W najnowszym numerze tygodnika „wSieci” sporo miejsca poświęcono podsłuchanym rozmowom Jana Kulczyka. Autorzy artykułów sugerują, że podsłuchy mogą być dziełem Rosjan, a nawet, że Jan Kulczyk był głównym celem tej akcji. Jednym z możliwych zleceniodawców ma być prezes rosyjskiej firmy Acron, który czuje się oszukany w związku z próbą przejęcia Tarnowskich Azotów. Polscy sprzedawczykowie (Kwaśniewski, Bielecki, Tamborski) obiecywali mu, że będzie mógł kupić polską firmę, ale gdy podjął działania w tym kierunku, zostało to potraktowane jako próba wrogiego przejęcia Azotów. Według tygodnika przejęcie Ciechu i udział w prywatyzacji GPW ma być „rekompensatą” za to niepowodzenie. Zaś haki na Tamborskiego i Kulczyka mają pomóc w negocjacjach.

Nie można wykluczyć takiej teorii spiskowej. Jednak równie dobrze podsłuchanie Jana Kulczyka mogło być przypadkiem. Co nie znaczy, że te taśmy nie są „wybuchowe”. Media informowały, że naczelny „Wprost” przed pierwszą publikacją usiłował się spotkać z ministrem Sienkiewiczem, ale ten odmówił. Czy taka propozycja została wysłana także do Kulczyka? Czy dlatego nie wiadomo, gdzie są taśmy?

Dlaczego tak potężna firma jak Microsoft, o nieograniczonych środkach finansowych, nie potrafi sprostać konkurencji na rynku internetowym? Problemu nie stanowią pieniądze, ani technologia, tylko mentalność tych ludzi. Bezczelność, arogancja i mania wielkości nie pasują do dynamicznego środowiska w którym największym kapitałem jest reputacja. Internetu nie da się kupić, ani zbudować dla niego niekompatybilnej alternatywy. A działać według reguł wypracowanych w trakcie swobodnego rozwoju i otwartej konkurencji ta firma nie potrafi.

 

Najnowszym wyczynem Microsoftu jest przejęcie przy pomocy sądu infrastruktury innej firmy. Cała sprawa została opisana tutaj i tutaj.

 

Zaczęło się od tego, że firma zaczęła walkę z tak zwanymi botami (samodzielnie działające w internecie programy), które atakują użytkowników Windows. Okazało się, że boty te wykorzystują domeny z dynamicznym adresem IP. W typowych sytuacjach z nazwą domeny internetowej jest związany stały adres serwera ją obsługującego. Jednak wielu dostawców internetowych oferuje adresy przydzielane dynamicznie (za każdym razem, gdy się łączymy, nasz komputer dostaje inny adres). Aby pomóc w rozwiązaniu tego problemu, firma No-IP oferowała dynamiczne domeny – czyli powiązanie nazwy z adresem, szybko zmieniające się w razie potrzeby. Microsoft zwrócił się do sądu z żądaniem przejęcia obsługi tych domen. Sąd się zgodził i Microsoft z dnia na dzień przejął obsługę 4 mln (!) domen. Na dodatek źle oszacował ruch i ich serwery nie poradziły sobie z prawidłową obsługą użytkowników.

 

 Pierwsze wystąpienie Janusza Korwina-Mikke w Parlamencie Europejskim zostało nagłośnione przez media i jego zwolenników. Niestety jest to wydarzenie, które tylko tym góruje nad babą-chłopem z poprzedniego rozdania, że jest bardziej medialne. To przemówienie było jedynie kolejnym felietonem – tyle że tym razem w formie mówionej. Istnieje zasadnicza różnica między rolą polityka i rolą felietonisty. Waga słów polityka jest większa. Należy więc dostosować kategoryczność stwierdzeń do siły posiadanych dowodów. Janusz Korwin-Mikke zdążył wygłosić hipotezę, że celem zwolenników globalnego ocieplenia jest zerowy wzrost gospodarczy w Europie. Postulując wsadzanie ich za to do więzień powinien mieć jakieś dowody w sensie procesowym. Jednak chyba nikt się tego nie spodziewa.

To wystąpienie nasuwa refleksję nad użytecznością brzytwy Ockhama w polityce. W najbardziej lapidarnym ujęciu ta zasada brzmi: najprostsze rozwiązania są najlepsze. Nie należy więc budować złożonych hipotez, jeśli brak silnego uzasadnienia, a istnieje prostsze rozwiązanie. Co w tym wypadku jest prostsze: ludzka chciwość, która działa nieukierunkowana, czy ukryty cel utrudniający zaspokojenie tej chciwości?

Używanie brzytwy Ockhama w miejsce popularnej krytyki „spiskowej teorii dziejów” ma wiele zalet. Przede wszystkim jest mniej emocjonalne. Często pozwala także zauważyć, że krytycy „spiskowej teorii dziejów” sami grzeszą metodologiczną rozwiązłością.

 

Młodzi mieszkańcy Europy muszą zmierzyć się z bardzo trudną sytuacją życiową. Według oceny Deutsche Bank Research w najtrudniejszej sytuacji znajdują się bezrobotni w wieku 25-35 lat. - W przeciwieństwie do młodszych nie mają możliwości tymczasowej ucieczki z rynku pracy w edukację czy szkolenia […] - Co więcej wielu z nich w czasach prosperity podjęło ważne życiowe inwestycje, np. kupiło nieruchomość, która nie może być finansowana bez stałego zatrudnienia.
To fragment raportu DB Research, opisującego trudną sytuację młodzieży na rynku pracy. Raport zawiera cztery zalecenia, które mają prowadzić do poprawy sytuacji:

  1. Zmniejszyć produkcję wykształconych ignorantów, którzy niskie kwalifikacje łączą z wysokimi oczekiwaniami finansowymi oraz małą elastycznością.

  2. Zredukować przepaść dzielącą długoterminowe i tymczasowe formy zatrudnienia pod względem kosztów i stopnia ochrony pracy.

  3. Uznać za naturalną dyskryminację młodych na rynku pracy pod względem wynagrodzenia. Ma to im ułatwić wejście na rynek i praktyczną naukę zawodu.

  4. Zwiększyć szkolenie specjalistów pod potrzeby rynku. Obecnie pomimo bezrobocia w wielu firmach jest problem z rekrutacją fachowej kadry.

Problem legalności wirtualnej waluty w USA wydaje się ostatecznie przesądzony. United States Marshals Service (USMS - czyli agencja, która odpowiada za egzekwowanie wyroków sądów federalnych) sprzedaje bitcoiny, przejęte po zamknięciu giełdy Silk Road.

Właśnie zakończyła się aukcja na której sprzedano pierwszą partię bitcoinów. To prawdopodobnie wpłynęło na cenę bitcoinów, która podskoczyła w górę:

wykres

 Zostało przy okazji złamane prawo popytu i podaży (więcej bitcoinów – większa cena), ale w „prawa” głoszone przez ekonomistów wierzą już chyba tylko oni sami ;-).

Ta sprzedaż jest ważna także z innego powodu. System bitcoina zakłada ograniczoną ilość waluty w obiegu i nie ma żadnych mechanizmów odtworzenia utraconej kwoty.