłowie PO zareagowali w tak chamski sposób właśnie w tym momencie? Czyżby Prezydent mówił nieprawdę? Według GUS 2,8 mln Polaków żyło w 2014 r. w skrajnym ubóstwie. W 2014 r. poniżej tego minimum egzystencji żyło ok. 11 proc. osób w gospodarstwach małżeństw z 3 dzieci oraz ok. 27 proc. osób w gospodarstwach małżeństw z 4 lub większą liczbą dzieci na utrzymaniu. Zasięg ubóstwa skrajnego wśród dzieci i młodzieży poniżej 18. roku życia wyniósł ok. 10 proc, a osoby w tym wieku stanowiły prawie jedną trzecią populacji zagrożonej ubóstwem skrajnym.

Poseł Fedorowicz usprawiedliwia swoją partię: „Słuchali wszyscy w skupieniu. Byli wszyscy, w przeciwieństwie do poprzedniej inauguracji, gdzie nie było liderów PiS. Nie powinno się takich rzeczy w orędziu mówić. Obszary nędzy nie są za duże - taką mam nadzieję. Masa ludzi pracuje, by tego nie było. A głównie to są politycy. Źle się stało”.

Niestety to „usprawiedliwienie” jest bardziej niż wątpliwe. Według cytowanych danych GUS „Stopa ubóstwa skrajnego pozostała na tym samym poziomie (7,4 proc.)”.

Nieco więcej informacji na ten temat można znaleźć na stronie: http://www.polskabieda.com/

Można tam znaleźć przykład tego, nad czym pracują politycy wspomniani przez Fedorowicza: