- Szczegóły
- Kategoria: Społeczeństwo sieci
Microsoft udostępnił najnowszą wersję systemu operacyjnego Windows. Zrywając z wieloletnią praktyką, Windows 10 udostępniono za darmo - w postaci aktualizacji, dla użytkowników indywidualnych systemów Windows 7 oraz Windows 8.1. Proces aktualizacji możecie przeprowadzić za darmo przez rok - do 29 lipca 2016 roku. Po aktualizacji uzyskujemy dożywotnią licencję na nowy system, który będzie wspierany do października 2025 roku.
W ciągu pierwszych 24 godzin, pobrano 14 mln instalacji systemu.
Z pytaniem o przyczynę takiej radykalnej zmiany taktyki przez Microsoft zmierzył się portal www.businessinsider.com.
Microsoft przestaje traktować sam system operacyjny jako „dojną krowę”, ale próbuje znaleźć źródło dochodów w usługach udostępnianych w tym systemie (subskrypcje, mikropłatności itd…).
Jedną z metod zarabiania pieniędzy jest reklama. Głównie w wyszukiwarce Bing. To trochę przypomina strategię Google, który darmowe usługi wykorzystuje do zbierania danych o klientach i doskonaleniu w ten sposób mechanizmów reklamowych stanowiących główne źródło dochodu. Microsoft zbiera całą masę informacji o klientach, użytecznych dla reklamodawców.
Przewagą Google może być to, że jego usługi są dostępna na wszystkich urządzeniach i pod dowolnym systemem. I tu niespodzianka: Microsoft idzie w tym samym kierunku. Office, Outlook, nawet „asystentka cyfrowa” Cortana, pochodzące z systemu Windows 10 – są dostępne za darmo na Androida i iOS. Wymagają tylko logowania Microsoft. To wystarczy, aby uzyskiwać super dokładne informacje dla reklamodawców.
Szczególną rolę pełni tu Cortana, która „uczy się” w jaki sposób prezentować najbardziej istotne informacje w postaci wiadomości i linków. A przy okazji – tworzy profil użytkownika użyteczny dla reklamodawców.
Jest jednak dobra wiadomość: w ustawieniach prywatności systemu Windows 10 można to wszystko wyłączyć.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Gdy w roku 2011 roku Prezydent USA odwiedził Polskę, Donald Tusk podarował mu grę między innymi kolekcjonerską wersję polskiej gry „Wiedźmin”. Gdy Barack Obama odwiedził Polskę ponownie w czerwcu ubiegłego roku, nawiązał do tego prezentu. Wspomina o tym blog poświęcony grze (i prowadzony przez praconików CD Project): „Gdy ostatni raz byłem tutaj Pan Premier Tusk dał mi prezent – grę Wiedźmin, stworzoną tutaj w Polsce, a posiadającą rzesze fanów na całym świecie. Przyznam się, że sam nie jestem zbyt dobry w gry wideo, ale powiedziano mi, że ten produkt stanowi doskonały przykład miejsca, jakie zajmuje teraz Polska w nowej globalnej ekonomii. Jest ona jednocześnie świadectwem talentu oraz etyki pracy Polaków, a także służby publicznej pełnionej przez liderów politycznych, takich jak Pan Premier Tusk.”
O dziwo – trudno znaleźć w innych mediach wzmiankę o tym wydarzeniu. Za to dwa miesiące później media te odnotowały fakt, że w rankingu prezentów jakie otrzymał Obama, przygotowanym przez dziennik „Washington Post”, prezent Tuska zajął ostatnie miejsce:
Na 274 miejscu, czyli ostatnim w rankingu, zaklasyfikowany został prezent dla Obamy od polskiego premiera. W 2011 roku Donald Tusk dał Obamie grę komputerową „Wiedźmin”. Najwyraźniej prezent się nie spodobał, co zresztą nie dziwi. Lider światowego mocarstwa nuklearnego raczej nie ma czasu na granie w gry komputerowe. A przecież wystarczyło Obamie podarować skrzynkę polskiej wódki! Uniknęlibyśmy przynajmniej wstydu na cały świat! [...]
Jednak Polska trochę przesadziła, dając taki prezent prezydentowi – skomentował "Washington Post".
Tymczasem wczoraj na popularnym portalu biznesowym w USA ukazał się artykuł, nawiązujący do słów Obamy na temat „Wiedźmina”. Amerykanie podsumowują tą sprawę następująco: Jeśli zastanawiasz się, dlaczego prezydent Obama otrzymał kopię "Wiedźmina", to w przede wszystkim musisz zrozumieć co to jest "Wiedźmin". To nie jest jakaś tam gra wideo. To niesamowite osiągnięcie z wielu powodów. I następuje wyliczenie tych osiągnięć ilustrowane niesamowitymi kadrami z gry.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
W Grecji rozwija się intensywnie wymiana barterowa (czyli towar za towar). Szczególnie na obszarach wiejskich i na wyspach. Ograniczenia w przepływie gotówki stanowiły silny bodziec rozwojowy tego typu wymiany. Dotyczy to także rozwoju platform internetowych. Powstała 2 lata temu tradenow.gr po wprowadzeniu kontroli kapitału podwoiła swoje obroty. Prezes firmy zarządzającej mówi, że wcześniej to oni musieli szukać chętnych. Teraz przedsiębiorcy zgłaszają się sami. Platforma ta umożliwia także barter wielostronny, dzięki wprowadzeniu waluty komplementarnej TPs (TRADE POINTS). Dzięki temu można na przykład sprzedać za punkty TPs skuter i kupić płacąc nimi w całości lub częściowo (reszta gotówką) zegarek oraz garnitur – za każdym razem od różnych kontrahentów.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Minister Szczurek okazuje się godnym następcą swych poprzedników: Rostowskiego i Balcerowicza. Wszystkich trzech geniusz rozpiera tak bardzo, że nie poprzestawali na profesjonalnym wykonywaniu obowiązków. Minister Szczurek zasłynął do tej pory najbardziej tezą, że „kwota wolna od podatku to fetysz”. Jednak zbliża się koniec kadencji, więc i aktywność ministra rośnie. Twierdzi on, że zweryfikował negatywnie plany PiS korzystając z „zaplecza w Ministerstwie Finansów, bo nie ma lepszego do tego rodzaju obliczeń”. Realizacja propozycji PiS będzie z pewnością silnym impulsem gospodarczym, którego nie można łatwo oszacować. Potrzebna byłaby symulacja uwzględniająca wpływy tych zmian na zachowania podatników, wielkość obrotów, ilość płacących podatki, szczelność systemu etc… Nawet dysponując takim modelem, moglibyśmy tylko ustalić parametry, przy jakich zmiany byłyby zgodne z oczekiwaniami. I takie informacje zapewne przekazałby minister, gdyby był profesjonalistą. Ale polska tradycja jest inna. Leszek Balcerowicz zwykł na początku transformacji mówić, jak to jego symulacje i obliczenia potwierdzają słuszność decyzji. Oczywiście żadnych symulacji nie było (gdyby były to chyba przez te lata zostałyby światu objawione)
Jeśli do tego dodać zaciekłą obronę banków przed „frankowiczami”. To chyba wystarczy, aby przejść do historii?Jednak nie! Jak śpiewał Wojciech Młynarski:
I już się prężą mózgów szeregi
i wzrok się pali,
i już widzimy, żeśmy kolegi
nie doceniali.
Po wystąpieniu w sprawie SKOK trudno będzie przecenić ministra Szczurka. Minister orzekł mianowicie, że SKOK-i są niewypłacalne i porównywał je do piramidy finansowej. Miejmy nadzieję, że SKOK'i postarają się o to, aby odpowiedni sąd docenił geniusz pana Szczurka.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gosp. - grexit
Grecy chcieli się „zamachnąć na euro”! Tak przynajmniej ujmuje to „Rzeczpospolita”. Cały cywilizowany świat aż się trzęsie z oburzenia. Planowano bowiem „włamanie do bazy danych o podatnikach, przejęcie mennicy i rezerw Banku Grecji, a nawet zatrzymanie jego szefa”. Co jak najgorzej świadczy o rządzących Grecją politykach. O co w tym wszystkim chodzi? Chcieli „włamać się”, aby uzyskać bazę swoich podatników? To znaczy, że państwo nie posiada bazy podatników? Ano wygląda na to, że nie: bo faktycznie tym systemem zarządzają instytucje zewnętrzne – MFW, Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny – które w imieniu wierzycieli nadzorują przebieg kolejnych programów pomocowych dla Grecji. Czyli ichniejsze urzędy skarbowe nie mają dostępu do pełnej bazy podatników? Ściąganie podatków robi też „trojka”? No to by znaczyło przejęcie przez bandę urzędników niepodległego państwa. Równie ciekawie wygląda informacja o tym, że Grecja chciała zająć swoje własne rezerwy finansowe!
To wygląda tak niesamowicie, jednak Brytyjski „Telegraph” potwierdza fakt przygotowywania „włamania” do komputera w ministerstwie (źródło). Gazeta uzyskała także potwierdzenie informacji i komentarz od byłego ministra finansów. Okazuje się, że Grecja była przygotowana do szybkiego wdrożenia systemu płatności opartego o sprawdzone w Kalifornii po upadku Lehman'a weksle IOUs. Chodziło więc o awaryjne dostarczenie płynności (waluta komplementarna) przy użyciu przetestowanego już oprogramowania. Dlaczego konieczne było włamanie do komputera – nie jest do końca jasne. Być może chodziło jedynie o uzyskanie bezpośredniego dostępu do bazy, albo jakąś integrację oprogramowania. Jednak minister Varoufakis potwierdza, że Grecja nie ma kontroli nad oprogramowaniem urzędów skarbowych. W ujawnionej rozmowie mówi oburzony: "To tak, jakby urząd skarbowy w Wielkiej Brytanii (Inland Revenue) był kontrolowany przez Brukselę. Jestem pewien, że włosy stanęłyby ci dęba na taką wiadomość". To jest najbardziej niesamowita informacja w tej wiadomości. Ale oczywiście nie dla polskich pismaków.
Nie mniej sensacyjnie brzmi opis Varoufakis dotyczący kontekstu całej akcji. Mówi on, że po wygranym referendum chciał przejść do kontrofensywy wobec Brukseli, ale Tsipras się na to nie zgodził (stąd dymisja). Twierdzi też, że niemiecki minister finansów wprost powiedział, że „grexit” pozwoli mu „dyscyplinować” Paryż. Ten plan nie został bynajmniej zarzucony, gdyż niemiecki minister wie, że „plan ratunkowy” się nie powiedzie – ma więc czas.