Na rok przed wyborami do PE i dwa lata przed wyborami parlamentarnymi, minister rządu Tuska zwrócił się do prezesa NBP o pomoc w uratowaniu finansów publicznych. Na nagraniach nie ma informacji w jaki sposób NBP miałby wspomóc rząd. Hipoteza, że chodziło o likwidację OFE nie wydaje się prawdziwa. Sytuacja była bowiem wówczas „podbramkowa” i potrzebne były działania natychmiastowe. Efekt OFE działa zaś z opóźnieniem. A poza tym – decyzja o likwidacji OFE została podjęta wcześniej. Prawdopodobnie negocjacje dotyczyły przekazania zysku NBP rządowi. Nie wyklucza to oczywiście możliwości, że ujawnienie taśm może być zemstą finansjery za likwidację OFE. Tylko 1% ubezpieczonych zdecydowało się dotąd nie przechodzić do ZUS. Gra zaś idzie o miliardy. Jednak Istnieje jednak jeszcze inna hipoteza – może to być fragment większej gry w skali globalnej.

Aby to pojąć, trzeba najpierw zrozumieć co jest na tych taśmach.

 Apple dokonał drobnej (z pozoru) zmiany zasad działania swojego App Store. Zostało to zinterpretowane, jako ostrzeżenie pod adresem Facebook'a: odczepcie się od rynku aplikacji!

Zmiana regulaminu zabrania promowania aplikacji, które promują inne aplikacje, tworząc konkurencję dla App Store. Problem

Niedawno na konferencji F8 Mark Zuckerberg zapowiedział stworzenie mechanizmów ułatwiających promowanie aplikacji. A Facebook można także uznać za aplikację. Więc Apple może zgodnie z regulaminem zablokować wszystkie aplikacje związane z Facebookiem!

Niska popularność Apple w Polsce bierze się między innymi z tego, na co zwraca komentarz Businessinsider: firma nie jest przyjazna dla deweloperów aplikacji. Więc start Facebooka w omawianej dziedzinie może zakończyć się dużym sukcesem. Wydawać by się mogło, że to będzie sprzyjać także samej firmie Apple w zdobywaniu nowych klientów. Ale bez wątpienia jej bieżące interesy by na tym ucierpiały (App Store to wyjątkowo dochodowy biznes). Kierujac się którkoterminowymi korzyściami firma jest więc gotowa powielać strategię Microsoftu (pomimo, że los tego giganta może być ostrzeżeniem).

 

fot. Facebook / Apple / Business Insider

 Publicysta portalu biztok.pl uważa, że zablokowanie ekspansji tanich linii lotniczych stanie na przeszkodzie podpisaniu układu o wolnym handlu między USA i UE. Czy ktoś poza nim jeszcze uważa, że w tym układzie chodzi naprawdę o wajmene otwarcie rynków?

UE ma wielką wprawę w wymyślaniu przyczyn i przepisów, blokujących konkurencję. I to kno how Amerykanom też nie jest obce. Po podpisaniu układu nic się pod tym względem nie zmieni, tylko eksploduje ilość idiotyzmów, takich ja pretekst dla zatrzymania tanich linii lotniczych:

Izba Reprezentantów USA zaproponowała wprowadzenie poprawki w porozumieniu o otwartym niebie. Jednocześnie zablokowała wydanie pozwolenia dla linii Norwegian. Uznano, że operator lotniczy "nie jest w stanie zagwarantować poziomu bezpieczeństwa lotów wymaganego na rynku USA. Jak podaje WSJ to znacznie ogranicza plan ekspansji linii. […] Przeciwko zezwoleniu na loty do Stanów Zjednoczonych dla Norwegian Air International protestują związki zawodowe oraz konkurenci.

Poprawność polityczna ma swoje dobre strony. Na pewno ułatwiła usuwanie z życia publicznego „Polish jokes” (głupie dowcipy o Polakach, najczęściej prezentujących nas jako debili). W wersji niemieckiej "polen witze". Tymczasem na Salonie24 dwa teksty (1,2) , widzące w poprawności politycznej przyczynę tego, że nas w Europie nie lubią. Poza stereotypami na pewno wpływ ma to, że po prostu Polaków wyemigrowało zbyt wielu. Wiele związanych z tym problemów przedstawiają komentarze do wspomnianych tekstów. Wiele z nich pochodzi od emigrantów. Dosyć smutne. Jeden z fragmentów: my, Polacy, wybieramy z ofert biur podróży to pytamy się "a dużo tam Polaków". I jeśli dowiadujemy się, że dużo, to szukamy dalej. Szukamy miejsc gdzie Polaków jest mało lub wcale. Takie są polskie preferencje. Wiemy, że za granicą nie ma gorszego wroga dla Polaka niż inny Polak. W kurortach gdy usłyszymy język polski udajemy, że nie rozumiemy i oddalamy się pośpiesznie. My, Polacy, sami siebie nienawidzimy. I udajemy (a może wcale nie udajemy) głupich i dziwimy się, że inni nas obdarzają niechęcią.
A te legendy, że bierzemy każdą robotę i to z pół stawki to takie przechwałki niewolników. Inni cenią się i szanują. A my za funta lub ojro to gówno możemy zjeść, obliżemy się i uśmiechnięci będziemy się chwalić, że "inni tego nie potrafią, a przecież to takie proste. Polak potrafi"
.

Tymczasem wśród anglojęzycznych stron można znaleźć i taką: http://westfaliadigitalnomads.com/50-thought-provoking-peculiar-facts-poland/. Zebrano na niej stereotypy związane z Polską, pokazując jak bardzo wiele z nich jest fałszywych.

 Rosyjski Akron posiada już 20% akcji Grupy Azoty. W statucie spółki są zapisy, które teoretycznie chronią ją przed wrogim przejęciem. Istnieją jednak poważne wątpliwości, czy są one zgodne prawem unijnym. Podobne zapisy są w statutach innych dużych polskich przedsiębiorstw. Sprawa Azotów jest wyjątkowa. Polskie władze odkryły nagle, że własność w biznesie ma znaczenie. Nikt oczywiście nie przeprosi za dziesięciolecia bredzenia o tym, że ważne tylko to, czy płacą podatki. W ubiegłym roku wiele pisano w kontekście „Azotów”, o „polskim grafenie”. Teraz na chyba uznano, że ten dowcip już ma brodę. Polski przemysł chemiczny ma duże znaczenie militarne (materiały wybuchowe), a posiadając 20% akcji Rosjanie mogą wprowadzić swojego człowieka do rady nadzorczej i uzyskać pełen dostęp do informacji.