- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Rosja to paskudne imperium, które posiadane zasoby używa jako broni ekonomicznej (zob. „Gazowy gambit Rosji”).
Co innego Stany Zjednoczone, które korzystając z kontroli nad systemem finansowym stosują szantaż w celu bezprawnego pozyskania informacji na koszt szantażowanego. Amerykański urząd podatkowy IRS okazuje się ważniejszy niż polskie prawo i Konstytucja.
Kosztem dziesiątek milionów złotych musimy przystosować funkcjonujące w Polsce systemy do przekazywania informacji o klientach instytucji finansowych amerykańskiemu urzędowi (zob. FACTA). Dane te będą obejmowały jednoznaczny identyfikator, nazwisko, imię, adres oraz saldo konta (jeśli przekracza tysiąc dolarów). Media pisały o tym w ubiegłym roku: Wszystko to jest zupełnie niezgodne z prawem większości państw, np. z polskim. Narusza przepisy o ochronie danych osobowych, a w przypadku banków – przede wszystkim tajemnicę bankową. Okazuje się jednak, że wyjścia nie ma i krajowe przepisy trzeba uelastycznić i dostosować do FATCA.
Uspokajano nas, że za to „USA będą wzajemnie informować o aktywach polskich obywateli na ich terenie”. O żadnej wzajemności nie ma mwy, bo Amerykanie chcą znać dane nie tylko swoich obywateli, ale wszystkich "podejrzanych".
Czytaj więcej: Amerykanie sięgają po FACTA. Broń ekonomiczna w działaniu.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Europa będzie sprzedawać Rosji sznur, na którym ona powiesi Ukrainę. Tak – parafrazując Stalina – określił Frank Umbach z Europejskiego Centrum Bezpieczeństwa Energii i Surowców (EUCERS) uruchomienie transportu gazu przez South Stream do Austrii.
Austriacka firma energetyczna OMV uzgodniła w zeszłym tygodniu z Gazpromem, że od 2017 roku gaz popłynie tym rurociągiem z Rosji do węzła (huba) gazowego Baumgarten w Austrii.
Głównym celem South Stream, tak jak i niemiecko-rosyjskiego gazociągu Nord Stream na dnie Bałtyku, jest ominięcie Ukrainy (a przy okazji Polski), przez którą przechodzi większość starych rurociągów z Rosji do UE.
Austria rozpoczęła starania o taki przebieg rurociągu South Stream, gdy przegrała rywalizację z Włochami o gazociąg z Azerbejdżanu. Zamiast projektu OMV o nazwie Nabucco ma być realizowany Trans Adriatic Pipeline – TAP do Włoch.
Komisja Europejska twierdzi, że South Stream nie jest zgodny z unijnymi przepisami o własności i dostępie do rurociągów. Ale Austria i Rosja uważają, że to umowa dwustronna, a nie porozumienie UE. Porozumienie to jest więc kontynuacją strategii Rosji dokonywania dwustronnych umów, które podważają rolę KE jako organu wykonawczego UE.
Projekt poparła Bułgaria, która jest jednym z najsilniej uzależnionych od Rosyjskiego gazu krajem w Europie.
Projekt ma też ciche poparcie Niemiec. Podobno doradca niemieckiego rządu wyraził zadowolenie, że nowy rurociąg będzie prowadził do Austrii, a nie we Włoszech. Niemiecki koncern BASF jest partnerem w South Stream przez spółkę zależną Wintershall. Szefem rady doradczej BASF jest Eggert Voscherau, brat Henning Voscherau, który z kolei jest przewodniczącym rady dyrektorów South Stream. Jest to były minister z rządu Schroedera, który ostatnio na urodzinach Putina dał wyraz europejskiej solidarności:
Zdjęcie: fakt.pl, Informacja na podstawie: www.businessinsider.com.
- Szczegóły
- Kategoria: Godne społeczeństwo
Unia Europejska realizuje zrównoważony rozwój, to jest taki rozwój, w którym potrzeby obecnego pokolenia mogą być zaspokojone bez umniejszania szans przyszłych pokoleń na ich zaspokojenie.
Wystarczy popatrzeć na rosnące wskaźniki zadłużenia i olbrzymią emigrację młodych, aby stwierdzić, że w Polsce żadnego „zrównoważonego rozwoju” nie ma.
W założeniu taki rozwój ma zapewnić „polityka spójności”, która ma następujące cele:
-
spójności – rozwój infrastruktury oraz potencjału gospodarczego i ludzkiego najbiedniejszych regionów,
-
podniesienia konkurencyjności poprzez rozwój szkolnictwa i innowacyjności,
-
wspieranie współpracy.
Tyle, że te cele nie muszą być (i de facto w Polsce nie są) realizowane zgodnie z ideą zrównoważonego rozwoju:
- Szczegóły
- Kategoria: Godne społeczeństwo
Podatki w Polsce to niesprawiedliwość wołająca o pomstę do nieba.
1. Przede wszystkim podatek „pogłówny” w postaci składek ZUS od osób prowadzących działalność gospodarczą. Jest to najbardziej niesprawiedliwy podatek, płacony bez względu na to czy osiągamy dochód. Narastające rozwarstwienie społeczne powoduje, że w ubogich regionach zarobki są kilkakrotnie niższe, niż w dużych miastach. Siłą rzeczy przekłada się to na niższe ceny usług i mniejsze zyski drobnych przedsiębiorstw. Jeśli w Warszawie firma z danej branży wypracuje 5tys zysku, to 1tys podatku na ZUS może nie być uciążliwe. Taka sama firma na prowincji może liczyć na zysk nawet dwukrotnie mniejszy, a wówczas podatek prowadzi do przekroczenia granicy ubóstwa. W sposób ewidentny napędza to szarą strefę, albo prowadzi do zaniku działalności gospodarczej. Przedsiębiorca najczęściej staje się „słoikiem” albo emigrantem.
2. Drugim elementem niesprawiedliwości jest niska kwota wolna od podatku. Osoby zarabiające niewiele są przez to pozbawiane przez państwo części dochodu nawet wtedy, gdy nie wystarcza on na utrzymanie rodziny.
3. Kolejny istotny problem to zgodność systemu podatkowego z zasadą pomocniczości. Poza podstawowymi zadaniami państwa (obronność i bezpieczeństwo), wszystkie inne powinny uwzględniać zasadę pomocniczości, a finansowanie z podatków powinno uwzględniać lokalne potrzeby i uwarunkowania. Siłą rzeczy podatek lokalny jest bardzo dobrym rozwiązaniem.
4. Ostatnim problemem związanym z podatkami jest złożoność tego systemu. Nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której przeciętny człowiek nie jest w stanie samodzielnie ogarnąć systemu podatkowego w całej jego złożoności
Poniżej zostanie zaprezentowana propozycja reformy systemu podatkowego, z uwzględnieniem powyższych problemów.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Minister finansów Mateusz Szczurek obiecuje: Jeżeli ściągalność podatków się poprawi czy to wskutek naszych działań, czy poprawy koniunktury i będziemy na dobrej drodze do ograniczenia deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB to wtedy nie będzie żadnych powodów aby odwlekać obniżkę VAT z powrotem do 22 proc. dla podstawowej stawki już w 2016 roku.
Warto w tym kontekście przypomnieć inne obietnice. Donald Tusk w expose (a więc poważna sprawa) 23.11.2007r. mówił:
Naczelną zasadą polityki finansowej mojego rządu będzie w związku z tym stopniowe obniżanie podatków i innych danin publicznych. Dotyczy to i musi dotyczyć wszystkich. I tych mniej zamożnych i tych bogatszych. Wszyscy mają prawo do tego, aby państwo przyjęło wreszcie kierunek na obniżanie podatków i danin publicznych. Będziemy prowadzili tę politykę rozważnie, to musi być rozważny marsz. Ale chcę, aby to był marsz zawsze w jednym kierunku, zawsze w kierunku niższych podatków i zawsze w kierunku rezygnacji z nadmiernych, często zbędnych danin publicznych, jakie obywatel płaci na rzecz administracji.
W 2010 roku mieliśmy kolejne obietnice:
Pierwszą podwyżkę VAT z obecnie obowiązujących stawek: 22-procentowej podstawowej i 7-procentowej obniżonej, na 23 i 8 proc. premier zapowiedział na początku sierpnia. Wtedy też zapewniał, że wzrost podatku jest tylko tymczasowy i po trzech latach stawki z całą pewnością wrócą do obecnego poziomu.
Trzy lata od 2011 to chyba 2014? W tej sytuacji kolejne obietnice na "po wyborach" to zwykła bezczelność.