Little Trees Air Freshener - American FlagWojna domowa ma tą zaletę, że każdy walczy po jedynie słusznej stronie. Tak było niegdyś w Hiszpanii, tak jest i teraz na Ukrainie. Wówczas na pomoc Hiszpanom pospieszyli ochotnicy z całego świata. Teraz także ochotników nie brakuje – przynajmniej w Polsce. Na przykład Zbigniew Bujak, który uważa, że byłoby fantastycznie, gdyby polscy żołnierze walczyli w Donbasie. Na pewno dołączą ochoczo inni podżegacze wojenni. Kariera ministra Sikorskiego, zwanego Radkiem pokazuje, że zamiana pióra na karabin i strzelanie do „ruskich” może się opłacać. A jaka satysfakcja!

Powstanie więc polskiej brygady ochotniczej jest rzeczą zupełnie naturalną. Niezależnie od oceny konfliktu na Ukrainie wsparcie ochotników będzie czynem patriotycznym. Można bowiem liczyć na to, że każda „bohaterska” śmierć na wschodzie Ukrainy zmniejszy ilość idiotyzmów wygłaszanych w Polsce. Polska brygada mogłaby więc nosić nazwę „Brygady Darwina”.

Najnowszym przykładem działalności „darwinistów” jest informacja, że Rosjanie użyli w Doniecku broni chemicznej. Po nieudanej akcji z bronią jądrową (zakończyła się dymisją ukraińskiego ministra, który to wymyślił), pojawienie się „broni chemicznej” było tylko kwestią czasu.

Pierwsi byli separatyści, którzy oskarżyli wojska rządowe o użycie „chemicznej amunicji”. Jednak informacja ITAR-TASS na ten temat ze zrozumiałych względów nie zdobyła popularności w Polsce. Później w raporcie misji OBWE, mającej nadzorować „rozejm” na Ukrainie znalazł się akapit: "Ukraiński żołnierz w szpitalu w Konstantinovka kontrolowanym przez rząd (56 km na północ od Doniecka) powiedział SMM, że był leczony z powodu obrażeń odniesionych na lotnisku w Doniecku w dniu 19 stycznia. Powiedział, że w sumie 80 ukraińskich żołnierzy odniosło te same obrażenia, przejawiające się w niekontrolowanych skurczach mięśni, wymiotach, trudności w oddychaniu. Powiedział, że niektórzy z nich, tracili przytomność. Powiedział też, że jedenastu żołnierzy zostało przeniesionych do szpitala w Dniepropietrowsku". Portal wpolityce.pl zrobił z tego "niusa" zatytułowanego "Rosyjscy terroryści użyli broni chemicznej przeciwko obrońcom donieckiego lotniska? Takie informacje podaje OBWE", w którym napisano: "Także dziś świat obiegła informacja, podana przez świadka, a zawarta w raporcie OBWE, że prawdopodobnie rosyjscy terroryści użyli 19 stycznia broni chemicznej przeciwko obrońcom donieckiego lotniska. Raport OBWE stwierdza, że do szpitala w Konstantynówce, kontrolowanej przez rząd ukraiński przywieziono z Doniecka 80 żołnierzy mających takie same objawy zatrucia – niekontrolowane drgawki ciała, wymioty i trudności z oddychaniem. Stan 11 żołnierzy okazał się tak ciężki, że przetransportowano ich do szpitala w Dniepropietrowsku."
Taka sensacja nie mogła przejść bez echa. Rzucili się na nią blogerzy, którzy jak widać mają większą skłonność do pisania, niż do myślenia: Rosjanie zdobyli lotnisko w Doniecku „dzięki zastosowaniu gazów bojowych, co potwierdziło OBWE".

Czyż zmniejszenie ilości takiej propagandy nie zadziałałoby odświeżająco? Dalejże – do broni rodacy!

Niestety „Brygada Darwina” nie może liczyć na wsparcie rządu. Premierzyca Znana z Prawdomówności zupełnie neutralne stanowisko Andrzeja Dudy w sprawie militarnego zaangażowania zinterpretowała następująco: słyszałam od kandydata PiS na prezydenta, który powiedział, że powinniśmy wysłać żołnierzy na Ukrainę. I to jest przerażające, bo jeśli priorytetem w programie wyborczym przyszłego prezydenta jest taka deklaracja, to ja mogę odpowiedzieć tylko jedno: PiS zawsze ciągnęło do wojny, a Platforma chciała pokoju.

Ta informacja z jednej strony brzmi optymistycznie: widać wyczulona na słupki sondaży „Platforma” uznała, że zaangażowanie militarne w „wojnę z Putinem” nie jest wśród Polaków popularne. Z drugiej strony to smutnie – bo niestety nie uda się upiec dwóch pieczeni przy jednym ogniu i stworzenie brygady złożonej z wszystkich członków PO nie jest realne :-(.

Rozpoczęcie masowego wykupu obligacji rządowych przez EBC może mieć bardzo znaczące konsekwencje dla światowej gospodarki. Nic więc dziwnego, że pojawiły się liczne komentarze polityków i ekonomistów. Co ona oznacza dla Polski?

1. Podobne działania wcześniej przeprowadziły USA i Japonia. Uważa się, że jest to próba osłabienia waluty w celu podniesienia atrakcyjności gospodarek strefy euro, a w konsekwencji ich ożywienie. Czyli ma to być element wojny walutowej. Polska nie może przystąpić do tej wojny z dwóch powodów: konstytucyjnego zakazu podejmowania takich działań oraz bagażu kredytów we frankach. Ten drugi powód nie jest bynajmniej związany z jakąś zmianą priorytetów politycznych nad Wisłą. Nawet poprzestając przy założeniu, że „dobro obywateli” to pusty frazes, państwo takimi działaniami naraziłoby się na liczne pozwy sądowe. Czym innym jest bowiem „ryzyko walutowe”, którego nie można przewidzieć, a czym innym świadome działanie na osłabienie waluty. Trzeba przy tym wziąć pod uwagę, że zawsze można trafić na sędziego, który ma kredyt we frankach. W tej sytuacji polski eksport może okazać się mniej opłacalny. Z uwagi na dominację zagranicznych przedsiębiorstw na pewno nie zadziała to tak jak w monetarystycznych regułkach, ale konsekwencje gospodarcze dla Polski mogą być rozliczne.

2. Decyzja EBC oznacza porażkę Niemiec, które oficjalnie się temu przeciwstawiały. Być może zgoda na takie działania wiąże się z niedzielnymi wyborami w Grecji, w wyniku których prawdopodobnie władze w kraju obejmą politycy zapowiadający opuszczenie przez ich kraj strefy euro. Może to być sposób na zmianę ich nastawienia, bo nowego programu ECB nikt tak nie potrzebuje jak Hellada. Trudno powiedzieć, czy te działania w sferze finansów zostaną powiązane (tak jak w Japonii) z szerszą reformą gospodarczą. Jeśli tak, to zasadniczo zmieni się sytuacja w całej Europie i zwolennicy przyjęcia euro w Polsce dostaną dodatkowe argumenty.

3. Polska waluta może osłabnąć zarówno wobec dolara jak i franka szwajcarskiego – niezależnie od działań podejmowanych przez polskie władze. Oznacza to wzrost cen i jeszcze większe kłopoty posiadaczy kredytów we frankach.

fot. www.freeimages.com

Na wschodzie Ukrainy trwają walki między separatystami a armią ukraińską. Rosyjski Minister Ławrow przyznał (wg reuters.com), że separatyści zajęli około 500 km kwadratowych więcej, niże uzgodniono wraz zawieszeniem broni we wrześniu ubiegłego roku w Mińsku. Minister stanowczo odrzucił jednak kolejne oskarżenia o bezpośrednie zaangażowanie wojsk rosyjskich w tych walkach: "Mówię każdym razem. Skoro [Ukraińcy] tak twierdzą, to niech podadzą konkrety. Ale nikt nie może, albo nie chce przedstawić konkretów". Pomimo walk mają się rozpocząć w Berlinie rozmowy pokojowe ministrów spraw zagranicznych Rosji, Ukrainy, Niemiec i Francji.

zdjęcie: Reuters/Sergei Karpukhin

O zwiększeniu rosyjskiej obecności wojskowej na Ukrainie informował prezydent Poroszenko w Davos. W środę mówił o tym także rzecznik ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego:

W związku ze stratami w ludziach i sprzęcie strona rosyjska zwiększa siły okupacyjnego kontyngentu swoich wojsk. W rejonie Ługańska odnotowano znaczną liczbę rosyjskich żołnierzy bez znaków rozpoznawczych. W mieście Krasnodon pojawiło się ok. 60 czołgów, ponad 50 pojazdów opancerzonych i ok. 100 samochodów Tigr.

Czyli jednak jakieś konkrety są - tyle, że "bez znaków rozpoznawczych".

Rrząd USA szkoli ludzi nie tylko do paraliżowania sieci wroga, ale także do przejmowania kontroli nad kluczowymi elementami infrastruktury, takimi jak elektrownie, fabryki, lotniska czy oczyszczalnie. Z wojskowego punktu widzenia prowadzona przez NSA inwigilacja jest tylko rozpoznaniem.

Tak twierdzi Der Spiegel na podstawie dokumentów ujawnionych przez Edwarda Snowdena (cytat za giznet.pl).

Z przeanalizowanych przez Der Spiegel dokumentów wynika, że w razie potrzeby NSA, zapoznawszy się uprzednio z systemami, z jakich korzystają wrogie kraje, może przejść do kolejnej fazy prowadzenia działań ofensywnych w cyberprzestrzeni. Według tajnych danych Stany Zjednoczone przygotowują się do wojen przyszłości, w których będą miały możliwość przez Internet wyłączać komputery, a za nimi - potencjalnie całą infrastrukturę, w tym system energii elektrycznej, wodny, fabryki, lotniska i przepływy pieniężne potencjalnego wroga.
Z NSA współpracuje (lub współpracowała) „banda zwykłych hackerów”, której dewiza brzmiała: „twoje dane to nasze dane, a twój sprzęt to nasz sprzęt”.

Zobacz tekst w angielskim wydaniu Der Spiegel - pochodzi z niego ilustracja pokazująca kwaterę głóną NSA.

 „Szrek” właśnie ogłosił, że to Ukraińcy wyzwolili Obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau (Rosjanie są zdziwieni): „A może lepiej byłoby powiedzieć, że to 1 Front Ukraiński i Ukraińcy wyzwalali, bo tam żołnierze ukraińscy byli wtedy w ten dzień styczniowy i to oni otwierali bramy i wyzwalali obóz”.

Dlaczego lepiej? Ano dlatego, że nie zaproszono na uroczystości 70 rocznicy wyzwolenia obozu prezydenta Rosji. Jak ujawnił minister Rosji – Polacy ograniczyli się do informacji o uroczystościach. Bo ponoć nikogo osobiście nie zapraszali. Żeby podkreślić ten fakt, niejaka Kopaczowa, która po sukcesach w Smileńsku sprawdza się na odcinku „premierzyca”, zaprosiła na uroczystości prezydenta Ukrainy. Wniosek z tego prosty: to Ukraińcy wyzwolili Auschwitz (a Wołyń, to oczywiście sprawka „ruskich”).