- Szczegóły
- Kategoria: Wybór Ukrainy
Znowu nadzieja na pokojowe zakończenie konfliktu na Ukrainie niknie wobec barbarzyńskich ataków na dzielnice mieszkalne Mariupola. Znowu Ukraina podsuwa dowody zbrodni w postaci nagrań. Tymczasem w ocenie Rosjan Ostrzał Mariupola jest kolejną prowokacją ukraińskich sił bezpieczeństwa w celu ostatecznego wycofania się z realizacji porozumień mińskich przed sesją Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Jednak wbrew ich opinii OBWE twierdzi, że rakiety na Mariupol wystrzelili separatyści.
Rosjanom najwyraźniej bardzo zależy na normalizacji sytuacji. Jeśli więc nie jest to ukraińska prowokacja, to może nikt już nie panuje w pełni nad rozwojem wypadków. Skutki polityczne tego ostrzału były łatwe do przewidzenia. Nawet Niemcy tracą cierpliwość, ostro krytykując Rosję.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Polscy analitycy wróżą dalsze umacnianie się złotego. Co prawda w piątek początkowo nastąpił znaczący spadek kursu złotego wobec dolara, ale po południu złoty się umocnił (czyżby wskutek interwencji NBP?). Nie wszyscy jednak są takimi optymistami. Według Łukasza Wilkowicza z DGP nadchodzi walutowe tsunami, a mocny dolar uderzy w polską gospodarkę.
Podobnego zdania są Niemcy, którzy sądzą, że decyzja EBC może mieć fatalne następstwa dla złotego: jest możliwe, że Polska i Dania, będą musiały na nowo ustalić kurs złotego w stosunku do euro lub natychmiast zrezygnować z powiązania swej waluty z euro.
- Szczegóły
- Kategoria: Geopolityka - Bliski Wschód
Lewicowa partia Syriza wygrała wybory w Grecji, obiecując koniec polityki zaciskania pasa. Może to oznaczać konfrontację z Niemcami. Niemiecki sposób na kryzys w strefie euro polegał na tym, by upierać się przy zaciskaniu pasa i reformach strukturalnych, aby ograniczyć przyszłe wydatki publiczne na emerytury i pensje, by uelastycznić rynki pracy i zwiększyć wydajność – wszystko to w zamian za pożyczki ratunkowe. Od wybuchu kryzysu główni ich odbiorcy – Grecja, Irlandia, Hiszpania i Portugalia – stosują niemiecką receptę.
Wybory w Grecji nie budzą większych emocji. Wszyscy wydają się być przygotowani do wielkiego zwrotu w polityce gospodarczej (tak na marginesie warto odnotować opinię niejakiego Winieckiego, zwanego profesorem, która jest świadectwem marnej jakości kadr u steru polskiej gospodarki). Co się zmieniło od czasu, gdy w Grecji upatrywano zagrożenia dla bytu Europy?
Czytaj więcej: Zwycięstwo Syrizy to koniec niemieckiego dyktatu w Europie?
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gosp. - kredyty we frankach
Odpowiedź krótka na pytanie o zaangażowanie państwa w sprawę kredytów „we frankach” brzmi: państwo powinno pomóc „frankowiczom” kierując się instynktem samozachowawczym.
Dlaczego ta sprawa zagraża istnieniu państwa?
Zagrożeń dla państwa związanych z problemem „frankowiczów” jest bardzo dużo. Jednym z nich jest odpowiedzialność prawna.
Przysłuchując się dyskusjom na temat kredytów „we frankach” możemy dojść do wniosku, że nikt z zabierających głos na ten temat nie ma zielonego pojęcia o tym jak to działa. Od ekspertów ekonomicznych począwszy na kredytobiorcach skończywszy. Oczywiście ten wniosek nie jest do zaakceptowania i przynajmniej prezesa NBP oraz członków RPP można podejrzewać o posiadanie wiedzy na ten temat. Jednak społeczeństwo jako całość nie jest o tym informowane. Dlatego zasadna jest teza, że konsumenci zostali wprowadzeni w błąd co do natury „produktu” który oferował im bank. Tej informacji nie można znaleźć ani w folderach reklamowych, ani w umowach kredytowych, ani nawet w podręcznikach bankowości.
Postawieni pod ścianą kredytobiorcy nie będą mieli wyjścia, tylko skierują się do sądów. Prędzej czy później sprawa może trafić przed europejski Trybunał, który na razie jeszcze dba o interesy Europejczyków. Ustalenie tego, że III RP działała w zmowie z bankami, na niekorzyść ich klientów nie będzie trudne. Trudno sobie tylko wyobrazić jakie będą konsekwencje takiego wyroku. Prawdopodobieństwo tego, że będzie to koniec III RP jest bardzo duże.
Pewnym wyjściem z tej sytuacji byłoby podpisanie umowy o wolnym handlu z USA. Oznacza ona bowiem utratę suwerenności państwa na rzecz korporacji (co nawiasem mówiąc niewiele Polaków obchodzi). Po pierwsze nie będzie można w tej sytuacji stracić czegoś, co i tak przestanie istnieć, a po drugie europejskie prawo musiałoby się diametralnie zmienić – w tym zasada ochrony słabszych (obywateli) przed dyktatem silniejszych (USA, korporacje, banki). Jednak (na szczęście) wygląda na to, że nowe władze UE nie chcą kontynuować spisku w celu finalizacji umowy TTIP.
Czytaj więcej: Dlaczego i w jaki sposób Polska mogłaby pomóc „frankowiczom”.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
W jakim stopniu na ceny ropy wpływają spekulacje giełdowe? Według Andrzeja Szczęśniaka wpływ ten jest bardzo duży: Ropa przez ostatnie kilka lat była jedną z kilkunastu baniek spekulacyjnych, które zostały wykreowane przez programy QE (ang. quantitative easing, luzowanie ilościowe, czyli zwiększenie podaży pieniądza - przyp. red.). Jej cena nie miała nic wspólnego z fundamentami. Nie ma bowiem na świecie takiej ropy, która kosztowałaby 110 dol. za baryłkę, chyba żeby ją wiercić złotymi wiertłami. Dziś cena równowagi ropy wynosi ok. 40 dol. za baryłkę i ku temu to szybko zmierza - powiedział niezależny analityk rynku paliw Andrzej Szczęśniak.
Takie poglądy zostały bardzo ostro zaatakowane przez Przemysława A. Słomskiego, który włożył bardzo dużo wysiłku w to, aby udowodnić "kompromitujący brak wiedzy Andrzeja Szczęsniaka”. Według niego cena ropy zależy od popytu i kosztów krańcowych. I tylko grupa pajaców od teorii spiskowych podaje alternatywne wyjaśnienie – przyczyną zdaniem tych pajaców jest to, że w wyniku zmowy spekulantów […] W normalnych warunkach nikt w Polsce w mainstreamowych mediach by o [takiej] teorii nie usłyszał, gdyby nie to, że udało się w naszym kraju jednemu z takich spiskowych pajaców – Andrzejowi Szczęśniakowi […] wykreować siebie na „eksperta rynku paliw”.
Nie wnikając w istotę sporu można stwierdzić, że pan Słomski myli się na pewno co do tego, że o wpływie spekulacji nikt by bez Szczęśniaka nie słyszał. Według popularnego portalu investopedia.com obydwa czynniki mają wpływ na ceny ropy: z jednej strony podaż i popyt, a z drugiej gra giełdowa: Cena ropy, jak wiemy, jest ustalana na rynku kontraktów terminowych. Kontrakt terminowy na ropę, jest to wiążące porozumienie, które daje prawo do zakupu ropy po ustalonej cenie w ustalonym dniu. Rozróżnia się przy tym dwa rodzaje kontraktów terminowych podmiotów gospodarczych:
-
asekuracja
-
spekulacja
Przykładem asekuracji (zabezpieczenia przed nieprzewidzianym wzrostem cen) mogą być kontrakty dużych przewoźników (jak linie lotnicze). Spekulant natomiast po prostu obstawia zmiany cen, nie mając zamiaru niczego kupować. Artykuł Investopedii przywołuje dane Chicago Mercantile Exchange (CME), według których aż 97% transakcji ma charakter spekulacji. Wiara w utrzymywanie się trendów prowokuje określone spekulacje i dlatego trendy zmian cen są silnie wzmacniane.
Argumentacja taka pojawia się w cytowanym na wstępie tekście: Jako dowód na działania spekulacyjne inwestorów finansowych przytacza dane nowojorskiej giełdy paliw. - Na jeden obrót fizyczny, tzw. wet oil (mokrej ropy) jest 2 do 2,5 tys. operacji sprzedaży paper oil, czyli ropy papierowej. O cenie decydowały więc instrumenty finansowe. Teraz mamy do czynienia z ucieczką z rynku, stąd tak wysokie spadki - twierdzi Szczęśniak.
Poniższy rysunek (źródło) pokazuje proporcje realnych transakcji zakupu (kolor niebieski) i spekulacji (kolor brązowy) w dwóch różnych okresach czasu: