Kurs rubla rośnie od początku maja i jeśli tak dalej pójdzie, to w czerwcu przekroczystyczniowe rekordy. Rosyjski indeks giełdowy RTS już jest wyższy niż w przed ogłoszeniem sankcji. Do tego dochodzi niewątpliwy sukces negocjacji z Chinami, umowa barterowa z Iranem, oraz dobre perspektywy zapłaty przez EU i MFW długów Ukrainy. Wzrost napięcia na świecie generuje popyt na rosyjskie uzbrojenie, i rosyjskie surowce. Zerwanie współpracy z USA i nawiązanie z Chinami sprawi, że z dnia na dzień Rosjanie staną się jedyną potęgą kosmiczną.

O co więc chodzi z tym „bojkotem” i „pogrążaniem” ?

O absencję na Forum Ekonomicznym w Petersburgu. Bo „prawie połowa prezesów zachodnich koncernów nie przybyła na Forum Ekonomiczne”.

Z tego zdaje się wynikać, że więcej niż połowa przyjechała? I to pomimo tego, że „pod naciskiem Białego Domu zdecydowana większość prezesów amerykańskich potentatów”. Także niemiecki rząd uznał, że wolny rynek wymaga czujnego oka Pani Kanclerz: w poniedziałek szefowie największych niemieckich koncernów zaproszeni zostali do urzędu kanclerskiego. Co prawda po spotkaniu rzecznik Angeli Merkel podkreślił, że „nie sugerowano żadnego rozwiązania", jednak ostatecznie do Petersburga nie przyleciało aż 20 z 33 szefów korporacji zza Odry, w tym Siemensa, E.ON. i Deutsche Banku.

Sceny, jakie rozegrały się wczoraj pod siedzibą firmy McDonald's jako żywo przypominają protesty w socjalistycznej Francji:

McDonald's protest

żródło: http://www.businessinsider.com/mcdonalds-vacates-headquarters-2014-5

Niedawno McDonald's był podawany jako przykład firmy, której pracownicy są utrzymywani przez państwo. Ich zarobki są bowiem tak niskie, że mogą przeżyć jedynie dzięki kartkom żywnościowym otrzymywanym od państwa. Szefostwo firmy skomentowało to w ten sposób, że oni dają szansę ludziom o niskich kwalifikacjach, których praca nie jest wiele warta (na przykład młodzieży, która sobie w ten sposób dorabia). Jak widać pracownicy nie doceniają hojności swych dobrodziejów i żądają zwiększenia stawek do $15 za godzinę. Obecnie kształtują się one w okolicy płacy minimalnej, czyli $7,25 za godzinę.

Od wielu miesięcy w komentarzach ekonomistów na temat chińskiej gospodarki przewijają się obawy, że Chińczyków może czekać kryzys taki, jak w USA roku 2008. Rynek nieruchomości, stanowiący około 12,5% aktywności inwestycyjnej w Chinach, rzeczywiście przechodzi okres stagnacji. W pierwszych czterech miesiącach tego roku, ilość rozpoczętych inwestycji budowlanych spadła o 25 procent w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego. Ilość sprzedanych domów spadła o 8,6 procent. Jest to efekt ograniczania bankowej szarej strefy.

Wczorajszy komentarz www.businessinsider.com rozwiewa te obawy. Porównanie z sytuacją w USA pokazuje, że obciążenie gospodarstw domowych w proporcji do dochodu rozporządzalnego jest w Chinach dużo niższe (lewy wykres). Także kredyty na inwestycje w nieruchomości stanowią dużo niższy odsetek całego zadłużenia (prawy wykres).

china property problem

Początkom rewolucji naukowo-technicznej towarzyszyła refleksja nad wpływem technologii na społeczeństwa. Z perspektywy czasu ówczesne publikacje mogą budzić zdumienie – i to z dwóch powodów:

  1. Trafności przewidywań.
  2. Zupełnego ignorowania przez społeczeństwa.

 

Przewidywania

 Warto zwrócić uwagę na dwie publikacje z początku lat 80-tych, które uzupełniają się nawzajem:

Autorzy nie przewidzieli rozwoju kluczowych dla współczesności technologii: internetu i telefonii komórkowej. Nie poświęcili też zbyt wiele uwagi procesom gospodarczym (w tym skutkom globalizacji). Jednak pomimo tego podziw budzi przenikliwość autorów i trafność opisu rozwoju współczesnego społeczeństwa.

Wspólnym elementem obu dzieł jest personalistyczna wizja pracy ludzkiej. Autorzy zakładając niezbywalną godność człowieka analizują pojawiające się szanse i zagrożenia.

Wśród zagrożeń można wymienić zmniejszanie się udziału pracujących w społeczeństwie, utratę prywatności, pogłębianie nierówności społecznych, eskalację wyścigu zbrojeń z użyciem „inteligentnych” rodzajów uzbrojenia.

Pozytywne skutki rozwoju to humanizacja pracy, wzrost roli edukacji, oraz przedefiniowanie celów rozwoju: dobrobyt przestaje być utożsamiany ze stanem posiadania.

Aby uniknąć zagrożeń i wykorzystać szanse konieczny jest odpowiedni system wartości. Jan Paweł II krytykował „przyspieszony postęp cywilizacji jednostronnie materialnej, w której przywiązuje się wagę przede wszystkim do przedmiotowego wymiaru pracy, natomiast wymiar podmiotowy — to wszystko, co pozostaje w bezpośrednim lub pośrednim związku z samym podmiotem pracy — pozostaje na dalszym planie. W każdym takim wypadku, w każdej tego typu sytuacji społecznej zachodzi pomieszanie, a nawet wręcz odwrócenie porządku wyznaczonego po raz pierwszy już słowami Księgi Rodzaju; człowiek zostaje potraktowany jako narzędzie produkcji, podczas gdy powinien on — on jeden, bez względu na to, jaką pracę wypełnia — być traktowany jako jej sprawczy podmiot, a więc właściwy sprawca i twórca.

W raporcie Klubu Rzymskiego pojawiają się idee, które miały być lekarstwem na krytykowany w encyklice ekonomizm: rozwój usług związanych z jakością życia, idea uczenia się przez całe życie, zmiana charakteru pracy na bardziej twórczy (decentralizacja, indywidualizacja, 'zajęcie zamiast pracy').

 Globalny podatek dla bogatych ma sens i jest bliski realizacji – taką opinię przedstawił dziennikarz ekonomiczny Clive Crook w polemice z Thomasem Piketty (autorem bestselera „Kapitał w XXI wieku”). Dyskusja na temat opodatkowania bogaczy rozgorzała po tym, gdy Piketty oraz Emanuel Saez rozprawili się z tezą, że opodatkowanie bogactwa jest szkodliwe dla gospodarki: Nie ma żadnego historycznego dowodu, że niższe podatki dla najbogatszych prowadzą do wzrostu produktywności i przedsiębiorczości. Ergo nie przynoszą szybszego wzrostu gospodarczego. A argumentacja w stylu: „jeśli podwyższycie mi podatki, to i tak je ominę przy pomocy sprytnej optymalizacji lub emigracji” to ich zdaniem nic innego jak szantaż, któremu porządne demokratyczne państwo po prostu nie powinno się poddać.