- Szczegóły
- Kategoria: Polemiki
W czasach PRL opowiadano anegdotę o pilocie oprowadzającym wycieczkę z ZSRR po Krakowie. Chcąc ośmieszyć turystów, włożył on w restauracji torebkę z herbatą ekspresową do ust i popijał wrzątkiem. Uczestnicy wycieczki zrobili to samo. No i siedziało w restauracji kilkanaście osób z wiszącymi z ust sznureczkami od torebki z herbatą.
Podobnie groteskowy wygląd mają eksperci i komentatorzy zastanawiający się nad pytaniami takimi jak postawione w tytule. One wynikają z przyjęcia mylącej perspektywy. Należy zapytać, czy społeczeństwo jest zdolne zapewnić emerytom godną egzystencję, a nie o to, czy ktoś może za to zapłacić.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Współczesne kluby piłkarskie są specyficznymi przedsiębiorstwami. Sprawność takiej biznesowej organizacji przekłada się wprost na wyniki sportowe. Właśnie kolejny raz Borussia Dortmund zafundowała kibicom emocjonujące widowisko, strzelając bramkę na wagę awansu w ostatnich minutach meczu. W klubie tym grają polscy zawodnicy. Dlaczego tam, a nie w Polsce? Dokładnie z tego samego powodu, dla którego doskonali polscy programiści pracują w Dolinie Krzemowej, a nie w Polsce. Największe polskie firmy informatyczne żyją dzięki zamówieniom publicznym. Podobnie pozbawione zdolności do samodzielnej egzystencji rynkowej są kluby piłkarskie – tyle, że one są głównie uzależnione od kaprysów właściciela. Kaprysy te mają swoje granice (w końcu nasz kapitalizm jest jeszcze bardzo młody). Dlatego tak blado wypada porównanie sytuacji polskich klubów (zob. zestawienie) z klubami niemieckimi (zob. porównanie Bayernu Monachium i Borussii Dortmund).
Egzotyczne rośliny przywożone do Polski z innych stref klimatycznych nie mogą egzystować bez stałej opieki (wsparcia). Podobnie jest ze strukturami organizacyjnymi. Aby odnieść sukces, trzeba stworzyć organizację funkcjonującą w sposób naturalny w naszych warunkach. To pierwszy warunek. Drugim jest determinacja i odwaga bycia wielkim.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
„Rzeczpospolita" dotarła (!) do raportu, który został opublikowany na stronach internetowych Centrum Analiz Fundacji Republikańskiej. Porównując tekst na rp.pl („W urzedzie zarobki są lepsze niż na rynku”) z komentarzem republikanów widać czym różni się dobra propaganda od prymitywnej. Tekst „Rzeczpospolitej” jest w miarę rzetelny, a istota przekazu skupia się w tytule, który wszakże też nie zawiera kłamstwa.
Znacznie gorzej wypadają republikanie. Raport nazwano "Wynagrodzenia w administracji publicznej", gdy tymczasem dotyczy on całej sfery budżetowej. Dużo wyższe od przeciętnej są zarobki w edukacji, służbie zdrowia i systemie prawnym. Przy całym krytycyzmie wobec tych profesji, trudno oczekiwać, by lekarz, profesor uniwersytetu czy sędzia zarabiał „średnią krajową”. Nawet jeśli rozciągniemy pojęcie „administracji” na szpitale, sądy i uczelnie, to zdanie z komentarza: "Przeciętny urzędnik zarabia o 800 złotych więcej niż Polak pracujący poza administracją" pozostanie jawnym kłamstwem i manipulacją. Przeciętne zarobki urzędników poza administracją centralną są poniżej średniej krajowej.
Do jakości polskiej biurokracji można mieć wiele zastrzeżeń, ale populistyczne krytykowanie urzędników nie poprawi tej sytuacji. Jakość urzędów jest pochodną jakości społeczeństwa, a nie odwrotnie. Na przykład w wielu krajach zasiłki wypłaca się ludziom, którzy o to poproszą z powodu biedy (ostatnio Włosi z tego zrezygnowali, bo niektórzy „proszący” jeździli drogimi samochodami). Czy ktoś sobie to wyobraża w Polsce? Więc sadza się urzędników, by sprawdzali i liczyli....
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Wybór liberalizmu jako nowej „platformy” na której J. Gowin chce wjechać na szczyty władzy, to ciekawy eksperyment. Dotychczasowe próby tego rodzaju pokazywały, że społeczeństwu polskiemu liberalizm nie jest bliski. Jednak to były próby liberałów-aferałów z KLD/PO, albo liberałów-kabareciarzy spod znaku JKM. Teraz ma być na poważnie – pod egidą intelektualisty Gowina.
Dobrym wprowadzeniem do tego eksperymentu jest porównanie z sytuacją za naszą zachodnią granicą dokonane przez Rafała Wosia: „W sumie nic nowego. Po raz kolejny okazało się, że rządzenie jest najlepszym testem dla tanich populistycznych obietnic. Również tych liberalnych. I wtedy okazało się, że bez obniżek podatków i straszenia państwem niemieckim liberałom nie zostało nic. Poza głęboką pustką programową”.
Niestety w przypadku Gowina nie mamy takiej czystej sytuacji. Pustka programowa ma zostać przykryta figowym listkiem konserwatyzmu. Dawniej politycy spierali się głównie o to, czy ważniejszy jest wzrost gospodarczy, czy sprawiedliwość społeczna. Teraz można ich podzielić na dwie kategorie: tych, którzy obiecują mądrzejsze rozwiązania gospodarcze, a po dojściu do władzy zamiast tego niszczą tradycyjne społeczeństwo oraz tych, którzy obiecują chronić tradycyjne społeczeństwo w zamian za rezygnację z aspiracji gospodarczych ludzi, którzy chcieliby godnego życia dla wszystkich. Niemcy są pod tym względem wyjątkiem, bo mimo wszystko pozostał tam ślad po Erhardzie.
Eksperyment Gowina można więc krótko scharakteryzować pytaniem: czy Polacy raz jeszcze dadzą się nabrać?
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
W Europie rynek książek elektronicznych rozwija się dużo wolniej niż w USA. Jednak ta różnica nie wynika jedynie z poziomu piractwa. Łukasz Gołębiewski z Polskiej Izby Książki mówi, że „wielu autorów starszego pokolenia nie chce udostępniać swoich książek w formie cyfrowej, inni nie chcą wznawiać, gdyż uważają, że pozycje są już nieaktualne, wreszcie część autorów ma wybujałe oczekiwania finansowe, którym wydawcy nie są w stanie sprostać ”. Jednak „wydawca nie ma wyboru, musi wyjść naprzeciw oczekiwaniom czytelnika”.
Do tego można chyba dodać pewne różnice w mentalności, które bardzo wyraźnie widać w przypadku oprogramowania komputerowego. W USA bardzo ważną rolę pełnią produkty darmowe. W przypadku komercyjnych firm rozdawanie jest częścią strategii rozwoju. W Europie (a w Polsce w szczególności) – patrzy się bardziej krótkofalowo.