Śmierć generała Jaruzelskiego zainspirowały Rafała Wosia do pytania o początki polskiego kapitalizmu. Z przyczyn oczywistych wiąże te początki z osobą Jaruzelskiego. Problemem jest to, że osobowość generała oddziaływała na przebieg polskich przemian. Oddziaływała w sposób negatywny.

 

Tekst Rafała Wosia warto uzupełnić spojrzeniem na rozwój Polski w ówczesnym kontekście gospodarki światowej.

 

W tamtych czasach lawinowo narastała rewolucja naukowo-techniczna. Z chwilą dokonania otwarcia na świat przez Edwarda Gierka, Polska weszła w główny nurt światowego rozwoju gospodarczego. Ten krok należy ocenić z perspektywy czasu jako bardzo pozytywny. Jednak nie byliśmy (jako państwo) dostatecznie przygotowani na związane z podążaniem głównym nurtem perturbacje. W roku 1978 konieczna była korekta w niezmienionym haśle „by Polska rosła w siłę i ludziom się żyło dostatniej”. Bez demokracji próba zaciskania pasa musiała prowadzić do konfrontacji. Gierek poluzował. Czy niepotrzebnie? Teoretycznie tak – ale stanął przed dylematem nie do rozwiązania (to przy okazji przyczynek do refleksji nad rolą demokracji – z dedykacją dla zwolenników JKM). W ciągu kilku lat pojawił się u steru władzy Jaruzelski. To co on zrobił można opisać trzymając się pływackiej metafory w następujący sposób: skoro płynięcie nurtem tej rzeki nastręcza tyle problemów, to wyjdźmy na brzeg i podążajmy swoją drogą pieszo.

Ponoć zmarł generał Jaruzelski. Ponoć była jakaś heca na jego pogrzebie. Ponoć na łożu śmierci pojednał się z Bogiem. W zasadzie tylko ten ostatni fakt jest interesujący, gdyż skłania do refleksji nad istotą nawrócenia. Dlatego zaciekawiła mnie opinia księdza Artura Stopki na ten temat.

Ale po jej przeczytaniu przypomniał mi się pogrzeb mojego szkolnego kolegi. Zginął w wypadku samochodowym w drugiej klasie podstawówki. Zrozpaczona matka zupełnie się rozkleiła i w rozpaczy zaczęła wykrzykiwać swe żale wobec Boga i ludzi. Mój proboszcz wtrącił się dopiero, gdy posunęła się do bluźnierstw. Widać było, że robi to z poczucia obowiązku. To był zwykły wiejski proboszcz, czerpiący swą mądrość z życia wśród ludzi w zgodzie z Ewangelią. Czas przeszły dokonany. Współcześni księża są pewnie lepiej wykształceni. Elokwentni i oczytani. Ale brakuje im takiej zwykłej ludowej mądrości. Dlatego tak łatwo przychodzi im ocenianie ludzi żyjących emocjami.

Emocje są paliwem, które napędza ludzkość. Poeci poprzez swe dzieła wchodzą z nimi w interakcje. Genialny Jacek Kaczmarski prorokował o dzisiejszych czasach:

Kary nie będzie dla przeciętnych drani,
A lud ofiary złoży nadaremnie.
Morderców będą grzebać z honorami
Na bruku ulic nędza się wylęgnie.

Pomimo wszystko świat trwać będzie nadal -
W Słońce i Kłamstwo wierzą ludzie prości.
Niedostrzegalna szerzy się zagłada,
A wszystkie ręce lśnią aż od czystości.

Emocje są też tworzywem dla kaznodziejów, którzy ukazują wiernym trwałość energii płynącej z dobra i przestrzegają przed destrukcyjną siłą zła.

 

Podobno największym wygranym ostatnich wyborów jest Janusz Korwin-Mikke – wyznawca darwinizmu społecznego i innych podobnych idiotyzmów. W PE napotka masę podobnych sobie „ekscentrycznych polityków”. Tak się teraz określa idiotów. Przeciwnik poprawności politycznej dużo na poprawności politycznej zyskuje. Miejmy nadzieję, że jeśli ci „ekscentrycy” będą rozprawiać się z imigrantami przy pomocy wirusa eboli, to uprzedzą JKM – żeby przypadkiem nie ucierpiał. Szkoda by go było, bo on bywa naprawdę zabawny.

Jednym z fundamentów światopoglądu JKM jest prawo do posiadania broni. W Kalifornii, jeden z aktywnych zwolenników tego prawa zabił niedawno 7 osób. Ojciec jednej z ofiar apeluje: Mówią o prawie do posiadania broni. A co z prawem do życia Chrisa? Kiedy to szaleństwo zostanie zatrzymane? Kiedy będzie wystarczająco dużo ludzi, którzy powiedzą: „Zatrzymajmy to szaleństwo”? Nie możemy tak żyć! Zbyt wiele osób zginęło. Trzeba powiedzieć sobie: "Nie. Ani jednego więcej".

Na portalu, który opublikował tą informację jest dostępna mapka pokazująca zmiany w narodowości amerykańskich imigrantów. „Pokojowo nastawionych” Europejczyków wypierają Latynosi (ofiara zamachu nazywa się Martinez – więc być może on także jest Latynosem). Jest więc nadzieja, że to „szaleństwo” zostanie rzeczywiście powstrzymane.

Co do JKM – to oczywiście nie ma szans na to, by zmienił zdanie w jakiejkolwiek kwestii (powyższy tekst to jedynie retoryka). Ubocznym skutkiem buntu młodych jest chwilowe przekonanie, że oni popierają liberalizm. To było oczywiste jeszcze przed wyborami i nie należy się z tego powodu oburzać. Póki w Polsce rządzi „partia uśmiechu”, nic nie jest bardziej obrzydliwe. Wczoraj w TV jeden z głównych przedstawicieli tej partii rozprawił się na wizji z Januszem Wojciechowskim. Po wypowiedzi tego ostatniego na temat poparcia dla North Stream udzielonego przez ugrupowanie parlamentarne do której „uśmiechnięci” należą, natychmiast pojawił się na twarzy Szeinfelda uśmiech politowania: Europejska Partia Ludowa nie ma nic wspólnego z North Stream. Na stronach operatora rurociągu chwalą się, że PE uznał tą inwestycję za zgodną z europejskimi interesami. Najwyraźniej zrobiono to w tajemnicy przed europosłami z EPL.

Polacy są kreatywni. Potrafią twórczo działać w trudnych sytuacjach wymagających szybkiego rozwiązania. Ale są fatalni we wdrażaniu projektów i doprowadzaniu ich do końca. Tak uważa prof. Piotr Moncarz, wykładowca Uniwersytetu Stanforda, dyrektor programu Top 500 Innovators, oraz współzałożyciel i prezes Polsko-Amerykańskiej Rady Współpracy. Oczywiście Pan Profesor ma rację, mówiąc, że w gospodarce rynkowej liczy się efekt końcowy, czy konsument dostanie do ręki to, co jest mu potrzebne i będzie skłonny za to zapłacić czy nie. Ale jego przekonanie, że poza Doliną Krzemową nie ma życia dla innowacyjnych przedsiębiorstw, chcących istnieć na globalnym rynku, jest delikatnie mówiąc dziwne. Faktem jest, że w Dolinie Krzemowej rozwinął się pewien model biznesu, dzięki któremu ten rejon stał się centrum wytwarzania najbardziej efektownych rozwiązań informatycznych. Ale ten model biznesu nie jest jedynym możliwym (ani najlepszym) nawet w obrębie informatyki. Potężna firma IBM ma swą siedzibę w pobliżu Nowego Jorku, a globalna firma SAP mieści się w Niemczech. Także w Polsce można znaleźć firmy z powodzeniem konkurujące na globalnym rynku (choć niekoniecznie się tym chwalące, a nawet udające firmy zachodnie). Nawet w dziedzinie globalnych rozwiązań internetowych (które bez wątpienia są specjalnością firm z Doliny Krzemowej), nie brak przykładów sukcesów bez siedziby w garażu niedaleko San Francisco. Wystarczy wspomnieć skandynawskiego Skype, czy chiński portal Alibaba.

 

Przytoczona na początku sugestia, że nasz problem z wykończeniem dzieła wynika z jakichś polskich przypadłości jest po prostu głupia. Dla każdego, kto próbował wdrożyć innowacyjny produkt jest czymś zupełnie oczywistym, że koszt zbudowania prototypu jest bardzo niewielką częścią pełnych kosztów wprowadzenia na rynek gotowego produktu. Firmy w Dolinie Krzemowej przodują we wdrażaniu globalnych przedsięwzięć dlatego, że tam nie brak kapitału gotowego wesprzeć takie właśnie działania.

Zwycięstwo partii antyestablishmentowych we Francji i Wielkiej Brytanii to dla wielu polityków „szok” i „trzęsienie Ziemi”. W Polsce ponad 7% głosowało na Kongres Nowej Prawicy.

 

We wszystkich tych przypadkach prezentowane poglądy liderów są trudne do zaakceptowania dla normalnych ludzi. Jednak dla wielu z nich jeszcze trudniej zaakceptować to establishmentowe bagno. Skrajne poglądy poparła prawdopodobnie głównie młodzież, której najtrudniej jest zaakceptować kłamstwa i obłudę polityków. Wynik ten był do przewidzenia i jeśli kogoś to szokuje, to nie powinien się tym chwalić.....