Czy czeka nas „transformacji globalnego systemu monetarnego”? Tak sądzi jeden z polskich inwestorów, umieszczających popularne komentarze na blogu pod pseudonimem independenttrader. W swoich analizach uwzględnia on nie tylko oficjalne komunikaty, ale też inne źródła – na przykład z portalu shadowstats.com. Różnice są bardzo istotne. Pokazuje to wykres inflacji poniżej:

Bloger zauważa w oparciu o te dane: mimo poważnych prób nie udało się wykreować dwucyfrowej inflacji i to w sytuacji drastycznego wzrostu podaży pieniądza. Niska inflacja sprawia, że wzrasta relacja długu do PKB. Gospodarka jest w tragicznym stanie, a mocny dolar zaczyna doskwierać eksporterom.

Czy sytuacja rzeczywiście tak nadzwyczajna? Może o tym świadczyć nietypowe zachowanie międzynarodowych korporacji: Mimo wysokich cen akcji zdecydowana większość firm notowanych na giełdach drastycznie zwiększa zadłużenie aby skupować własne akcje.

Zazwyczaj firmy robią to w środku bessy, gdy ceny akcji są rekordowo niskie.

Widząc obecną sytuację nasuwa mi się myśl, iż zarządy korporacji doskonale zdają sobie sprawę, że umocnienie dolara jest tymczasowe i ostatecznie dług, który zaciągają dziś będzie z czasem spłacony w walucie wartej zdecydowanie mniej niż obecnie.

Amerykańska korporacja Quicksilver Resources ma $2.35 miliarda długu – dwukrotnie więcej niż aktywów. Dlatego zarząd zwrócił się do sądu dla ustalenia bankructwa. Rzecz zwyczajna w amerykańskim biznesie. Jednak Quicksilver Resources to jeden z symboli amerykańskiej „rewolucji łupkowej”. Jeśli niskie ceny surowców utrzymają się dłużej, to na tym rynku zostaną ponownie jedynie wielcy potentaci, których głónym obszarem działalności jest eksploatacja złóż metodą tradycyjną.

Saudyjczycy nadal twierdzą, że ich działania w OPEC, które doprowadziły w ubiegłym roku do gwałtownego spadku cen ropy nie były motywowane politycznie. Ibrahim Al-Muhanna, doradca ministra ropy Arabii, wygłosił w niedzielę w Doha przemówienie, w którym powtórzył tezy ministra ds ropy Ali Al-Naimi sprzed kilku tygodn: decyzja aby nie zmniejszać produkcji nie miała nic wspólnego z polityką, a wszystkie teorie spiskowe są bzdurne. OPEC nie podjęła decyzji o ograniczeniu wydobycia ponieważ producenci spoza OPEC (konkretnie, Rosja i Meksyk) nie zgodzi się na cięcia, na spotkaniu na dzień przed oficjalnym posiedzeniem OPEC.
Minister stwierdził także, że popyt i podaż wskazują na to, że rozsądne ceny to w okolicach $60 za baryłkę i jego zdaniem na tym poziomie ceny się ustabilizują.

Były prezes NBP odsłania kulisy szwindlów jaki robią w Polsce banki. Oto najciekawsze wątki jego wywiadu:

Żeby udzielić jakiejkolwiek pożyczki, bank powinien sfinansować ją pozyskanym depozytem. Ale w przypadku kredytów walutowych banki nie zbierały przecież depozytów we frankach i musiały znaleźć inne finansowanie. Zaczęły na masową skalę stosować zabezpieczenia, czyli pozyskiwać waluty za pomocą swapów. Były to instrumenty krótkoterminowe, często jednodniowe.

Kto wpadł na pomysł, by zaoferować nam kredyt walutowy? Inspiracja przyszła z zagranicy?

Jak wiele tego typu produktów. Przecież opcje walutowe także przyszły do nas z zagranicy. Jako produkt zabezpieczający opcja jest świetnym rozwiązaniem, ale nasze banki zaczęły sprzedawać ją jako odrębny produkt inwestycyjny. Przez kilka lat zarabiali na nich wszyscy, ale jak przyszedł kryzys, straty były niebotyczne. Bo na opcjach zarabia się miliony, ale jeśli się traci, to już setki milionów.[...]

Ale trzeba powiedzieć jasno: była grupa inwestorów zagranicznych działających na naszym rynku, która stosowała bardziej liberalne podejście do oceny ryzyka niż na własnym podwórku. Niektóre zagraniczne nadzory jasno określały, dla kogo jest kredyt walutowy – że może być tylko dla zamożnych klientów ze zdolnością kredytową rzędu 70 proc., a dopuszczalny okres udzielania pożyczek nie mógł być dłuższy niż 15 lat. A u nas? Okres życia kredytu w skrajnych przypadkach miał trwać nawet 40 lat, a kredyty na 100 proc. wartości nieruchomości były standardem. Nierzadko trafiały się i na 120 proc.

Jako były prezes Pekao SA Jan Krzysztof Bielecki jest doskonale zorientowany w sytuacji. Ponieważ zaś jego bank nie brał udziału w tej akcji, a on jest poza branżą,, może o tym ze spokojem opowiadać. To co mówi pasuje zaś jak ulał do określenia III RP jako półkolonii obcego kapitału.

Od poniedziałku trwa program wykupu obligacji (QE) przez EBC: obejmie 60 mld euro miesięcznie (66,3 miliardów dolarów), które zostaną wpompowane do walczących [ze stagnacją] gospodarek strefy euro w celu przywrócenia inflacji z powrotem na docelowe poziomy oraz pobudzenia wzrostu w regionie. W trakcie tego programu bank centralny skupuje publiczne i prywatne papiery wartościowe, a w zeszłym tygodniu poinformował, że „nie ma docelowego czasu trwania tego programu”. Program ten wzbudza kontrowersje, a sam Prezes EBC Draghi przyznaje, że polityka QE jest ryzykowna. Natychmiastowym jej efektem jest spadek wartości euro wobec dolara. Wbrew przewidywaniom ekspertów nie spowodowało to wzrostu wartości złotówki wobec euro. Wahania kursu złotego wobec euro są tak małe, że zachodzi podejrzenie o interwencje NBP w celu jego utrzymania. Efektem jest to, że kurs dolara zbliża się do 4 złotych. Równocześnie rośnie także kurs franka szwajcarskiego, co z pewnością nie ucieszy frankowiczów.