System polityczny w Polsce opiera się na sojuszu partii władzy z mediami i łże-elitą. Afera podsłuchowa uderza w podstawy tego systemu: burzy fałszywy obraz rzeczywistości, na którym opiera się władza. W tym sensie Donald Tusk ma rację – to jest atak na nasze państwo. Skuteczność tego ataku pokazuje, jak słabe jest państwo (jednym ze skutków afery jest ułatwienie współpracy Rosji i Niemiec bez naszego udziału). Słabość ta jest potwierdzeniem tezy, że nie da się niczego trwałego zbudować na kłamstwie.
Obecny system informacyjny ma szereg wad:
-
Słabnące media tradycyjne są coraz silniej uzależnione od reklam. Władzę mają więc ci, którzy dysponują odpowiednim funduszem na reklamę. Dobrym przykładem realizacji przywilejów władzy jest grabież miliardów w ramach „prywatyzacji emerytur” (osłona informacyjna OFE była perfekcyjna).
-
Brak rzetelnej wiedzy uniemożliwia skuteczne rządzenie państwem. Z okazji 25 lat początków transformacji mamy spór między wyznawcami Wielkiego Sukcesu i tymi, którzy dostrzegają patologie transformacji. Ale tego nawet nie można nazwać debatą – i to nie tylko dlatego, że wyznawcy Wielkiego Sukcesu starają się nie dopuścić drugiej strony do głosu. Debata o przeszłości powinna skupiać się na popełnionych błędach – bo tylko wtedy można uzyskać użyteczne wnioski. O to czy był sukces można się najwyżej kłócić.
-
Znacząca część działań realizowanych w sferze publicznej jest chroniona przed społecznym osądem. Skuteczność tej ochrony prowadzi do coraz większego poczucia bezkarności rządzących i coraz większego poczucia wyobcowania wśród rządzonych. Otwiera także duże pole do różnych wpływów (w tym szantażu) dla tych, którzy dysponują rzetelną informacją (w tym obcych wywiadów).
-
Alternatywa, która rodzi się w oparciu o internet nie jest wcale odkrywaniem prawdy, ale budowaniem lustrzanego odbicia kłamstwa. Popularność zyskują wiadomości sensacyjne. A sensację wzbudza każda informacja podważająca oficjalną wersję zdarzeń. Nie zawsze jednak jest to sensowne. Na przykład budowane są w ten sposób mity o wykorzystaniu emisji nowych banknotów do „druku pustego pieniądza”. Tymczasem w obecnym systemie finansowym operacja drukowania banknotów ma charakter techniczny. Służy bankowi centralnemu do realizacji jego zadań tak, jak młotek murarzowi. Nadzorując pracę murarza interesujemy się tym, co on robi, a nie tym, jakich narzędzi używa. Tak samo w przypadku banku centralnego bardziej istotne jest to, jaką prowadzi on politykę pieniężną, a nie to jakie banknoty emituje.
Jednym ze źródeł sukcesu Janusza Korwina-Mikke jest wykorzystanie w polityce fenomenu alternatywnego obiegu informacji. Gdyby wybory parlamentarne odbywały się w internecie, KNP byłby partią rządzącą. Także sukces tygodnika „wSieci” bierze się stąd, że to dobrze uporządkowany przewodnik po świecie informacji „zakazanych”.
Problem sojuszu zakłamanej elity z mediami i partią władzy nie występuje jedynie w Polsce. Chyba najsilniej widoczny jest on w USA, gdzie napotyka najsilniejszy opór ze strony przywiązanego do demokratycznych swobód społeczeństwa. Powstaje wiele portali krytycznych wobec establishmentu i rządu, sprawującego w imieniu tego establishmentu władzę. Produkowane przez amerykański „drugi obieg” treści przenikają do Polski. Strony związane z Alexem Jonsem (www.infowars.com, prisonplanet.com) mają polskie wersje językowe (www.prisonplanet.pl, alexjones.pl). Tłumaczone na język polski są artykuły bezwzględnego krytyka Obamy Paula Craiga Robertsa. Można je znaleźć między innymi na portalu wolna-polska.pl.
Czy te działania doprowadzą do zbudowania alternatywy politycznej, która będzie zdolna przejąć władzę? W USA trudno sobie to wyobrazić. Skalę trudności pokazuje porażka, jakiej doznał w kampanii wyborczej Ron Paul. Ten senator jest jednym z pionierów polityki opartej na negacji obecnego systemu.
W Polsce realna zmiana jest bardziej prawdopodobna. Oczekiwania wobec alternatywy dla obecnego systemu maleją wraz z narastającym kryzysem władzy. Dlatego partię Janusza Korwina-Mikke mogą poprzeć nawet ludzie, których wstrętem napawa jego prymitywny liberalizm. Rośnie grono osób, dla których kabaretowy liberał uosabia alternatywę dla zakłamanej i nieudolnej władzy. Analogicznie Niemcy widzieli w kabaretowym faszyście alternatywę dla pogrążonej w kryzysie władzy i rosnących w siłę komunistów. Nawet jeśli to porównanie jest przesadzone, to jedynie z uwagi na głębokość kryzysu i możliwych do realizacji zmian. Sam mechanizm jest bardzo podobny.
Obecny system polityczno-społeczny ma wiele fundamentalnych wad, ale rewolucja nie jest dobrym sposobem na jego zmianę. Czy Polacy są w stanie naprawić obecny system, czy czeka nas liberalna rewolucja?