Podatki w Polsce to niesprawiedliwość wołająca o pomstę do nieba.

1. Przede wszystkim podatek „pogłówny” w postaci składek ZUS od osób prowadzących działalność gospodarczą. Jest to najbardziej niesprawiedliwy podatek, płacony bez względu na to czy osiągamy dochód. Narastające rozwarstwienie społeczne powoduje, że w ubogich regionach zarobki są kilkakrotnie niższe, niż w dużych miastach. Siłą rzeczy przekłada się to na niższe ceny usług i mniejsze zyski drobnych przedsiębiorstw. Jeśli w Warszawie firma z danej branży wypracuje 5tys zysku, to 1tys podatku na ZUS może nie być uciążliwe. Taka sama firma na prowincji może liczyć na zysk nawet dwukrotnie mniejszy, a wówczas podatek prowadzi do przekroczenia granicy ubóstwa. W sposób ewidentny napędza to szarą strefę, albo prowadzi do zaniku działalności gospodarczej. Przedsiębiorca najczęściej staje się „słoikiem” albo emigrantem.

2. Drugim elementem niesprawiedliwości jest niska kwota wolna od podatku. Osoby zarabiające niewiele są przez to pozbawiane przez państwo części dochodu nawet wtedy, gdy nie wystarcza on na utrzymanie rodziny.

3. Kolejny istotny problem to zgodność systemu podatkowego z zasadą pomocniczości. Poza podstawowymi zadaniami państwa (obronność i bezpieczeństwo), wszystkie inne powinny uwzględniać zasadę pomocniczości, a finansowanie z podatków powinno uwzględniać lokalne potrzeby i uwarunkowania. Siłą rzeczy podatek lokalny jest bardzo dobrym rozwiązaniem.

4. Ostatnim problemem związanym z podatkami jest złożoność tego systemu. Nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której przeciętny człowiek nie jest w stanie samodzielnie ogarnąć systemu podatkowego w całej jego złożoności

Poniżej zostanie zaprezentowana propozycja reformy systemu podatkowego, z uwzględnieniem powyższych problemów.

 Minister finansów Mateusz Szczurek obiecuje: Jeżeli ściągalność podatków się poprawi czy to wskutek naszych działań, czy poprawy koniunktury i będziemy na dobrej drodze do ograniczenia deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB to wtedy nie będzie żadnych powodów aby odwlekać obniżkę VAT z powrotem do 22 proc. dla podstawowej stawki już w 2016 roku.

Warto w tym kontekście przypomnieć inne obietnice. Donald Tusk w expose (a więc poważna sprawa) 23.11.2007r. mówił:

Naczelną zasadą polityki finansowej mojego rządu będzie w związku z tym stopniowe obniżanie podatków i innych danin publicznych. Dotyczy to i musi dotyczyć wszystkich. I tych mniej zamożnych i tych bogatszych. Wszyscy mają prawo do tego, aby państwo przyjęło wreszcie kierunek na obniżanie podatków i danin publicznych. Będziemy prowadzili tę politykę rozważnie, to musi być rozważny marsz. Ale chcę, aby to był marsz zawsze w jednym kierunku, zawsze w kierunku niższych podatków i zawsze w kierunku rezygnacji z nadmiernych, często zbędnych danin publicznych, jakie obywatel płaci na rzecz administracji.

W 2010 roku mieliśmy kolejne obietnice:

Pierwszą podwyżkę VAT z obecnie obowiązujących stawek: 22-procentowej podstawowej i 7-procentowej obniżonej, na 23 i 8 proc. premier zapowiedział na początku sierpnia. Wtedy też zapewniał, że wzrost podatku jest tylko tymczasowy i po trzech latach stawki z całą pewnością wrócą do obecnego poziomu.

Trzy lata od 2011 to chyba 2014? W tej sytuacji kolejne obietnice na "po wyborach" to zwykła bezczelność.

Niemal 
84 proc. osób w wieku do 30 lat stawia satysfakcjonującą pracę na drugim – po rodzinie – miejscu wśród życiowych celów. Co piąty jest gotowy dla dobrej posady przenieść się do innego miasta, co drugi dojeżdżać ponad godzinę.

Pracujemy długo – jedna piąta ankietowanych wraca do domu po godz. 18.

Co trzeci badany uważa, że ma za niską pensję w stosunku do wkładu pracy. Największe zadowolenie z zarobków deklarują lekarze, zawodowi wojskowi i prokuratorzy, sędziowie i adwokaci. Najmniejsze – pracownicy dyskontów (59 proc.), policjanci (51 proc.) i pielęgniarki (48 proc.).

Takie niektóre wnioski z badań wykonanych w Wyższej Szkole Biznesu.

Badania pokazują nasz kapitał społeczny, którego nie umiemy wykorzystać. Co czwarty Polak chce wyjechać za chlebem. Dzięki emigracji nastąpił spadek bezrobocia i napłynęły do Polski miliardy dolarów. Ale na dłuższą metę wypychanie młodych z kraju to zgubna polityka.

Górnicy zostaną przekwalifikowani na inżynierów: bo „do jądrówki potrzeba tysięcy inżynierów”. To oczywiście żart. Ale trudno traktować poważnie tego typu wypowiedzi. Jak zauważa prof. Mirosław Dakowski: Nie ma na uczelniach, w mediach oficjalnych, uczciwej dyskusji o kosztach, bezpieczeństwie i potrzebie EJ dla Polski. Jest jedynie propaganda pro-jądrowa, ostatnio popierana przez wszystkie partie będące w sejmie.

Tekst prof. Dakowskiego ujawnia, że propagandysta Trybuny Ludu bezprawnie używa tytułu profesorskiego, reasumując: Jaki „profesor” – taki poziom jego argumentów.

 

Na ilustracji uran – z Wikipedii

Iran i Rosja ogłosili podpisanie umowy o wymianie barterowej wartości 20mld dolarów. Rosja będzie kupować 500tys. baryłek irańskiej ropy dziennie, płacąc rosyjskimi towarami. To jest bardzo ważna wiadomość nie tylko z uwagi na strategię Rosji. Pozycja dolara jako waluty światowej jest oparta m.in. na rozliczeniach dolarowych z producentami ropy naftowej. Jedna z teorii wyjaśniających dlaczego wierny sojusznik USA Saddam Hussein okazał się nagle śmiertelnym wrogiem, była jego chęć sprzedawania ropy za euro. Podobnie Irańska Giełda Naftowa może być prawdziwym powodem ataku na Iran.

 

Jesienią ubiegłego roku głośno było o przewidywaniach upadku dolara w 2017 roku. W Rosji pojawił się nawet projekt ustawy, wedle której zakazane byłoby posiadanie i obrót dolarem.