Przy okazji analizy kłopotów krajów wchodzących w skład BIRC (Brazylia, Indie Rosja i Chiny), Paul Krugman rozważa przyczyny dla, których mamy kolejne „bańki spekulacyjne”. Według niego w grę mogą wchodzić dwie przyczyny: polityka niskich stóp prowadzona od lat przez FEB oraz deregulacja systemu finansowego. Polski krytyk Krugmana – Robert Gwiazdowski dodałby pewnie do tego ingerencję państwa (niezależnie od tego, jak mało byłoby to poważne). Można też zwrócić uwagę na zmianę warunków technicznych (automatyzacja) i globalizację (łatwiejsze przepływy).

Po przedstawieniu wspomnianej alternatywy, Krugman podaje argumenty przeciw obwinianiu FEB (okazuje się, że patrząc z perspektywy historycznej stopy były w czasach kryzysu stosunkowo wysokie). Po co więc to w ogóle rozważać?

Może dlatego, że przyjmując za oczywistość, że wina leży po stronie finansowych deregulacji, można co najwyżej analizować ich przyczyny. Od noblisty należałoby także oczekiwać propozycji, co z tym można zrobić, a nie oczywistej konkluzji, że sektor finansowy prowadzi nas od kryzysu do kryzysu.

Znany ekonomista, były wiceprezes NBP - Krzysztof Rybiński - sądzi, że po najbliższych wyborach dojdzie do zmian analogicznych jak na Węgrzech. Może to doprowadzić do zwiększenia udziału polskiego kapitału w sektorze bankowym.

Przy okazji Rybiński odnosi się do propozycji Ministra Finansów, aby dopuścić wykup przez NBP obligacji państwowych na rynku wtórnym (na rynku pierwotnym istnieje zakaz konstytucyjny).

Istnieje uzasadniona obawa, że taka zmiana przepisów ma posłużyć jedynie jako zabezpieczenie interesów bankierów.

 

Sytuacja na światowych rynkach finansowych jest na tyle poważna, że rzeczywiście można myśleć o odwróceniu przynajmniej po części zbrodniczych działań rządu Buzka (z tow. Balcerowiczem w roli eksperta id finansów). Nic jednak nie wskazuje na to, aby po stronie opozycji znalazł się ktoś roztropny i odważny, zdolny do przeprowadzenia takich działań.

Niemcy od lat kupują na czarnym rynku dane o kontach swoich podatników w szwajcarskich bankach. Ostatnio jeden ze złodziei tych danych (zarobił 1,1 mln euro) został skazany na trzy lata więzienia. Szwajcarskie banki obiecały współpracę z niemieckim fiskusem (skoro te dane i tak nie są bezpieczne....). Śladem Niemiec idą inne kraje. Podobne cele (poza inwigilacją i pokazaniem kto tu rządz) ma amerykańska ustawa FATCA. Amerykanie wymagają od swoich obywateli płącenia podatków w kraju, nawet jeśli ci obywatele mieszkają za granicą. Skorzystanie z umów o podwójnym opodatkowaniu jest utrudnione (amerykański system podatkowy jest bardzo skomplikowany). Portal „Głos Rosji” podaje to jako przyczynę dużego wzrostu rezygnacji z amerykańskiego obywatelstwa – zwłaszcza przez ludzi zamożniejszych.

 

 

Tym razem doradca rządu RFN uważa, że jego kraj powinien opuścić strefę euro. W wywiadzie dla "Die Welt" prof Kai A. Konrad wyraża obawy, że w najbliższym czasie pogłębią się różnice w gospodarczej dynamice państw europejskich. Grecja wydaje się „beczką bez dna”, a na dodatek na żadną „terapię szokową” nie mają zamiaru się zgodzić. Pozostaje więc jedynie ciągłe płacenie, redukcja długów lub rozpad strefy euro. A to zdaniem naukowca najlepiej zacząć od Niemiec.

rzeba uratować Europę, a nie euro". „Niemcy z przyczyn politycznych nie mogą sami wycofać się z eurogrupy, ale inne państwa mogłyby nakłonić Niemcy do tego kroku, wyjaśnia Kai A. Konrad. "Warunki ekonomiczne w niektórych krajach staną się nieznośne, do tego dojdą zawirowania polityczne. Jeżeli Niemcy i kilka innych, silnych finansowo, państw wystąpi z unii walutowej, nastąpi dewaluacja euro i kraje Europy południowej znowu stanęłyby gospodarczo na nogach".

 

 

Manipulowanie statystykami nie jest bynajmniej oryginalnym pomysłem naszego „magika z Londynu”. Ciekawa strona www.shadowstats.com pokazuje, jak to się robi w Ameryce. Dla przykładu niższe bezrobocie osiąga się pomijając ludzi, którzy zrezygnowani przestali szukać pracy, a niższą inflację dzięki poprawce uwzględniającej wzrost jakości towarów (płacimy więcej nie z powodu inflacji, tylko wzrostu jakości). Przykładowe porównanie stopy bezrobocia w USA: oficjalnej (czerwona linia) i realnej (niebieska linia):