Rozwój wypadków potwierdza postawioną miesiąc temu hipotezę, że po wyborach do PE politycy stracą zapał do rytualnego „potępiania” Putina. Na Ukrainie zawieszenie broni trwa, pomimo szokujących incydentów. Silne związki gospodarcze Rosji z Ukrainą i Rosji z Niemcami sprawiają, że wewnętrzny konflikt na Ukrainie nikomu nie jest na rękę (poza Amerykanami, dla których w tym wypadku geopolityka jest ważniejsza niż gospodarka).

Po odpadnięciu kolejnej drużyny europejskiej z mistrzostw świata w piłce nożnej, na polskim rynku obligacji rozpoczął się rajd. Rentowność obligacji złotowych, których termin wykupu przypada na 2023 rok, obniżyła się w poniedziałek o 10 pkt bazowych do 3,49 proc. Dzień wcześniej spadała o 6 pkt bazowych, najmocniej wśród obligacji z 24 rynków wschodzących monitorowanych przez Bloomberga. Co prawda Bloomberg wiąże to ze wsparciem przez inwestorów Donalda Tuska, ale przecież niemożliwe. Przecież inwestorzy nie są głupi i nie sądzą, że taki drobiazg może Tuska odkleić od fotela premiera. Są za to w większości kibicami i muszą jakoś reagować na to co dzieje się w Brazylii ;-). No chyba, że ktoś z nich uwierzył w proroctwa Hofmana, który twierdzi, że „Trup Tuska już płynie Wisłą”. Ale w to chyba nawet sam Hofman nie wierzy....

 

Innego rodzaju korelację zauważył jeden z inwestorów, który nabył akcje „Wprost” przed publikacją podsłuchów. Był to oczywiście właściciel tygodnika, który na aferze zarobił już milion złotych. A może jednak zbieżność między czasem zakupu akcji przez prezesa Lisickiego, a publikacją jest przypadkowa? Przecież tymi ludźmi kieruje tylko „propaństwowy instynkt”, a nie chęć zysku.

 

 

Czy polski rolnik jest „młody i bogaty”? Tak twierdzi Janusz R. Kowalski z „Gazety Prawnej”, powołując się na dane GUS. Poprawę sytuacji rolników po wejściu do UE podsumowuje on uwagę, że odsetek ankietowanych oceniających ją jako raczej złą lub bardzo złą spadł od 2003 r. z 44 proc. do zaledwie 15 proc.

 

Jak to bywa ze statystykami – bywają one bardzo zwodnicze. Przede wszystkim błędem jest obecnie porównywanie dochodów rolniczych z pracowniczymi. Rolnik jest bowiem przedsiębiorcą – tyle, że nasze prawo traktuje go (i nazywa) inaczej. Dochód w wysokości ponad 5tys miesięcznie dla rodziny pracowniczej to dużo. Dla przedsiębiorcy – niewiele. Drugim źródłem zafałszowań są rolnicy na niby. Ponieważ KRUS jest korzystniejszy od ZUS, wielu drobnych przedsiębiorców lub rzemieślników postarało się o status rolnika. Nie brakuje też osób żyjących z zasiłków i dopłat, ale posiadających grunty rolne (których nie uprawiają, a co najwyżej dzierżawią). To niszczy etos rolnika. W dawniejszych czasach ugory były powodem wstydu dla właścicieli. Teraz na wsiach w porze żniw można szybciej zobaczyć grila, niż żniwiarzy. Piękno pracy na roli związane jest z postawą ewangeliczną: Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem własny chleb jedli” (2Tes 3,11-12).

 

Pomimo tej krytyki – nie ulega wątpliwości, że sytuacja wsi się nieco poprawiła. Coraz mniej jest też przejawów antychłopskich fobii. Poznikali też gdzieś „eksperci” uważający, że mamy a dużo rolników. Może zrozumieli efekty likwidacji rolnictwa w przodujących pod tym względem krajach (Grecja, Portugalia, Irlandia).

 

Warsaw Enterprise Institute , tak zwany „think tank” Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, opublikowała sensacyjną analizę „Czy Narodowy Bank Polski finansował deficyt budżetowy poprzez wymianę stuzłotówek?”. Stała się ona podstawą szeregu publikacji – między innymi na portalu wp.pl. Druzgocącą krytykę tego tekstu przeprowadził Tomasz Urbaś. W konkluzji pisze on: Prezes NBP Marek Belka nie finansuje deficytu budżetowego polskiego rządu. Nie robił tego w ogóle, acz wypuścił nowe banknoty ze swoim podpisem. Paradoksem historii jest, że deficyt rządu był finansowany przez NBP np. w czasie gdy Ministrem Finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego był Leszek Balcerowicz. Było to sprzeczne z Programem Balcerowicza. Dzisiaj prof. Leszek Balcerowicz krytykuje „drukowanie” pieniądza dla rządu. Drukowanie, którego obecnie nie ma.

 

Fundacja WEI ma fajną nazwę, ale zarządzana jest przez felietonistów e stajni „Rzeczpospolitej”. Prezesem fundacji pozostaje prof. Robert Gwiazdowski. Andrzej Talaga odpowiada w zarządzie za agendę Bezpieczeństwo, a Tomasz Wróblewski za agendę Gospodarka. To co by przeszło jako felieton w powyższej gazecie, jako analityczny komentarz jest raczej kompromitujące. (Robert Gwiazdowski już raz – przy okazji kryzysu z 2008 roku - pomylił druk banknotów z „drukowaniem” pieniądza). Więcej powagi panowie!

 

PS.

 

Cezary Kazimierczak – prezes ZPP, to też niezły jajcarz. Próbkę swojego talentu dał w liście do Marka Belki. W tym wypadku jednak rozrywkowa forma jest zamierzona, a sprawa jest poważna. W przypadku analizy WEI jest odwrotnie.

 



 

Pomimo narastającego niezadowolenia społeczeństw, rewolucja jest bardzo mało prawdopodobna. Osłabienie więzi społecznych i postępy edukacji sprawiły, że ludzie przestali tworzyć bezrozumne masy. Na dodatek media utrzymują ludzi w przekonaniu nieuchronności istniejącego stanu rzeczy. Promowany indywidualizm każe nam wierzyć, że musimy się skupić na wysiłkach w celu wzrostu indywidualnego dobrobytu, bo „system” daje przecież jednakowe szanse wszystkim. Nawet jeśli ludzie dostrzegają fałszywość tej tezy, to walka z systemem wydaje się niemożliwa. To jest największą zaletą monetaryzmu (oczywiście głównie z punktu widzenia beneficjentów tego systemu).