- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gosp. - Górnictwo
Dlaczego zakazuje się stosowania broni jądrowej? Przecież statystycznie rzecz biorąc od tej broni zginęło bez porównania mniej ludzi, niż od broni konwencjonalnej. Każdy rozsądny człowiek rozumie, że taka argumentacja jest absurdalna. W analogiczny sposób niejaki Łukasz Turski lobbuje od wielu lat za elektrowniami jądrowymi. Ostatni tragiczny wypadek w Turcji nie uszedł jego uwadze i nikt mu nie zarzuci, że uprawia politykę na grobach – to profesor jest wszakże.
Gdyby nauka w większym stopniu korzystała z internetu, to niewątpliwie pan Łukasz Turski zyskałby sobie miano trolla (w każdym razie nie znalazłby wielu ludzi, którzy traktowaliby poważnie takie „wykwity intelektu”, jak teza, że będziemy rozmawiać o bezpieczeństwie elektrowni, gdy ona powstanie).
Na szczęście pragmatyzm Donalda Tuska sprawia, że za budowę elektrowni jądrowych zabiera się on z równym zapałem jak do wprowadzenia waluty euro w roku 2012 ;-). Tymczasem Polska rozwija energetykę węglową, korzystając z korzystnej sytuacji politycznej (groźba zastopowania inwestycji przez biurokratów z Brukseli jest niewielka, a pognębieni zimą stulecia i chłodną wiosną wyznawcy GLOBCIO trochę przycichli).
O szansach i zagrożeniach dla polskiego górnictwa pisze forsal.pl w artykule o nieco populistycznym tytule „Nikt nie chce polskiego węgla...”. Polskie inwestycje w energetyce sprawiają, że za kilka lat popyt na węgiel może być bardzo duży (stąd już obecnie popyt na koncesje wydobywcze ;-)). Szkoda, że te inwestycje są trochę spóźnione, ale wszyscy pamiętamy jak gorące były poprzednie lata.... ;-).
Warto też przeczytać komentarze pod wskazanym artykułem, gdyż jest to dobre świadectwo spustoszenia, jakie media robią w umysłach Polaków.
Więcej na ten temat pisaliśmy przy okazji demonstracji górniczych: W kopalniach "planowane przestoje".
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Firmy Apple i Motorola Mobility należąca do Google postanowiły wycofać wszystkie pozwy przeciwko sobie współpracować w sprawie reformy patentowej. Ale ta ugoda bynajmniej nie kończy wojny na patenty. Głównym wrogiem Apple pozostaje Samsung. Podobno Samsung naruszył co najmniej jeden patent Apple (chyba nie chodzi o wykorzystanie kwadratu z zaokrąglonymi rogami?), ale sąd był łaskawy i zamiast żądanych przez apple 2mld nałożył karę w wysokości niecałych 120mln USD.
Ta patentowa wojna trwa już od wielu lat i kosztowała obie strony setki milionów (zarabiają głównie prawnicy). Na razie Europa to oaza spokoju. Jednak na horyzoncie mamy Jednolity Patent w UE. Jak pisze Marcin Maj w di.com.pl,projekt ten zaczyna wzbudzać obawy nawet takich gigantów, jak Google czy Apple, choć to właśnie oni mogą najwięcej na nim zyskać. Korporacje zaczynają dostrzegać, że patentowy cyrk z USA przeniesie się do UE, a to będzie kosztowne.
Tymczasem rząd Donalda Tuska zdaje się popierać przystąpienie Polski do tej inicjatywy. Nie bardzo wiadomo dlaczego, gdyż dla Polski może to oznaczać gospodarcze samobójstwo - polski rynek może zostać zalany nowymi patentami, najczęściej należącymi do bogatych międzynarodowych korporacji.
Poza tym istnieją obawy, że Jednolity Patent otworzy drogę do patentowania oprogramowania w Europie i zaczniemy obserwować w UE dokładnie takie same absurdy, jak te znane z USA. Firmy zamiast inwestować w produkty będą wynajmować sztaby prawników i ciągać się po sądach.
Do czego to może doprowadzić? Ostatnio Amazon opatentował fotografowanie osób na białym tle. Skoro już tak proste działania są patentowane, to niedługo wytarcie nosa chusteczką może naruszać czyjeś prawa patentowe.
Magazyn PCMag wykonał kiedyś zestawienie "patentowego arsenału” dotyczącego tylko technologii mobilnych. Wygląda imponująco:
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Nareszcie! Komisja Europejska zgodziła się na przyznanie spółce Fiat Powertrain Technologies Poland 100 mln zł dofinansowania z programu „Innowacyjna gospodarka".
To dotacja do wartego ponad 1,1 mld zł projektu spółki pn. „Budowa linii produkcyjnej nowatorskiego małego silnika benzynowego" realizowanego w zakładzie w Bielsku-Białej. Inwestycja ma przynieść 400 nowych miejsc pracy w regionie.
Łatwo policzyć, że za zatrudnienie jednego Polaka Fiat dostanie od państwa 250tys PLN. Czyli będzie miał za darmo armię 400 osób przynajmniej przez 4 lata.
Ale to nie wszystko! Kilka miesięcy temu Instytut Samar informował: Rada Ministrów zmieniła 4 grudnia uchwałę dotyczącą wsparcia finansowego inwestycji spółki Fiat Powertrain Technologies Poland w Bielsku-Białej. W latach 2010-2013 firma realizowała tu projekt rozwoju produkcji małych silników benzynowych wart 673,2 mln zł. […] FPT planował, że w związku z rozbudową zakładu do 2013 r. w fabryce ma być zatrudnionych 400 nowych pracowników. Jednak ze względu na „złą koniunkturę na rynku motoryzacyjnym” plan został ograniczony do 280 osób. Zmianie musiała także ulec wysokość pomocy przyznawanej zakładowi na tworzenie nowych miejsc pracy.
Nie wiadomo więc, ilu naprawdę Fiat zatrudni pracowników, ile naprawdę jest warta ta inwestycja i za czyje pieniądze jest realizowana.
zobacz też: Dlaczego Polska gospodarka nie jest innowacyjna
- Szczegóły
- Kategoria: Godne społeczeństwo
Słowo „innowacyjność” jest jak mantra powtarzana przez polityków. To zrozumiałe. Unia wspiera innowacje, więc musimy być innowacyjni, aby coś z tego wsparcia uzyskać. Po siedmiu latach takiego wspierania innowacji wypadamy na tle innych krajów gorzej niż na początku tego okresu.
Dlaczego tak się dzieje? Zanim zaczniemy się nad tym zastanawiać, może warto by najpierw ustalić, co to znaczy. Polskie przedsiębiorstwa się modernizują i wdrażają nowe technologie. Co im brakuje, aby były innowacyjne? Chyba przede wszystkim brakuje innowacji radykalnych (radical innovation) zwanych też przełomowymi (disruptive innovation). Są to innowacje, które znacząco wpływają na rynek. Burzą istniejący porządek rzeczy, generując nowe potrzeby i produkty.
Pracujący w jednej z najbardziej innowacyjnych firm świata Maciej Michalski w polskim wydaniu Forbes'a, twierdzi że „jedynie kultura biznesu nastawiona na radykalną innowację jest w stanie […] wygrać na dłuższą metę”.
Czytaj więcej: Dlaczego Polska gospodarka nie jest innowacyjna
- Szczegóły
- Kategoria: Godne społeczeństwo
Amerykanie wierzą w demokrację zdefiniowaną przez Lincolna jako „rządy ludu, przez lud i dla ludu”. Jednak co najmniej wątpliwe jest stosowanie tej reguły w praktyce. Joseph Stiglitz w krytycznym wobec bankierów artykule pisał: W 2008 roku ówczesny prezydent George W. Bush twierdził, że nie mamy wystarczająco dużo pieniędzy na ubezpieczenia zdrowotne dla amerykańskich dzieci – chodziło o kilka miliardów dolarów rocznie. Ale nagle znalazło się 150 miliardów dolarów na ratowanie towarzystwa ubezpieczeniowego AIG. To pokazuje, że w naszym systemie politycznym coś idzie nie tak. Kieruje się on raczej zasadą ”Jeden dolar, jeden głos” niż ”Jedna osoba, jeden głos”.p
Potwierdzenie panowania w USA reguły „jeden dolar jeden głos” przynoszą badania statystyczne, o których pisze The Economists w swojej stałej rubryce „Buttonwood”. W artykule „One dollar one vote” opisano statystyczne badanie zmian politycznych w latach1981-2002. Wzięto pod uwagę jedynie te regulacje, w odniesieniu do których przeprowadzane były badania opinii społecznej z uwzględnieniem dochodów. Jedynie 18% zmian zostało przeprowadzonych przy niskim poparciu wśród ludzi bogatych (jeden na pięciu za). Gdy natomiast bogaci akceptowali zmiany w 4/5, współczynnik skuteczności zmian wzrastał do 45% . Co gorsza – poglądy ludzi o niższych dochodach są w tych badaniach statystycznie nieistotne (równe szanse zaakceptowania lub odrzucenia zmian).
Autor dostrzegają w tym systemie „błędne koło”: politycy przyjmują regulacje, które sprzyjają bardziej zamożnym, wzmacniając ich bogactwo; bogaci mają dzięki temu więcej pieniędzy na lobbing i skuteczniej wpływają na polityków. Potwierdzeniem występowania tego procesu może być gwałtowny wzrost nierówności w ciągu ostatnich 30 lat.