Problem polskiego górnictwa wygląda zupełnie inaczej, jeśli popatrzymy na niego z szerszej (globalnej) perspektywy. Możemy przy tym przyjąć jedną z trzech koncepcji współczesnego świata:

  1. Poszczególne państwa współdziałają (konkurują lub kooperują) w ramach uczciwej gry rynkowej. Globalny ład jest zagrożony jedynie przez jakieś wrogie siły (islamistów, Putina), których motywy możemy oceniać jedynie w kategoriach moralnych: to źli ludzie są.

  2. Oczywistą alternatywą dla oficjalnej interpretacji zdarzeń (opisanej powyżej) jest teoria globalnego spisku. Jeśli w internecie poszukamy hasła NWO (lub „nowy porządek świata”), znajdziemy tysiące takich opisów, układających się w jedną całość: ktoś (prawdopodobnie Żydzi) knuje, aby stworzyć rząd światowy i zniewolić wszystkich ludzi.

  3. Żyjemy w okresie nie wypowiedzianej wojny, która ma charakter globalny (III Wojna Światowa). Toczy się ona przede wszystkim na polu gospodarczym (wojna ekonomiczna), choć walczące strony nie unikają też militarnego zaangażowania.

Ad 1.

Wersja oficjalna ma tylko jedną słabość, którą można łatwo zażegnać. Wrogowie budowanego ładu nie zgadzają się z naszym oficjalnym opisem. Na przykład zło Putina ma polegać głównie na tym, że chce odbudować imperialną pozycję swego kraju. On zaś mówi, że broni swego kraju przed agresją NATO, której celem jest izolacja i rozpad Rosji. Polski „patriota” zwalczy szybko wątpliwości (jakie mogą się zrodzić na podstawie wypowiedzi różnych polityków „jasnej” strony). Ruska propaganda i tyle. Dla czystości argumentacji możemy się z tym zgodzić – o ile oczywiście taka koncepcja dobrze wyjaśnia rzeczywistość.

Ad 2.

Teoria globalnego spisku ma dwie słabości. Pierwsza na charakter metodologiczny. Tropiciel spisków bierze zazwyczaj na warsztat jedno wydarzenie lub wypowiedź i buduje w oparciu o własne domniemania taką interpretację, aby osiągnąć założony cel. Na przykład z wypowiedzi Sorosa „założyłem fundację na Ukrainie, zanim Ukraina uniezależniła się od Rosji. Działa ona od tego czasu i odegrała ważną rolę w obecnych wydarzeniach” buduje się tezę: „węgierski Żyd George Soros przyznał się publicznie do odpowiedzialności za zamach stanu i masowe morderstwa na Ukrainie”. Drugą ważną słabość teorii globalnego spisku możemy określić terminem „ahistoryczność”. Taki spisek przeczyłby temu, co wiemy o historii ludzkości. Większość ludzi nie jest w stanie w pełni i bezwarunkowo oddać się czynieniu zła. Potrzebują jakiejś idei, która uzasadniałaby ich działania. Nawet Hitler wierzył w misję obrony cywilizacji i wyższość germańskiej rasy. Jaka idea poza żądzą władzy przyświeca osobom kierującym planem NWO? Kim oni są? Skąd się biorą możliwości realizacji ich planów? Zwolennicy globalnego spisku wskazują na różne poszlaki. Na przykład „Wielka szachownica” Brzezińskiego jest traktowana nie jako próba opisu globalnej polityki, ale strategia podboju. Teoria globalnego spisku jest wdzięcznym polem do eksploracji dla pisarzy i filmowców, ale bardziej zaciemnia ona obraz, niż coś wyjaśnia. Nie stanowi spójnej i jasnej alternatywy dla wersji oficjalnej.

Ad 3.

Współczesny świat uległ daleko idącej profesjonalizacji. Profesjonalizm jest przy tym rozumiany także w ten sposób, że czynimy co do nas należy, bez dywagacji na temat szerszego kontekstu sprawy. Menadżer dba przede wszystkim o rozwój firmy, bankier o zyski banku, a polityk o dobro społeczeństwa w imieniu którego występuje. Polityk, który chce być mężem stanu, rozwiązuje pojawiające się problemy, kierując się „racją stanu” – czasem nawet wbrew swoim przekonaniom. Przy takiej organizacja społeczeństw występuje problem przeciwdziałania degeneracji systemu. W przeszłości można było odwołać się do zasad religijnej etyki, wolnej prasy czy niezależnych naukowców. Obecnie religia jest marginalizowana (tolerowana jest jedynie w formie osobistych poglądów), a wolność prasy i niezależność badań naukowych są zagrożone dominacją pieniądza. Wady systemu (który stał się globalny) mogą sprawiać, że działający w dobrej wierze ludzie nie są w stanie uniknąć narastających konfliktów. Jednak odkrycie tych wad, prowadzących do patologii, wymaga sporego wysiłku i interdyscyplinarnej wiedzy.

Który z tych opisów najlepiej pasuje do rzeczywistości? Pierwszy jest tożsamy z telewizyjnym „przekazem dnia”. Odrzucając go, musimy przyjąć, że świat świat jest bardziej złożony. Teoria „globalnego spisku” jest także intelektualnie jałowa i przy odrobinie wysiłku można ją sprowadzić do trzeciego sposobu opisywania świata – poprzez systemowe problemy, którym nie umiemy zaradzić. Jakie to są problemy – o tym poniżej.

Istnieje prosty sposób naprawy polskiego górnictwa. Słowa „prosty” można w tym wypadku użyć w odniesieniu do koncepcji, ale nie samej realizacji.Realizacja wymagawiele zaangażowania i determinacji.

Koncepcja naprawy jest oparta o ideę klastrów przemysłowych(Industrial Cluster).Przekonanie, że polityka gospodarcza powinna się opierać na klastrach jest obecnie dość powszeche.UE w swych programach sprzyja budowaniu klastrów. Stworzenie Górnośląskiego Klastra Przemysłowego jest więc możliwe w zgodzie z politykami UE.

Zamiast opisywać szczegółowo jak może to być zrealizowane, przejdę od razu do wyjaśniania poprzez płynące z tych działań korzyści:

  1. Klaster łączy ze sobą przedsiębiorstwa z różnych branż. Możliwe jest więc wypracowanie wspólnej strategii rozwoju.Można też podjąć wspólne inwestycje i wspólne prace badawcze. Te związki mogą być bardzo luźne. De facto można stwierdzić, że na Śląsku taki klaster funkcjonuje. Przykładem wspólnych działań jest utrzymywanie Centralnego Ośrodka Ratownictwa Górniczego.Można w analogiczny sposób zbudować urząd certyfikujący urządzenia do zastosowań podziemnych, ośrodki badawcze (wdrożenie gazyfikacji węgla) itd...

  2. Klaster sprzyja powiązaniom kapitałowym. Tworzenie takich powiązań ułatwia inwestycje (zwłaszcza innowacyjne), czy wypracowywanie zgodnych strategii rozwoju. Generalnie taka struktura może być dużo bardziej stabilna niż pojedyncze przedsiębiorstwo. To z kolei otwiera szereg możliwości związanych z ubezpieczeniami (w tym ubezpieczeniami społecznymi). Łatwiej bowiem dywersyfikować ryzyko.

  3. Klaster stanowi o wiele silniejszego partnera dla władz wszystkich szczebli.Ma to swoje plusy i minusy. Dla polityków, którzy w związkach zawodowych widzą całe zło i tylko zło – powstanie silniejszej struktury może być problemem. Jednak luźne powiązania i otwartość działania wymagane w przypadku współpracy w klastrze sprzyjają wypracowywaniu optymalnych propozycji. Na pewno taki klaster byłby w stanie wypracować lepsze strategie rozwoju branży, niż ministerialni eksperci, którzy gro czasu muszą poświęcić na zdobycie wiedzy, jaka w klastrze jest dostępna.

  4. Klaster stanowi wielką siłę marketingową. Koordynator klastra występując w imieniu wszystkich uczestników dysponuje wiedzą i możliwościami, aby przeciwdziałać destrukcyjnym działaniom. Może na przykład sądownie wymóc sprostowanie nieprawdziwych opinii, na których opierają się niestety rządzący. Trudno zrozumieć co kieruje ludźmi wypisującymi jakieś niestworzone rzeczy opierając się na wróżbach. Uczciwie można powiedzieć, że nie wiadomo jaka będzie cena węgla za rok. A bez tego podstawowego parametru trudno wyrokować o „trwałej nierentowności” kopalni.

  5. Klaster jest strukturą „lekką”. Koszty działania koordynatora klastra mogą być pomijalne w zestawieniu z działaniem holdingu. Sieć powiązań może pozwolić funkcjonować w klastrze nawet przedsiębiorstwom składającym się z jednej kopalni. Może to pozwolić na likwidację patologii i optymalizację struktur zarządczych.

  6. Klaster jako dogodne narzędzie polityki przemysłowej ułatwi optymalne wykorzystanie wsparcia z UE. Powiązania kapitałowe o których mowa powyżej można także wykorzystać do interwencji rządowych, bez naruszania zasad konkurencyjności. W szczególności można dokonać oddłużenia górnictwa, by umożliwić start przedsiębiorstwom z „czystym kontem”.

Wszystkie te własności klastrów są dość oczywiste i ich występowanie potwierdzają praktyczne działania.

Jednak wbrew pozorom polityka klastrowa jest trudna. Dlaczego? Jedną z głównych przyczyn może być to, że u nas  nadal króluje myślenie branżowe. Owszem – jakaś „polityka klastrowa” jest przygotowywana i realizowana.  Klastry powstają także na Śląsku. Jednak te działania nie obejmują podstawowych dla funkcjonowania regionu działalności: wydobycia węgla!  W aktualnej „strategii” rozwoju wpisano co prawda wśród regionalnych specjalizacji „Technologie dla energetyki i górnictwa”, ale mieści się pod tym hasłem technologie spalania węgla, czyste technologie węglowe, ogniwa paliwowe, wytwarzanie energii ze źródeł odnawialnych i odpadów, składowanie CO2, technologie procesowania gazów, rozpoznanie i ochrona zasobów węgla. Dla fedrowania węgla miejsca tu nie ma!!!  Dlaczego? Bo klaster musi być „innowacyjny”. W normalnym biznesie innowacyjność rodzi się przy okazji podstawowej działalności, która zapewnia stabilne działanie. Twórcy „polityki klastrowej” w Polsce widzą to inaczej. I to trzeba zmienić!

Ceny ropy naftowej spadła poniżej 50 dolarów za baryłkę. Przed kryzysem ukraińskim ceny były dwukrotnie wyższe. Skąd ta nagła zmiana?

Na wysokość cen wpływa wiele czynników, z których większość jest dobrze znanych. Można więc stworzyć matematyczny model prognozowania cen. Zapewne takie modele są w użyciu. Ale po pierwsze i nie każdy ma do nich dostęp, a po drugie część czynników i tak pozostaje ukrytych.

Pozostaje więc wierzyć na słowo ekspertom śledzącym zmiany rynkowe i próbujących na tej podstawie wyjaśniać zmiany.

Koszt krańcowy

Najbardziej naturalnym wyjaśnieniem jest zmiana kosztu krańcowego. W przypadku wielu producentów o dużej rozpiętości kosztów i możliwości wydobycia koszt krańcowy wyznacza ten z producentów, który ma najwyższe koszty spośród tych, którzy są w stanie sprzedać produkty przy istniejącym popycie. Weźmy na przykład 4 producentów (A,B,C,D), z których każdy ma zdolności produkcyjne 100, ale koszty odpowiednio 10,20,30,40.

Producent

Zdolności produkcyjne

Koszt

A

100

10

B

100

20

C

100

30

D

100

40

Przy popycie na 250 jednostek koszt wyznacza producent C – ustalając maksimum (które nie dopuści D) na 40. Przy spadku popytu do 200 – koszt krańcowy (30) wyznacza B.

Zdaniem niektórych komentatorów (przykład) to właśnie koszt krańcowy jest głównym czynnikiem wyznaczającym ceny. Ta teoria jest przede wszystkim zbyt prosta, gdyż nie uwzględnia reakcji dostawców, ubezpieczeń, kontraktów długoterminowych, istniejącej infrastruktury (rurociągi). Przede wszystkim zaś producent ma spory wpływ na bieżącą wielkość kosztów. Co prawda media chętnie publikują wykresy z których wynika, że – na przykład - poniżej pewnej wartości wydobycie w Rosji albo wydobycie ropy łupków nie jest opłacalne. Ale duży udział w tych kosztach mają inwestycje. Powstrzymując inwestycje można zwiększać produkcję z eksploatowanych złóż stosunkowo niewielkim kosztem. Prawdopodobnie obecnie mamy do czynienia z takim właśnie działaniem.

1. Zła polityka państwa.

Prof. Jędrysek: Mamy ponad 80% zasobów węgla kamiennego Unii Europejskiej, a z roku na rok wydobycie spada przy generalnie rosnącym imporcie. Współczynnik nagromadzenia zasobów (zasoby/powierzchnia) wynosi dla Polski około 47000 a dla reszty Unii Europejskiej około 700 – to daje około 60cio kronie większe nagromadzenie węgla u nas w stosunku do pozostałej części Europy. To my powinniśmy być surowcowo-energetyczną Szwajcarią Europy. Tymczasem, Polska jest jedynym istotnym producentem węgla na świece, który od 2000 r. zmniejszył produkcję ale nie konsumpcję węgla kamiennego. Jednocześnie, dziś importowany węgiel stanowi blisko 20% rynku w Polsce, w tym większość rynku detalicznego a więc jedynego dochodowego. Śląskie kopalnie na sprzedaży węgla w I półroczu br. straciły ponad 1 mld złotych. Geniusz zdymisjonowanego premiera Tuska w mordowaniu polskiego węgla rozpoczętego przez premiera Buzka (a wzmacnianego przez jego brukselskie zaangażowanie w politykę klimatyczną UE) polega na tym, w mojej opinii, że z największego bogactwa zrobił największy problem.

Każdy górnik implikuje powstanie około od 3 do 6 miejsc pracy, zw. branżach zupełnie odległych takich jak np. produkcja nieprodukowanych ciągników, statków, wagonów, ciężarówek…. Skoro zaś każdy górnik implikuje powstanie przyjmijmy np. 5 miejsc pracy to oznacza utrzymanie rodzin, a więc około 20 osób. Idąc dalej – zwiększenie zatrudniania w górnictwie o 10 tys. da blisko 50 tys. miejsc pracy i utrzymanie dla może 200 tys. Polaków – to mniej więcej spadek bezrobocia o 1%, albo powrót 10 % emigrantów. Oceniam potencjał wzrostu zatrudnienia w polskim górnictwie w ciągu 5 lat, na około 50 tys. – oznaczałoby to poprawienie bytu może nawet miliona Polaków.

Spadek cen surowców energetycznych to doskonały pretekst do rozpoczęcia likwidacji polskiego górnictwa, która po podpisaniu „paktu klimatyczngo” było tylko kwestią czasu.

Na Śląsku strajki: we wszystkich, czternastu kopalniach należących do Kompanii Węglowej przeprowadzone zostaną masówki. Liczba górników, którzy protestują pod ziemią przekroczyła już 1000 osób.

Politycy wzywają premier do „stanowczości”. Tymczasem Zbigniew Ziobro proponuje przekształcenie nierentownych kopalń w spółki pracownicze: Zwracamy się do pani premier Ewy Kopacz, by oddała kopalnie górnikom za przysłowiową złotówkę, bo jeśli mówi, że kopalnie należy zlikwidować, co będzie kosztować podatników 2 mld zł ze względu na program osłonowy, to lepiej zamiast tego oddać te kopalnie do dobrego zarządzania spółkom pracowniczym.

A oto powody dla których to nie jest dobry pomysł:

  1. Pewnie najmniejszym, co nie znaczy, że łatwym problemem byłoby wydzielenie kopalni ze struktury spółki. Nie chodzi tylko o operacje księgowe, ale wiele systemów, dzięki którym przedsiębiorstwo funkcjonuje. Począwszy od systemów bezpieczeństwa a na powiązaniach z sieciami handlowymi skończywszy.

  2. Poza licznymi wadami, duże przedsiębiorstwa wydobywcze – takie jak Kompania Węglowa – maja poważne atuty: wykorzystanie efektu skali. Czy pojedyncza kopalnia miałaby szansę w takim starciu? Gdy rząd zacznie częśćiową likwidację górnictwa, to czy nie zrobi tego w sposób chroniący w pierwszym rzędzie państwowe molochy? Bo przecież po podpisaniu „paktu klimatycznego” ta likwidacja jest celem oczywistym.

  3. Z powyższymi problemami zapewne można sobie poradzić, ale znalezienie dobrego menadżera, który podjąłby się tego zadania nie byłoby łatwe. Potrzebna jest nie tylko umiejętność zarządzania olbrzymią i nietypową oranizacją, ale i wiedza jakiej nie sposób znaleźć u polskich teoretyków, sprawnych w przepisywaniu treści z liberalnych pism amerykańskich. Może najprościej byłoby skorzystać z pomocy Niemców. Tylko że to Niemcy......

  4. Aby dać szansę kopalniom, państwo musiałoby pozwolić im funkcjonować bez garbu zadłużenia. Pomijając nawet przypuszczenia, że te długi są celowym obciążeniem górnictwa (ciągną się one od dziesięcioleci i są w jakijś części wynikiem działania państwa), powstanie niebezpieczny (dla rządzących) precedens. A nuż im się uda? Co wtedy zrobić? Jak przekonać społęczeństwo do konieczności likwidacji reszty górnictwa?

  5. Nie po to Balcerowicz i jego ludzie stoczyli heroiczny bój ze zwolennikami idei uwłaszczenia pracowników, aby teraz zbaczać z wytyczonej przez „ojcó złożycieli” III RP drogi. Te kilkadziesiąt tysięcy górników można poświecić dla sprawy.