W kontekście afery z podsłuchami NSA, Kanclerz Angela Merkel stwierdziła: „My Europejczycy musimy wspólnie pracować nad tym, by uniezależnić się od Ameryki i Chin, i samemu oferować silną technologię”. Szef firmy Cloudsafe, która oferuje usługi szyfrowanej poczty, nie ma złudzeń: „Uważamy, że Niemcy tylko w krótkiej czy średniej perspektywie skorzystają na tym trendzie. Na dłuższą metę niemieckie władze podporządkują się Amerykanom i postawią na kontrolę internetu przez państwowe”.

W nowelizacji budżetu, którą dziś zajmował się Sejm, ekipa Donalda Tuska zaplanowała [...], że przychody z dywidend na koniec roku mają wynieść o ponad miliard złotych więcej, niż założono wcześniej. Te przychody mają pochodzić z zaliczkowej wpłaty dywidend za rok bieżący przez spółki skarbu państwa. Na razie decyzję taką podjęło PZU. Spodziewana jest jeszcze danina od KGHM, PKO i PGNiG.

Podobieństwo sytuacji gospodarczej Polski i Indonezji, o którym była mowa w poprzedniej notce zdaje się mieć potwierdzenie w dzisiejszym spadku kursu złotego. Analitycy komentujący te gwałtowne zmiany kursu skupiają się na sytuacji w Syrii. Pojawia się też typowa nowomowa finansistów (która jak zwykle niczego nie wyjaśnia, ale za to jak brzmi!): "Testujemy poziom 4,3 zł za euro i jeśli go przebijemy (...) wówczas kierunek 4,32 i 4,34 zł za euro. Dane z zagranicy nie zawracają nam głowy, wszyscy patrzą na wydarzenia polityczne. Poziomy powyżej 4,3 zł za euro są miejscem gdzie złoty może zakotwiczyć".

Pojawia się na szczęście także krótkie zdanie odnoszące się do bardziej fundamentalnych kwestii: „Złotemu od jakiegoś czasu nie sprzyjała rozmowa o wychodzeniu Fed z programu QE3 (skupu aktywów)”.

Gdyby to była tylko kwestia niepokojów związanych z sytuacją na Bliskim Wschodzie, można by spodziewać się, że uspokojenie sytuacji politycznej rozwiąże nasze problemy. W przeciwnym przypadku możemy mieć prawdziwe kłopoty.

Członek RPP Elżbieta Chojna-Duch z Rady Polityki Pieniężnej stwierdziła dzisiaj w TVN CNBC, że w sytuacji naszego kraju „realna stopa, czyli różnica między inflacją, a naszą stopą, powinna wynosić około 1 pkt proc. Czyli właśnie tak, jak teraz jest: inflacja 1,0 proc., stopa proc. 2,5”.

Podobne matematyczne zaklęcie wygłosił kiedyś Leszek Balcerowicz (gdy był prezesem NBP), mówiąc o ciągu matematycznym, jakie stanowią kolejne obniżki.

 

Bardzo przypomina to wnioskowanie numerologów. Ale przecież RPP tworzą „wybitni” specjaliści z profesorskimi tytułami, więc na pewno Pani Profesor dysponuje odpowiednią teorią uzasadniającą formułowanie takich reguł.  

Flaga Indonezji jest także biało-czerwona, tylko że czerwony kolor jest u góry. Ale to nie jest jedyne podobieństwo. Indonezja jest obecnie wymieniana wśród krajów, których dosięgnął kryzys. Wśród wielu świadczących o tym wskaźników większość pokazuje rezultat, a nie przyczynę. Do przyczyn można z pewnością zaliczyć strukturalne nierównowagi, a przede wszystkim deficyt handlowy. W połączeniu z olbrzymim zadłużeniem zagranicznym uzależniło to kraj od napływu inwestycji zagranicznych (w tym kapitału spekulacyjnego). Te inwestycje do pewnego momentu napływały. Ostatnio jednak tendencja się odwróciła.

Indonesia current account.PNG

Fundamenty polskiej gospodarki są w podobny sposób chore. Nasza sytuacja gospodarcza w znacznym stopniu zależy od decyzji podejmowanych w globalnych instytucjach finansowych. Tymczasem od wielu miesięcy trwa u nas zaklinanie rzeczywistości. Zamiast podjąć realne działania, premier ogłasza „wychodzenie z kryzysu”, gdy tylko wahania jakiegoś wskaźnika idą w pozytywnym kierunku. Po nim powtarzają to eksperci-ekonomiści.

Tymczasem utrzymuje się deficyt handlowy (choć ostatnio maleje – podobnie jak malał w 2008 roku) i wysokie bezrobocie. Rośnie zadłużenie i deficyt budżetowy. Agencje obniżają ocenę naszych perspektyw, a ekonomiąci się dziwią.

 

Póki mamy coś do sprzedania i karnie płacimy lichwiarskie odsetki, jesteśmy w miarę bezpieczni. Ale mówienie o wychodzenie z kryzysu to zaklinanie rzeczywistości.