Białorusinie się cieszą, że nadchodzą złote czasy dla ich rolnictwa. Bo po embargo na zachodnie (w tym polskie) płody rolne ktoś musi zapełnić pustkę na rosyjskim rynku.

Wygranym powinien być także Leszek Balcerowicz, gdyż polakom na pocieszenie przydałyby się audycje telewizyjne, w których ten Wielki Ekonomista wyjaśniałby, że kapitał nie ma narodowości.

Minister Gospodarki poinformował Polaków przez telewizornię, że to „wojna handlowa”. Rolnicy zapewne od razu poczuli się lepiej: wojna to wojna. Dobrze, że nie wezwał, byśmy więcej jedli. Nasi politycy nie utworzą jakiegoś plutonu i nie pojadą uzbrojeni w zapas jabłek na Ukrainę, aby obrzucać nimi „terrorystów”. Musimy zatem z wyrozumiałością przyjmować ich rozumienie polskiej „racji stanu”. Jeśli konsekwencje ich działań będą narastać, jest szansa na upamiętnienie w kalendarzu kolejnej polskiej klęski.

 

Prasa donosi o gwałtownej utracie wartości przez polską walutę.

Historyjki tłumaczące takie zmiany bywają różne. Dla jednych komentatorów „wytłumaczenie tak silnego osłabienia jest standardowe – to strach przed eskalacją konfliktu na Ukrainie i wzrostem napięcia na Bliskim Wschodzie”. Dla innych innych ważniejsze jest to, że „silniejszy dolar w relacji do euro uderza w waluty wschodzące, do których zaliczany jest złoty”.

Takie analizy byłyby jedynie rozrywką dla spekulantów, gdyby nie horrendalne kredyty, jakie Polacy wzięli w obcych walutach. Trudno się spodziewać, aby zaostrzanie konfliktu na Ukrainie nie dało takiego efektu na rynku walutowym. Ale skoro władza mówi, że musi boleć, to widać musi.

Facebook uznał, że autentyczność nazwiska jednej z użytkowników budzi wątpliwości i zażądał dowodów jego autentyczności. Gdy Melinda Kiss z Nowego Jorku wyszła za mąż za Boba Fleckera, postanowiła przyjąć oba nazwiska. Problem w tym, że Kiss oznacza pocałunek i jej nowe nazwisko „Kiss Flecker” można odczytać jako „całowanie Fleckera”. Historię opisał poważny portal (www.businessinsider.com), podając przy okazji „dowód” autentyczności w postaci zdjęcia z wakacji.

Anegdota wydaje się być zwykłą wakacyjną historyjką, typową dla tak zwanego „sezonu ogórkowego”. Jednak dotyczy ona jednej z najważniejszych kwestii dotyczących funkcjonowania Facebooka, a mianowicie jakości gromadzonych przez ten portal danych o użytkownikach. Firma nie ma sposobu na weryfikację autentyczności podawanych danych. Kiedy więc pojawia się profil jakiejś znanej osoby, może on być równie dobrze założony przez jakiegoś fana, wroga, lub zupełnie obcą osobę, która wybrała sobie takie nazwisko za pseudonim. Facebook jest żywotnie zainteresowany poprawą jakości tych danych, bo ich jakość ma znaczenie dla firm wykorzystujących media społecznościowe do reklamy. Wysiłek wkładany w poprawę jakości gromadzonych danych stanowi o przewadze Facebooka nad coraz bardziej popularnym Twitterem.

Niedawno ujawniono, że także amerykańskie służby specjalne mają problem z jakością gromadzonych danych. Wskutek tego na ich liście ludzi podejrzanych o terroryzm jest – jak się szacuje – prawie 300tys osób, które niczego wspólnego z terroryzmem nie mają wspólnego. Lista jest ściśle tajna, tak jak i informacja o jej wątpliwej jakości. Nie wiadomo czy z powodu dbałości o ochronę danych osobowych, czy obawy przed kompromitacją. Lista powstała przy wykorzystaniu programu „Hydra” (logo programu na ilustracji). Portal The Intercept publikuje grafikę charakteryzującą dane ze zbioru potencjalnych terrorystów:

 

Pomysł poprzednich władz Microsoftu, aby firma zaczęła produkować urządzenia z wbudowanym systemem operacyjnym Windows skutkował między innymi pojawieniem się tableta Microsoft Surface. Od jego debiutu firma straciła na tym projekcie już 1,7 mld dolarów! Komentatorzy zastanawiają się, czy w końcu nie nastąpi zatrzymanie produkcji tego urządzenia. Nowy zarząd firmy ma bowiem inną koncepcję rozwoju – nie związaną z produkcją urządzeń. Pod znakiem zapytania stoi w tej sytuacji sens przejęcia Nokii, które z pewnością nie przyniosło żadnych korzyści finansowych.

 

Nie może być tak, że miliarderzy są narażeni na choroby tak samo, jak zwykli śmiertelnicy. Dlatego Donald Trump słusznie protestuje przeciw przyjmowaniem do amerykańskich szpitali obywateli USA, którzy zarazili się wirusem ebola w Afryce: Powstrzymajcie zarażonych ebolą od wjazdu do USA. Leczcie ich na najwyższym poziomie w Afryce. Stany Zjednoczone mają dość problemów. Ludzie, którzy wyjeżdżają do odległych krajów, by pomagać innym są wspaniali. Ale muszą ponieść konsekwencje!

 

A może miliarderem kieruje zwykły strach przed epidemią, który jest całkiem zrozumiały? Chociaż on na pewno ma w domu hermetyczny schron....

 

[tot. Wikipedia]